co złego to nie ja
wiecie co robić pod hasztagiem jak chcecie szybko rozdział #tilldeathsoe
...
A.
Bolała mnie głowa. Jak cholera.
Nie wyspałem się od dwóch dni, to pewnie dlatego. Najpierw nocowanie u Harrego, gdzie nie mogłem zasnąć przez nowe miejsce. A kolejną noc nie mogłem zasnąć przez Blair i to, co się stało w szatni. Czułem się dziwnie, wiedząc, że ona jest tuż za ścianą mojego pokoju, a nie mogę mieć jej w swoim łóżku, przytulać jej i całować jej ślicznej twarzy.
Coraz mocniej zaznaczała się granica pomiędzy tym, jak odbieramy to, co się między nami dzieje. Ona traktowała to jako przyjacielski seks, zaspokajanie potrzeb i tego napięcia pomiędzy nami, a ja zakochiwałem się coraz bardziej i bardziej, nie mogąc tego zatrzymać.
Nie mogąc wcisnąć stop, aby przestać poruszać się dalej.
Jakaś egoistyczna część mnie, pragnęła wszystkiego co Blair mogła mi zaoferować. Jednak moje głupie serce miało opory przed braniem tego, wiedząc, że później będą problemy.
Pomasowałem czoło.
Mój telefon zabrzęczał na biurku. Zabrałem go, zerkając na ekran, czując jak moja klatka piersiowa ściska się boleśnie, widząc na ekranie imię Chloe.
Przetarłem zmęczoną twarz, odbierając sms'a i wzdychając ciężko.
Od: Chloe
Proszę, odezwij się do mnie. Je suis désolé d'avoir touché à tes sentiments. Je t'aime.
Odstawiłem telefon na biurko, wpatrując się w ścianę. Nie miałem nawet już siły jej odpisywać. Wiedziałem i tak, jak się to skończy.
Potarłem obolałe skronie, próbując się od tego odciąć. To jednak nie było możliwe. Wątpię, abym kiedykolwiek potrafił się odciąć od Chloe i tak po prostu zapomnieć o wszystkim, przez co przeszliśmy.
Otworzyłem szufladę biurka, wyjmując z niej swój zeszyt. Miał czarną okładkę z narysowaną na środku sylwetką Kopciuszka. Za każdym razem, gdy na nią patrzyłem, uśmiechałem się pod nosem.
Otworzyłem go na środku, gdzie skończyłem pisać ostatnim razem, co miało miejsce w dniu ślubu z Blair. Sporo się od tamtego razu wydarzyło, więc mam sporo do opowiedzenia swoim kartkom papieru.
Jak byłem mały, nie znałem języka angielskiego. Moja nauczycielka, która była przekochaną, cierpliwą osobą, zaproponowała mi, abym zaczął pisać dziennik, opisując swoje codzienne przygody i przeżycia albo jakieś ciekawostki, bo dzięki temu będę się oswajał ze słowem pisanym.
I jakoś się tak stało, że robię to do dziś. Zapisuję różne rzeczy ze swojego życia, ale robię to o wiele rzadziej niż kiedyś.
Od siedemnastego roku życia, gdy zacząłem pisać, zapisałem już sześć zeszytów. Ten jest siódmy.
Zaczynałem od pisania listów po angielsku i wysyłania ich do Francji, do Chloe. Ona znała ten język doskonale i kiedyś żałowałem, że nie przeprowadziła się do Nowego Jorku razem ze mną. Byłoby mi o wiele łatwiej, o czym wtedy byłem przekonany. Teraz jednak wiedziałem, że nic nie uchroniłoby nas od tego, co i tak miało nadejść.
W każdym razie, listy na dłuższą metę były nużące, więc przerzuciłem się na dzienniki, bo czułem, że w nich mogłem być bardziej szczery.
Wstałem z obrotowego krzesła, podchodząc do szafy i otworzyłem ją, spoglądając na resztę swoich dzienników. Sięgnąłem po pierwszy, przesuwając dłonią po okładce, która była zupełnie czarna. Przekartkowałem go, krzywiąc się przez to, jak ja, do cholery, tragicznie składałem zdania na samym początku, jak nie potrafiłem pisać odpowiednich liter i jak myliłem słowa.
![](https://img.wattpad.com/cover/323800987-288-k227242.jpg)
CZYTASZ
TILL DEATH DO US PART [+18]
RomansaOna jest wedding planerką. On się żeni i potrzebuje pomocy. Równanie matematyczne brzmi zatem tak: facet, który potrzebuje żony + kobieta, która pragnie wyjść za mąż = ...DOPÓKI ŚMIERĆ NAS NIE ROZŁĄCZY