w tym roku Halloween przyszło wcześniej. wskakujcie w swoje stroje i myślę, że będziecie się dobrze bawić.
co złego to nie ja
...
B.
W skali niezręczności, było dziwnie na takie słabe 3 na 10. Mogło być zawsze o wiele gorzej, ale nie było. Po prostu wciąż się docieraliśmy, próbując jakoś ułożyć sobie w głowach to, że jesteśmy małżeństwem.
Minął tydzień. A dokładniej to dziewięć dni. Nic spektakularnego się przez nie nie wydarzyło. Po prostu chodziliśmy swoimi ścieżkami, nawet niewiele ze sobą rozmawiać. Pani Falco również nie zajrzała do nas ani razu.
Nasze jedyne wyjście razem było do urzędu, abym mogła złożyć oficjalny wniosek o zmianie nazwiska i aby Adrien złożył wniosek o przyznanie mu obywatelstwa. To był jego pierwszy krok w cholernie długim procesie, który jak zakładam, dopiero uruchomi prawdziwą machinę kontroli i sprawdzania go, firmy, nas. Ale byliśmy na to przygotowani.
Jednak ja nie byłam gotowa na to, aby zwracać się do mnie per Pani Denevue, co jednak świetnie zabawiało Aurorę, z którą siedziałam przy stole, pijąc kawę.
– Denevue – wypowiedziała, próbując naśladować odpowiedni akcent. – DeNEvUe – powtórzyła, a ja westchnęłam ciężko, odgarniając swoje rozpuszczone włosy do tyłu.
– Nie potrafię wymówić własnego nazwiska – mruknęłam ponuro.
– Blair Denevue – powtórzyła zadowolona z siebie. – Twoje imię też brzmi tak francusko. Przez to R na końcu.
Parsknęłam śmiechem, kręcąc na nią głową.
– Dobra. Gadaj jak tam się żyje jako żona seksownego pana Francuza. Czy Harremu pękła już żyłka? – zapytała, a ja wzruszyłam ramionami.
– To wszystko fikcja, Rory. Niewiele nawet rozmawiam z Adrienem. On ciągle jest zajęty, spędza swoje dnie w biurze, a razem tylko sypiamy w domu.
– Och.
– W osobnych pokojach – sprecyzowałam, kręcąc na nią głową. – Nic między nami nie ma.
– Nic a nic? – Skinęłam głową. – Absolutnie nic?
– Okej – mruknęłam zirytowana. – Może był jeden... a może dwa momenty, które ciężko mi wyjaśnić. Ale nic oprócz tego.
– GADAJ.
Przewróciłam oczami, dopijając swoją czekoladową latte. Uwielbiałam słodkości. Dlatego moje biodra i uda były takie wielkie. Cóż. Bywa i tak.
– Chyba się prawie pocałowaliśmy – mruknęłam, a ona otworzyła szerzej usta, zasłaniając je sobie po tym ręką. – Ale to było na weselu, więc... Na pokaz – dodałam, chociaż wiedziałam, że to nie była prawda.
To, co się stało w łazience, nie było na pokaz.
– Tylko... Harry nas nakrył, zanim to się w ogóle stało.
– AAA! – pisnęła, a mężczyzna ze stolika obok popatrzył na nas dziwnie.
– Proszę cię – powiedziałam tylko. – Nie zamierzam niczego zaczynać z Adrienem. Poza tym, to nie tak, że on tego chce.
– Oczywiście, że chce, Jezuuu – rzuciła znudzona.
– Tak, jak jest pijany – dodałam ciszej, kręcąc głową. – Zostawmy ten temat.
– Nie. Co z drugim razem?
– Nic – odpowiedziałam, próbując odsunąć od siebie to słodkie uczucie dreszczy, gdy jego palce przemykały po moich plecach. Zerknęłam na komórkę. – Muszę już iść. Mam wybrać dzisiaj ostateczny theme na ślub moich klientów.
CZYTASZ
TILL DEATH DO US PART [+18]
RomanceOna jest wedding planerką. On się żeni i potrzebuje pomocy. Równanie matematyczne brzmi zatem tak: facet, który potrzebuje żony + kobieta, która pragnie wyjść za mąż = ...DOPÓKI ŚMIERĆ NAS NIE ROZŁĄCZY