Rozdział dwudziesty pierwszy Pov ZSRR

71 6 4
                                    

Wyszedłem w końcu z pomieszczenia, zaśmiewając się z wybryków moich dzieci. Te urwisy faktycznie kiedyś doprowadzą do czegoś poważniejszego niż zepsucie ubrań. Na schodach zatrzymał mnie chłopak. Poznałem w nim NRD. Uśmiechnąłem się do niego i zatrzymałem się, opierając się o balustradę. Chłopak patrzył na mnie z grobową miną i nic nie mówił. 

- Hej, wszystko gra? - zapytałem, a kiedy zobaczyłem, że czternastolatek kieruje się na dół, poszedłem za nim - Ej, młody! 

- Tak? - zapytał cichym, spokojnym głosem - Przepraszam, ale nie jestem w nastroju do rozmów z kimkolwiek proszę pana. - zapewnił mnie, nadal schodząc po schodach

- Chcesz się wyżalić? - dociekałem z troski o starszego Niemca

- Jakoś nie mam ochoty. - odpowiedział pośpiesznie - Mam jednak do pana pytanie.

- Tak, słucham? - przystanął i znów wbił we mnie poważne spojrzenie. Dopiero zauważyłem, że jego ubiór jest bardzo podobny do tego, w który ubrał się kiedyś Rzesza. Spodnie na szelkach i muszka

- Chciałem zapytać czy tata też traktuje pana tak ozięble. 

- Och, to dość trudne pytanie dzieciaku, ponieważ z twoim tatą to naprawdę różnie bywa. 

- Dlaczego pan tak mówi?

- Raz się kłócimy, raz między nami jest względny spokój. Zależy w jakim nastroju jest twój tata oraz czy bardzo go denerwuję swoim stylem bycia. - odparłem z lekkim uśmiechem na twarzy

- Często go pan denerwuje? - znów zapytał chłopiec

- Chyba niestety tak.

Na tym skończyła się nasza wymiana zdań. Resztę stopni i korytarzy przeszliśmy w milczeniu, które mąciły tylko stłumione stukoty naszych butów. Gdy weszliśmy do bawialni zobaczyłem moje skłócone znów dzieci. Tak jakby żadne z nich nie potrafiło dogadać się z resztą i każda rozmowa kończyła się kłótnią. Na szczęście nie było tak zawsze, ale w zdecydowanej większości wypadków już tak. Kiedy tylko wszedłem do pokoju, oczy moich dzieci zwróciły się w moją stronę. Pokój był drewniany z purpurowym dywanikiem i przeróżnymi zabawkami na półkach.

- Cześć tata! - zawołał Rosja

- Pan ZSRR! - krzyknął ucieszony RFN - Czy to prawda, że kocha pan mojego tatę?

- To prawda! Tata kocha pana Rzeszę!

Czy oni nie mogli być chociaż na chwilę nie mówić moich wewnętrznych rozterek? Zauważyłem piorunujący wzrok NRD na sobie. No to pięknie... Jedyne czego mi było trzeba to plotki wśród pracowników Rzeszy. Wbiłem wzrok w moje buty i nie potrafiłem spojrzeć starszemu synowi Rzeszy w oczy. Zapadałem się pod ziemię.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No witam! Witam wszystkich! Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba. Miłego dnia/nocy!

~Brychcio~

NiemożliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz