Rozdział 11

1.8K 56 3
                                    

POV MARTA:
- Marta, hej słyszysz mnie? Otwórz powoli oczy. - nie jestem jeszcze w 100% świadoma ale powoli robię co każe mi kobiecy głos. Gdzieś go już słyszałam. Dostrzegam Vero w w asyście jakiegoś kolesia w lekarskim kitlu.
- Gdzie ja jestem? - to pytanie samo wychodzi z moich ust.
- Jesteś w willi, pamiętasz co się stało? - mówi i zapisuje coś w notatniku.
- Tak....zostałam postrzelona w nogę przez jakieś jebnięte babsko.
- Dobra, boli cie coś? Głowa, noga?
- Trochę noga, ale jest do wytrzymania. A kto mnie znalazł? - dobrze pamiętam kto mnie znalazł, ale chce potwierdzenia od niej.
- Shadow z Arrowem. Zadzwoniła do mnie i kazała mi operować. Co oczywiście zrobiłam. - uśmiecha się szeroko.
- W takim razie dziękuję za uratowanie życia.
- Taka Moja praca. - za chwilę zabiorę cie na badania, ale najpierw zawołam Shadow i twoją mamę  bo obie się o ciebie martwią.
- C-co? Jak to moja mama jest tutaj? - Podnoszę się do siadu.
- Za 10 minut zbieram cię na badania. - wychodzi razem z mężczyzną, ale zostawia otwarte drzwi a w nich staje moja mama.
- Mamo... Co Ty tutaj robisz? - mówię szeptem. A ona w międzyczasie podchodzi do łóżka i siada na krzesełku.
- Shadow mnie przywiozła.- Aha.- uśmiecha się lekko. - Jak się czujesz?
- Noga mnie troszkę boli, ale tak to jest okej.
- Martwiłam się.
- Wiem przepraszam. - spuszczam głowę i bawię się palcami.
- Nie przepraszaj, to był napad, chcesz to zgłosić?
- Nie, i tak nie wiem kto to jest, może to był tylko napad rabunkowy czy coś. - nie chcę mówić na razie mamie że może mieć to związek z Shadow, a raczej na pewno bo przecież byłam o nią pytana.
- Oh, dobrze.
- Jeśli chce Pani jechać do domu, to proszę powiedzieć, a kolega panią odwiezie. Marta na pewno jeszcze tu zostanie. - na jej widok, niekontrolowanie wypływa mi łza z oka.
- Hej, dlaczego płaczesz? - podchodzi do mnie i chwyta z rękę.
- To ja was zostawię. Czy mógłby ten kolega przyjść?
- Tak już dzwonię. Czy mogłaby Pani założyć opaskę. To dla mojego i Pani bezpieczeństwa.
- Dobrze. - żegna się ze mną całusem w policzek, a z Shadow skinieniem głową i wychodzi.
Gdy mama wychodzi z Arrowem, Kinga wraca wzrokiem do mnie. Ścieram łzę i patrze jej w oczy.
- Dziękuję, że mnie uratowałaś. - mówię prawie szeptem.
- Nie pozwolę cie skrzywdzić. - mówi.
- Wiesz kto to był? W sensie jakieś znaki rozpoznawalne? Coś mówił?
- Nie nic nie widziałam, wiem tylko ze to kobieta. - nie wiem czy mówić jej o tym czego zapytała kobieta.
- Kurwa, czyli jednak to ona! - krzyczy a ja jestem zdezorientowana.
- Wiesz kto to może być? - siada na krześle obok mnie, ale nadal mamy złączone ręce.
- Czy ona mówiła coś o mnie? Pytała, cokolwiek.
- Tak, pytała czy coś mnie z tobą łączy. - a ja widzę żyłkę na jej czole i zaciskającą się szczękę. Zaraz wybuchnie, ale może uda mi się temu zaradzić. Postanawiam zaryzykować. Podniosłam się lekko na rękach uprzednio puszczając jej rękę, przybliżam do niej i lekko muskam jej usta. Gdy chce się odsunąć bo nie odwzajemnia pocałunku, teraz to ona przyciąga mnie do siebie i całuje. Czuję jej język na wardzę, na co od razu uchylam usta wpuszczając ją do środka. Brakowało mi tego, próbowałam się wyprzeć tego ale nie potrafię to jest zbyt silne. Czuję że zauroczyłam się w kobiecie a na dodatek w szefowej maffi. Odrywamy się od siebie gdy słyszymy kaszlnięcie, odwracam się w stronę tej bezdusznej osobie która przerywa tak piękną chwilę, a tam zastaje nikogo innego niż Vero z chytrym uśmieszkiem.
- Dobra gołąbeczki zabieram Martę na badania. - gdy to mówi spałam buraka.
- Poczekasz? - mówię do Kingi.
- Poczekam. - odpowiada bez zastanowienia, a po chwili wyjeżdżam na wózku inwalidzkim w stronę sali zabiegowej gdzie będą pobierać mi krew i sprawdzać szwy czy wszystko się dobrze goi.

Mafia Boss (gxg)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz