co złego to nie ja
...
W moim pokoju panował półmrok spowodowany wstrętną pogodą na zewnątrz. Zmrużyłam oczy.
– Co to jest? – zapytałam, wpatrując się w ekran laptopa, który mnie odrobinę raził.
Coś przerywało, przez co Maisie i Rory strasznie mrowiły na videochacie.
– To są, moja droga... – zaczęła Aurora, wysuwając z pudełka jedną zapałkę. – Wszystkie zdjęcia, na których jest z nami Hailey.
Parsknęłam śmiechem, gdy Maisie przytrzymała stertę papieru, a Rory go podpaliła.
– Jak zadzwonię po straż to myślicie, że w ile czasu przyjadą do Nowego Jorku z Alaski?
Rory się roześmiała głośno, kiedy Maisie zapatrzyła się na jedno zdjęcie, które trzymała w ręce.
– Co tam masz? – zapytałam, na co uśmiechnęła się smutno.
– Przeglądając te zdjęcia trafiłyśmy na te ze ślubu.
– Zapominam czasami, że jestem żoną tego skurwiela – rzuciłam, na co one umilkły.
Maisie pokazała mi zdjęcie wywołane przez fotografa na ślubie. Wyglądaliśmy na przeszczęśliwych. Zakochanych.
A to nie było naprawdę.
– Urodzony aktor – rzuciłam.
– Myślisz, że grał? – zapytała Maisie.
– Na tym to polegało – odpowiedziałam w irytacji. – Fikcyjne małżeństwo.
– Wiesz... – Rory wrocila do nas, gdy ugasiła pożar, który zostawił po sobie popiół. – Znalazłyśmy też nagranie z wesela. A ponieważ jesteśmy masochistami, obejrzałyśmy je. I po pierwsze... Hailey znika z Harrym na dobrą godzinę, a my się nie zorientowałyśmy, kurwa.
– A po drugie – dorzuciła Maise, spoglądając mi w oczy. – Wrzuciłyśmy w tłumacza tę jego przysięgę. Z ciekawości i... Wiesz co powiedział?
– Nie obchodzi mnie to.
– Blair – rzuciła Maisie, wzdychając ciężko. – Kocham cię i zawsze, zawsze będę po twojej stronie. Ale nie uwierzę, że ten facet mógłby odjebać taki numer.
– On dosłownie zacytował twoja ulubioną piosenkę po francusku – zauważyła Rory, na co zacisnęłam usta. – Wyznał, że wystarczy mu jedno twoje słowo i mógłby umrzeć w twoich ramionach, rozumiesz? Po co miałby to robić, gdyby cię nie kochał? I to już wtedy, Blair.
Nie odezwałam się. Umilkłyśmy wszystkie trzy, na dobrą, długą chwilę.
– Odzywa się do ciebie? – zapytała ostrożnie Maisie, na co wzruszyłam ramionami.
Odzywał się. Codziennie. Każdego ranka i każdej nocy mojego czasu czekała na mnie ta sama wiadomość.
Kocham cię.
Uparcie je ignorowałam, trzymając telefon wyciszony, ale wiedziałam, że będę musiała w końcu z nim porozmawiać. Choćby ze względu na to, że jestem jego żoną i wciąż nie możemy spierdolić z tym małżeństwem. Ostatnie czego chcę to mieć problemy prawne.
– Kiedy do nas wracasz? – spytała Rory, więc westchnęłam ciężko.
– Szukam czegoś na wynajem. Jak znajdę odpowiednią ofertę, to wrócę. Muszę dalej prowadzić biznes, a na odległość to ciężkie. Pierwsze wesele mam zaplanowane na luty.
– Na luty!? – wykrzyknęła Rory. – Czyś ty oszalała? Nie wytrzymam tyle bez ciebie. Maisie zanudzi mnie na śmierć.
Wspomniana dziewczyna uderzyła ją z pięści w ramię, na co Aurora syknęła, robiąc obrażoną minę.
CZYTASZ
TILL DEATH DO US PART [+18]
RomanceOna jest wedding planerką. On się żeni i potrzebuje pomocy. Równanie matematyczne brzmi zatem tak: facet, który potrzebuje żony + kobieta, która pragnie wyjść za mąż = ...DOPÓKI ŚMIERĆ NAS NIE ROZŁĄCZY