pamiętajcie #TillDeathSOE
wiecie co robić, jeśli chcecie jutro drugi rozdział
co złego to nie ja
...
B.
Siedziałam na kanapie z nogami podsuniętymi pod brodę, którą na nich oparłam. Wpatrywałam się pustym wzrokiem w Harrego, który niemalże wychodził z siebie, tłumacząc się z tego, co tutaj zaszło.
Z tego, że on przecież nigdy by mnie nie zdradził i to tylko nieporozumienie. Że Amelie, bo tak się okazała nazywać ta blondynka, to tylko jego pracownica i że wszystko, co się tu działo miało charakter służbowy.
Tak właściwie to go nie słuchałam. Nie słuchałam tych cholernych farmazonów.
Jednak on ma mnie za skończoną kretynkę najwyraźniej. A co najlepsze, wpiera mi te swoje popaprane wymówki w obecności Adriena, który udaje, że nie słucha. Dzięki Bogu, ta jego „narzeczona" już sobie stąd poszła.
– Skończ, Harry – rzuciłam w końcu, brzmiąc przerażająco bezemocjonalnie.
Mój chłopak zamilkł, prostując się. Spojrzał na swojego przyjaciela, jakby szukał w nim poparcia, ale tamten milczał.
– Zadam ci tylko jedno pytanie i oczekuję prawdziwej odpowiedzi – oznajmiłam ze spokojem, bo żadne sceny nie wchodziły w grę, skoro i tak zamierzałam zacisnąć zęby i zostać.
– Nigdy bym cię nie okłamał, kochanie – odparł i co najlepsze, patrzył mi przy tym w oczy.
Samo to zdanie było już pierdolonym kłamstwem.
– Gdzie to zrobiliście? – Uniosłam brew. Uchylił usta, kręcąc głową.
– Co zrobiliśmy? – odparł niewinnie, a ja odchyliłam w irytacji głowę do tyłu. – Boże, Blair, dlaczego taka jesteś? – zapytał, a jego ton nabrał złości. – Przecież ta kobieta to... narzeczona mojego najlepszego przyjaciela!
– Ta, od jakiś piętnastu minut, gdy to wymyślił – rzuciłam, prychając. Spojrzałam na Adriena, który zaciskał mocno usta, już na mnie patrząc. – O chuj tutaj chodzi?
Harry również spojrzał na swojego przyjaciela, jakby szukał w nim pomocy. Jakby on miał go jakoś poprzeć w tym popapranym teatrzyku. Adrien jednak przeniósł ciężar swojego ciała z jednej nogi na drugą, wciąż patrząc mi w oczy nic niemówiącym spojrzeniem i trzymając dłonie w kieszeniach swoich eleganckich garniturowych spodni.
– Chcą mnie deportować – wypowiedział ze spokojem, a Harry wyglądał na wystraszonego. To oczywiste, że słyszy o tym po raz pierwszy.
– Jak to? Myślałem, że masz obywatelstwo.
– Nie mam – odpowiedział, wciąż z tym nienagannym spokojem w głosie. W końcu odwrócił wzrok od moich oczu i spojrzał na przyjaciela. – Do osiemnastego roku życia miałem pozwolenie na pobyt ze względu na ojca. Potem ubiegałem się o wizy pracownicze na pięć lat. Okazało się jednak, że takie wizy można otrzymać tylko trzy razy.
Przyglądałam się mu, mając wrażenie, że biorę udział w jakiejś symulacji.
Właśnie zdradził mnie chłopak, a ja zamiast się pakować, siedzę na kanapie i wysłuchuję smutnej historii życia jego przyjaciela, który był dla mnie dupkiem odkąd pamiętam.
Co mnie to, kurwa, w ogóle ma obchodzić?
– Ale prowadzisz tutaj działalność gospodarczą – zauważył Harry.
– No właśnie – mruknął posępnie Adrien. – W urzędzie zorientowali się, że coś jest nie tak i już wysłali do firmy skarbówkę. Przetrzepią nas od deski do deski, ale nie boję się jakiś nieprawidłowości. Wszystko, oprócz najwyraźniej mnie, jest tam legalne. W każdym razie... – westchnął. – Jeśli mnie deportują do Francji, nie będę mógł prowadzić działalności w USA na odległość. Zanim dostanę obywatelstwo, o ile je dostanę, skoro zostałem już raz wyrzucony, może minąć mnóstwo czasu. Firma beze mnie upadnie.
CZYTASZ
TILL DEATH DO US PART [+18]
RomanceOna jest wedding planerką. On się żeni i potrzebuje pomocy. Równanie matematyczne brzmi zatem tak: facet, który potrzebuje żony + kobieta, która pragnie wyjść za mąż = ...DOPÓKI ŚMIERĆ NAS NIE ROZŁĄCZY