Otworzyłem drzwi pokoju moich dzieci. Ostatnio spędzałem z nimi bardzo mało czasu. Widok, który zobaczyłem, sprawił, że wmurowało mnie w podłogę. Rosja i Ukraina okładali się pięściami na dywanie, a Kazachstan i Białoruś siedzieli na piętrowych łóżkach niczym na trybunach i klaskali w równych odstępach czasu.
- Halo! Co tu się dzieje?! - krzyknąłem
- Tata! - Ukraina odepchnęła brata na ziemię. Białoruś jak po rurze zjechała z drabinki i unieruchomiła siostrę na podłodze
- Co wy łobice śmieltełnicy?! - wydarł się mój najstarszy syn Rosja
- A weś ty spieldalaj - warknął Kazachstan
- Jak wy się wyrażacie?! - zawołałem do nich
- Nie twój zaslany inteles. - zgromił mnie wzrokiem pierworodny. Zatkało mnie - A telaz... wypieldajlaj! - wskazał palcem drzwi
- Co mam zrobić?!
- Wypieldalaj! - irytował się. Podbiegł do mnie i użarł mnie w udo
- Aua! - wydarłem się - Ty mała paskudo!
Rosja wypchnął mnie za drzwi i aż padłem na cztery litery. Pozbierałem się z ziemi i dalej patrzyłem na zatrzaśnięte drzwi. Rosja miał przecież niecałe 6 lat... Wszyscy byli już tacy dorośli, a są przecież małymi dziećmi...Westchnąłem głeboko. Przeszedłem korytarzem do łazienki. Zdjąłem koszulę i rzuciłem ją do miski. Rozebrałem się całkiem i napuściłem wody do wanny. Woda nie była ciepła. Była lodowata. Taka jaką lubiłem. Zanurzyłem się w niej po szyję. Położyłem rękę na brzegu wanny i przymknąłem oczy. Moją opaskę z oka położyłem na parapecie. Nie widziałem na nie. Całe było złote. Ludzie bali się tego. Pomimo że był tam mój symbol to i tak musiałem nosić tą opaskę. Skóra bardzo pociła się pod filcowym materiałem i odzierała się po całym dniu noszenia. Siedziałem w wannie może 10 albo 20 minut, kiedy w końcu chłód stał nieznośny. Mam swoje granice wytrzymałości. Otuliłem się wełnianym szlafrokiem, a następnie ubrałem piżamę. Wypuściłem wodę i wyszedłem z pomieszczenia. Jeszcze raz zapukałem do pokoju moich dzieci. Na widok jaki tam panował aż się wzruszyłem. Kazachstan leżał obok Białorusi na piętrze łóżka, a Rosja z Ukrainą tulili się do siebie na dywanie. Tak to przynajmniej wyglądało. Przeniosełm dzieciaki do łóżek. Teraz miałem spokój... Zgasiłem światło w pokoju i sam udałem się do kolejnej sypialni. Tym razem mojej. Otworzyłem okno. W powietrzu dało się już czuć, nadchodzącą jesień. Wpełzłem do łóżka... Wpatrywałem się w sufit. Przed oczyma cały czas miałem moje stare zdjęcie z Rzeszą. Czy za nim tęskniłem? Sam nie wiem. Dawno się nie widzieliśmy. Nie wymieniliśmy nawet listu... Żadne z nas nie miało pojęcia co u drugiego się dzieje. Westchnąłem. Ból głowy znowu powrócił. Wracał w najmniej oczekiwanych momentach. Przymknąłem oczy...Rozdział czwarty skończny. Może trochę bez sensu, ale sami oceńcie. Miłego dnia/nocy.
~Brychcio~
CZYTASZ
Niemożliwe
Historical FictionCzy przyjaźń z lat szkolnych ma prawo przetrwać aż do dorosłości? Czy pomimo zerwania kontaktów i wbicia noża w plecy ma prawo powstać miłość? Jak można kochać osobę, której zarazem się nienawidzi? Wydaje się to niemożliwe... może jednak zdarzają si...