wiecie już co robić #tilldeathsoe
co złego to nie ja
...
B.
Mieszałam kawę, wpatrując się w to, jak wirowała szybko w kubku, topiąc wszystkie kawałki posypki czekoladowej.
– Ty nas w ogóle nie słuchasz – zauważyła Aurora, więc uniosłam na nią spojrzenie. Przechyliłam głowę w bok, zakrywając to uśmiechem.
– Coś się stało? – zapytała Hailey, ale pokręciłam od razu głową.
– A właściwie to tak. Stało się – dodałam, prostując się na krześle. – Harry wciąż nie daje mi o sobie zapomnieć. Mam wrażenie, że on dosłownie mieszka z nami. Pojawia się nagle, znikąd... – urwałam, wzdychając ciężko.
Dziewczyny patrzyły na mnie w ciszy, wiedząc, że jeszcze nie skończyłam.
– Dał mi dwa bilety na The Losing Game jednego dnia, bo tak bardzo chciałam na to pójść, a drugiego przychodzi z różami.
– Nie znosisz róż – rzuciła Hailey, na co skinęłam głową.
– No właśnie – mruknęłam. – Ale to nie wszystko. On nie rozumie, że nie chcę dawać mu drugiej szansy.
– I dobrze, nikt nie będzie grzebał w śmieciach, które już raz były wyniesione – podsumowała Aurora, na co parsknęłam śmiechem.
– Nawet jeśli się zmieni? – spytała Hailey. – Wiecie, ja jestem zdania, że każdy zasługuje na drugą szansę.
– On się nie zmieni, Hails – mruknęłam. – A nawet jeśli, już na to za późno. Ja... Wiecie, nie tęsknię za nim. Nie myślę o nim, a jeśli to robię to tylko w kontekście tego jak jego zdrada napierdoliła mi w głowie. Jak sprawiła, że wątpię w to czy w ogóle istnieje ktoś, kto będzie chciał spędzić ze mną resztę życia i dla kogo będę wystarczająca. Kto będzie mi wierny, nieważne co się stanie.
– Myślę, że istnieje więcej niż jeden ktoś – odpowiedziała Rory. – Ten Frankenstein? Hot jak cholera. Szkoda, że jesteś mężatką.
– Warren jest tylko kolegą.
– Och, wiem. Ale hot kolegą – mruknęła. – No i nie jestem ślepa. Raczej żaden koleś nie organizuje urodzinowej imprezy niespodziankowej i nie liczy na nic w zamian.
– Adrien na nic nie liczy – odpowiedziałam, na co Rory prychnęła. – Jest miły, bo mu pomogłam. Właściwie to uratowałam mu tyłek.
– Przyjaźni się z Harrym od zawsze, to by było... dziwne – zauważyła Hailey.
– Nic w tym dziwnego – rzuciła od razu Rory. – On mógł sobie pieprzyć laski dookoła, więc Blair może przerżnąć jego bestie.
– Jezu – mruknęłam pod nosem, przewracając na nią oczami. – Nie chcę komplikować tego, co jest między mną a Adrienem.
– A więc coś jest – zauważyła Hailey, na co wzruszyłam ramionami.
– Nie – odparłam, zabierając papierowy kubek i wzdychając. – Muszę już lecieć. Kiedy się widzimy?
– Lecę z Davidem do Miami na urlop, więc za jakieś dwa tygodnie – rzuciła Hailey.
– U la la, czyżby to coś poważnego? – zagruchała Aurora.
– Nie wiem. Mam nadzieję. Chciałbym się już uwolnić od dupków i zbudować coś stabilnego.
– Ale to ty ze wszystkimi do tej pory zrywałaś – rzuciła pod nosem Rory, a ja posłałam jej karcące spojrzenie.
CZYTASZ
TILL DEATH DO US PART [+18]
RomansaOna jest wedding planerką. On się żeni i potrzebuje pomocy. Równanie matematyczne brzmi zatem tak: facet, który potrzebuje żony + kobieta, która pragnie wyjść za mąż = ...DOPÓKI ŚMIERĆ NAS NIE ROZŁĄCZY