Rozdział piąty Pov Rzesza (dziwne akcje)

136 6 1
                                    

Obudziłem się z przeczuciem, że dziś jest dzień, w którym wszystko się spieprzy. Często miewałem takie przeczucia. Rzadko kiedy jednak się sprawdzały. Przeczesałem włosy palcami i powoli podniosłem się z łóżka. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że mam papiery do wypełnienia. Popędziłem na dół do kuchni. Dzisiejszy bankiet dla mnie był nie tylko imprezą, ale również niemałą inwestycją. USA może nie był moim sojusznikiem, ale mógł dostarczać mi niezbędne surowce, paliwa i przechowywać moje pieniądze w bankach, a do tego potrzeba dokumentów, których nie podpisałem. Znalazłem teczkę i dość niewyraźnym drukiem zacząłem podpisywać. Było tego dość sporo. Gdy skończyłem odetchnąłem z ulgą. Otworzyłem jeszcze mój notes. Sprawdziłem czy nie mam żadnego spotkania z Japonią i Włochami, ale nie. Cały dzień miałem wolny od jakich kolwiek wyjść. No oczywiście poza tym wieczornym. Poszedłem przebrać się w czyste ubrania. Koszula i spodnie na szelkach. Nic specjalnego. NRD i RFN spali jeszcze. Nic dziwnego dopiero ósma. Zamierzałem zrobić śniadanie, ale przypomniałem sobie, że szafki świecą pustkami. Trzeba zrobić zakupy... Mruknąłem z niezadowoleniem. No nic. Napisałem krótki liścik dla NRD, wziąłen siatkę, portfel. Wyszedłem.

***

Nie cierpię zakupów. Zawsze ciągnęły się w nieskończoność. Czasem trzeba było się poświęcić i iść. Kiedy w końcu opuściłem sklep i wsiadałem do mojego mercedesa, odetchnąłem z ulgą. Kolejka była strasznie długa. Spokojnie dojechałem do domu. Wszedłem do środka i zacząłem wyciągać z torby zakupy. W domu nadal panowała cisza. Poszedłem do pokoju chłopców. Nadal spali. Uśmiechnąłem się na ten widok. Zszedłem na dół. Zjadłem posiłek i pogrążyłem się na chwilę w myślach. Przymknąłem oczy. Z chwilowego zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Podszedłem do stolika, na którym stał. Uniosłem sluchawkę.
- Halo? - spytałem
- Rzesza? Dlaczego ciebie tu jeszcze nie ma?! - wysyczał zdenerwowany Włochy do słuchawki
- Co ty pierdzielisz? - odwarknąłem - Widzimy się dopiero jutro.
- Jutro? To wyjaśnisz mi dlaczego nasza dwójka jest od dawna w kancelarii?
- Japier... zaraz tam będę!
Nie brałem munduru. To nie w moim stylu tak się spóźniać. Ubrałem tylko buty i zarzuciłem płaszcz. Pobiegłem jeszcze obudzić NRD.
- Młody słuchaj, ja jadę do kancelarii. Pilnuj brata.
- ok tata... - mruknął rozespany
Wybiegłem z domu. Nie ułożyłem nawet włosów. Wsiadłem do auta i ruszyłem.

***

Wbiegłem do środka. Trochę zajęło mi zoriętowanie się gdzie są odpowiednie drzwi. Kiedy już dobiegałem zwolniłem trochę żeby już całkowicie nie wyglądać jak niechluj. Otworzyłem drzwi i zastygłem tak jak stałem.. Cesarstwo siedziała na stole i miała zaplecione ręce na szyi Włoch, a nogi na jego talii. Włochy natomiast trzymał ją za policzki i całowali się. Odchrząknąłem dość głośno. Wtedy dwie pary oczu zwróciły się na mnie.
- Rzesza... to nie tak jak myślisz... - zaczął Włochy i szybko wytarł resztki śliny z podbródka.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam... - mruknąłem tylko. Dziewczyna zarumieniła się i zeszła ze stolika
- My ci to wyjaśnimy... - zaczęła
- Ale wy my nic nie wyjaśniajcie. Ja doskonale wiem co wy tu robicie. Może ja powieniem wyjść? Widzę, że beze mnie bawicie się najlepiej...
Odwróciłem się napięcie i wyszedłem trzaskając drzwiami. Zmarnowali moje 10 minut z życia. Człowiek jedzie, pędzi jak na złamanie karku, a oni... Ach... szkoda gadać. Przeczucie z rana może było prawdziwe?

Ja nie mam pojęcia co tu się dzieje w tym rozdziale. Trzymajcie się tam. Miłego dnia/nocy.

~Brychcio~

NiemożliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz