15. Kryzys

126 11 1
                                    


Sama nie wiem jak długo tak leżałam, z zamyślenia wyrwało mnie trzaśnięcie drzwi na dole, bałam się, że to mama wróciła. Ashley nie wydawała się zaskoczona, a ja nie miałam siły się podnieść, więc po prostu leżałam. Usłyszałam nagle jak ktoś szybko wbiega po schodach na górę, to na pewno nie była moja mama.

W drzwiach do mojego pokoju stanął Jaden, miał na sobie tą samą czarną kurtkę i jasne jeansy. Brunet przeleciał całe moje ciało, zatrzymał spojrzenie na mojej twarzy, wyglądał na zaniepokojonego, szybko zdjął z siebie kurtkę, rzucił ją na komodę i zsunął buty ze stóp. Podszedł do łóżka.

- Hej - wyszeptał kładąc się obok mnie, objął mnie ramieniem w talii i przyciągnął blisko siebie.

- Dlaczego nie jesteś w szkole? - zapytałam pociągając nosem, zawsze jak płaczę, to później mam katar.

- Bo ciebie tam nie ma - odparł ścierając kciukiem łzy z mojego policzka - Miałaś dzwonić Hailey - westchnął przyciągając mnie bliżej siebie - A skończyło się na tym, że ja dzwoniłem i nie odbierałaś - wtuliłam się w jego klatkę piersiową - Weszłaś w ogóle rano do klasy?

- Nie - mruknęłam zamykając oczy - Nie weszłam - mięśnie chłopaka się napięły, poczułam to przez jego koszulkę.

- Napisałam do niego - odezwała się blondynka - Ja nie mogłam ci pomóc, ale może on coś zdziała - chyba wstała z krzesła - Jadę do domu, bo przyjechał Trevor, ale jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń, przyjadę.

- Okej - odparłam nie odsuwając się od klatki chłopaka.

- Ashley - odezwał się Jaden - Dziękuję, że napisałaś.

- Spoko, mam nadzieję, że tobie pójdzie lepiej niż mi - po tym usłyszałam zbieganie po schodach, trzaśnięcie drzwi.

Nastała cisza, Jaden się nie odzywał, ja też, nie wiedziałam co powinnam powiedzieć, bo było mi trochę głupio. Pewnie pomyślał, że coś jest ze mną nie tak, skoro leżę zapłakana. Z jednej strony byłam wdzięczna Ashley, że do niego napisała, bo przy nim czułam się spokojniej, z drugiej strony byłam na nią zła, bo nie chciałam, żeby Jaden widział mnie w takim stanie.

Nagle poczułam, jak chłopak opiera brodę o moją głowę, a jego dłonie powoli zaczynają jeździć po moich plecach, właściwie to jedna po plecach, a druga wylądowała w moich włosach. Nie mam pojęcia co z nimi robił, ale było to cholernie przyjemne.

- Mogłaś mi powiedzieć rano, że coś jest nie tak, zabrałbym cię do domu - wyszeptał.

- Przepraszam - było mi strasznie głupio, bo go okłamałam i on się o tym dowiedział, powiedziałam, że jest okej, a wcale nie było okej.

- Zdrzemnij się, zostanę z tobą - westchnął.

Wzięłem głęboki wdech, oparłam czoło o klatkę Jadena, zaczęłam się wsłuchiwać w bicie jego serca. Biło spokojnie, równo. Odpłynęłam niemal od razu.

Bałam się, że gdy wstanę, to bruneta już nie będzie, że będzie musiał wracać do domu, czy coś. Ale otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to była jego biała koszulka.

- Lepiej ? - zapytał, gdy odchyliłam głowę w tył, żeby móc na niego spojrzeć.

- Lepiej - lekko się uśmiechnęłam - Dzięki.

- Chcesz mi powiedzieć co się stało ? - zapytał niepewnie.

- Miałam ciężką noc - to była prawda - Nie spałam za wiele, byłam po prostu zmęczona - kłamstwo. Chłopak chyba wykminił, że nie do końca mówię prawdę, bo westchnął i podniósł się do siadu - Chodź, zabiorę cię gdzieś - wstał z łóżka.

Wszystkie małe rzeczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz