2

2.2K 79 64
                                    

-Ubierz się ładnie!-usłyszałam krzyk Zalewskiego z korytarza, gdy wchodziłam do pokoju.

Podeszłam do toaletki z ogromnym lustrem, patrząc na siebie. Po kilku minutach analizowania swoich kosmetyków postawiłam na delikatny makijaż ze złotym cieniem na powiekach i naturalną pomadką na ustach.
Włosy wyprostowałam i przyszedł czas na najgorsze... W co się ubrać?

Sukienka? Może jakieś spodnie?

Chciałam wyglądać z klasą, lecz bez przesady. Wyciągnęłam beżowy, gorsetowy top i czarne spodnie garniturowe. Wzięłam torebkę i wyszłam z pokoju, schodząc do salonu.

-Wreszcie! Jesteśmy spóźnieni!-podniósł ręce, wskazując na swój zegarek na nadgarstku.

-Oj, no już nie przesadzaj. Muszę ładnie wyglądać-zaśmiałam się, czekając na jego reakcję.

-Wyglądasz świetnie a teraz chodź-podszedł do mnie, chwytając moją dłoń i ciągnąc w stronę drzwi wyjściowych. Szybko założyliśmy buty, biorąc kluczyki od auta i wychodząc z domu.

-Ja prowadzę!-oznajmiłam, podchodząc do swojego auta. 

-Ta, pewnie chcesz się popisać swoim nowym samochodem-prychnął, chwytając za klamkę.

-Może?-uśmiechnęłam się zadziornie, odblokowując szybko przyciskiem drzwi.

Faktycznie było czym, ponieważ wreszcie kupiłam swoje wymarzone auto, czyli białe Lamborghini, na które zbierałam całe życie. DOSŁOWNIE.

-Daj mi adres-mruknęłam, rzucając swoją torebkę na tylne siedzenia. Wsadziłam kluczyk do stacyjki, wyciągając z kieszeni pomadkę. 

-Ty lepiej skup się na drodze a nie na swoim wyglądzie! Rany boskie, my nie dojedziemy bezpiecznie na miejsce-krzyknął przestraszony, pokazując mi na telefonie adres.

-Oj tam, oj tam-machnęłam obojętnie dłonią, po raz ostatni zerkając w lusterku na swoje usta, następnie wyjeżdżając szybko z posesji. 

Droga zajęła nam kilkanaście minut. Będąc już na miejscu, wyszłam z auta i rozejrzałam się dookoła. 

-Myślałem że mi głowa pęknie od twojego śpiewania-przetarł twarz dłońmi, głośno wzdychając i opierając się o maskę pojazdu.

-Też cię kocham, Nico-posłałam mu buziaka w powietrzu, zamykając drzwi. 

Podeszliśmy do drzwi, wciskając guzik od dzwonka. Po kilku sekundach otworzył nam mężczyzna z krótką brodą i trochę ciemniejszymi włosami.

-Nicola!-krzyknął on zadowolony, mocno przytulając mojego przyjaciela. Zaczęli się mocno uderzać nawzajem po plecach, kołysząc się przy okazji.

-Siemaaa-odpowiedział mu-To jest Aurelia, ostatnio o niej mówiłem-powiedział, uwalniając się z uścisku i wskazując na mnie głową.

-Wreszcie cię poznamy! Cześć Aurelia, jestem Matty-niespodziewanie do mnie się zbliżył, delikatnie obejmując w talii.

-Witam, witam-uśmiechnęłam się szeroko-Dużo o tobie słyszałam, gotóweczko.

Słysząc to, piłkarz zaczął się cicho śmiać, robiąc krok w tył i wskazując abyśmy weszli do środka.

Wow, myślałam że tych osób będzie więcej...

Po prostu Nicola nie ma znajomych. 

Nicola mówił, że akurat znajomych to on ma milion. Ale pamiętajmy, nie liczy się ilość a jakość. 

-Cześć, jestem Aurelia-powiedziałam na wstępie z nerwowym uśmiechem. Trzeba przyznać, takie momenty są strasznie niekomfortowe.

-Lorenzo, a to moja żona, Veronica-podszedł do mnie dość wysoki, z zarostem mężczyzna.

-Cristian

-Paulo

-Miło was poznać-oznajmiłam, siadając obok swojego przyjaciela na ciemnej kanapie.

-Więc Aurelia, pewnie już wiesz, że bardzo chcieliśmy cię poznać-zaczął Cristian-Opowiedz coś o sobie. 

-O boże, najgorsze pytanie-zaśmiałam się zestresowana, chcąc rozluźnić atmosferę-Mam 21 lat i na co dzień zajmuję się modelingiem. 

-To właśnie ciebie ostatnio widziałam na pokazie Dior'a!-krzyknęła Veronica, otwierając szerzej oczy.

***

Minęło już kilka godzin, wszyscy rozmawiają między sobą a ja siedzę sama na skraju sofy. Mówiąc szczerze, uważam że przyjaciele Nicoli są super, mega się z nimi dogaduję, lecz mimo tego, dalej się trochę wstydzę.

-Zamawiam sobie przejażdżkę z tobą tą furą-dosiadł się do mnie niespodziewanie Cash, kładąc swoją szklankę obok mojej. 

-Jeśli chcesz, możemy iść nawet teraz-wzruszyłam ramionami, odsuwając się-Żadne z nas nie piło dzisiaj alkoholu.

-Naprawdę?-przechylił głowę.

-Dawaj, jak szaleć to szaleć-przechyliłam głowę, szukając swojej torebki. Gdy ją znalazłam, zaczęłam szukać kluczy.

-Słuchajcie... My lecimy się przejechać-Matty wstał, poprawiając swój podkoszulek-Wrócimy za pół godziny.

-No, tylko się nie zakochajcie-zażartował Nicola, przez co zmarszczyłam brwi, pchając mężczyznę obok mnie do wyjścia.

-O co mu chodziło?-zapytał,  zasznurowując swoje buty.

-Nieważne-rzuciłam zdenerwowana.

-Let's go!-krzyknął podekscytowany, gdy opuściliśmy jego dom i zaczęliśmy się zbliżać do mojego samochodu.

-Cieszysz się jak małe dziecko.

-I się tak czuję-puścił mi oczko, uśmiechając się tak szeroko, że ukazał mi swój szereg białych zębów.

Ładny ma uśmiech, trzeba przyznać.

Po przejażdżce*

-Wooo, dziękuję! Spełniłaś marzenie małego Matty'iego-oznajmił, gdy zaczęliśmy iść powoli w stronę jego posiadłości.

-Słodki jesteś-wypaliłam, uderzając się w myślach. Otworzyłam szerzej oczy, zastanawiając się czy ja poważnie to powiedziałam. 

Słysząc nagły śmiech Nicoli, westchnęłam zdając sobie sprawę, że jednak to prawda. 

Stanęliśmy wszyscy na marmurowych schodkach, opierając się o balustrady i patrząc na siebie. Każdy zaczął się ze sobą żegnać, twierdząc że jest już to najwyższa pora na rozstanie. 

-Jeszcze raz, miło było cię poznać-wszyscy się uśmiechnęli w moją stronę. 

-Do zobaczenia, Aurelia-szepnął mi do ucha Cash, gdy stał obok mnie.

Do zobaczenia, Matty

Cash się zgadza||Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz