Rozdział 44

974 43 4
                                    

Kolejny dzień z rzędu budzę się przez wymioty które w ostatnim czasie mam bardzo dużo, do tego stopnia że wczoraj zemdlałam. Obudziłam się z dwiema królówkami przypiętymi do ręki i zmartwioną Kingą. Byłam również u ginekologa który potwierdził, że jak na razie wszystko jest w porządku z dzieckiem a badania wyszły wręcz perfekcyjnie. Wracając do moich nudności to od dwóch dni nie potrafię nawet na to jedzenie patrzeć bo od razu biegnę do łazienki. Vero podaje mi kroplówki nawadniające i elektrolity.
Kinga została w domu żeby się mną opiekować mimo że jest tutaj z 20 osób, a Arrow i 3 innych pojechali odebrać kolejny dług. Mama jak i tata niestety nie zaakceptowali naszego związku i dziecka. Chcieli żebym wróciła do domu rodzinnego i usunęła je. Oczywiście nie zrobiłam i nie zrobię tego. Wygarnęłam im kilka rzeczy, to powiedzieli że nie mają już córki oraz tata uderzył mnie w twarz i że resztę rzeczy które zostały wyrzucą przed dom. Szybko je pozbierałam i zadzwoniłam po jednego z ludzi Kingi, ale przyjechała ona i ona też wygarnęła im parę rzeczy. Dowiedziałam się parę ciekawych rzeczy o moim ojcu.

2 tygodnie wcześniej:

Stoję zapłakana czekając na samochód, ale słyszę charakterystyczny dźwięk silnika. To Kinga. W mojej głowie pojawiło się tylko "Oho mają przejebane". Wysiadła z samochodu parkując na podjeździe.
- Daj mi to. - zabiera ode mnie rzeczy. - Zrobili ci coś? - lekko kiwam głową. Zaciska mocniej szczękę.
- Co ty tu robisz jeszcze kurwo! - z domu wychodzi ojciec. Kinga rusza do niego i uderzyła prosto w nos. Krew od razu spłynęła po jej uderzeniu.
- Złamałaś mi nos! Olga dzwoń na policję!
- Posłuchaj mnie teraz. Od dzisiaj sam załatwiasz sobie kasę na pokera i kurwy rozumiesz? Wisisz mi prawie dwadzieścia tysięcy. Masz czas do końca miesiąca. Wiesz gdzie masz jechać z kasą. Lepiej się kurwa nie spóźnij bo za każdą minutę spóźnienia tracisz jeden palec. - uderzyła go jeszcze w brzuch i szybkim krokiem wsiadła do auta i ruszyła z piskiem opon, oczywiście zabrałam się z nią. Gdy wyjechała z osiedla zwolniła do dopuszczalnej prędkości.

Teraźniejszość:

Dlatego zostałam porwana, przez długi mojego ojca który grał w pokera i zabawiał się z kurwami. Super. Jeszcze to do mnie nie dociera. Jak wróciliśmy wypłakałam się za wszystkie czasy. To dla mnie było za dużo. Kinga wszystko mi wytłumaczyła, jak się spotkali i jak do tego spotkania w ogóle doszło. Najbardziej szkoda mi mamy bo musi o tym wiedzieć ale nic nie zrobi bo po pierwsze mają intercyzę a po drugie gdzie ona pójdzie. Nie mamy nikogo bliskiego, najblizsi krewni są w Australii.
- Kochanie znowu myślisz o twojej mamie?
- Tak...-siada obok mnie na łóżku. Gładzi moją rękę.
- Nie martw się nią. Musisz odpoczywać i nie stresować się. To źle wpływa na dziecko. - mam wrażenie że bardziej ona przejmuje się dzieckiem niż ja. Na swój sposób to słodkie że tak brutalna osoba umie znaleść w sobie resztki dobra i potrafi to okazać.
- Kocham cię. - mówię cicho przybliżając się do niej.
- Kocham cię. - odpowiada z uśmiechem. Daje mi krótkiego całusa.
- Chcesz coś porobić czy wolisz odpocząć?
- A co masz na myśli mówiąc coś porobić?
- Nic wielkiego. Okraść bank w Raciborzu. - zrobiłam wielkie oczy.
- Pff to nic wielkiego? Jesteś chora.
- I tak mnie kochasz. A tak serio to mam zamiar kupić nowe auto. Jestem umówiona już na rozmowę w salonie.
- Jaki tym razem?
- BMW X6 (G06). Najnowszy model w salonie kosztuje 415.500 zł
- Pff co to dla ciebie, najnormalniej w świecie wydane prawie pół miliona. - mówię prześmiewczo.
- Kochanie o co ci chodzi? - mówi opiekuńczo. Ale przerywają nam nagle otwierane drzwi.
- Szefowo, straciliśmy kontakt z grupą. - od razu wstaję do pionu.
- Od kiedy. - wraca na Mode: szefowa maffi.
- Od godziny.
-  Kurwa.... Ostatnia lokalizacja?
- Rynek w Zamościu. Potem cisza.
- Niech wszyscy z lubuskiego w promieniu 40 km jadą na ostatnie 3 lokalizację. Zrozumiałeś?
- Tak szefowo. Już się z nimi kontaktuję. - wybiegł z pokoju, a Kinga uderzyła pięścią w drzwi. Wiem że musi wyładować złą energię, nie podchodzę doputy dopuki nie opiera głowy o drzwi oddychając ciężko zaciskając pięści, z jej knykci kąpie krew. Powoli dotykam jej ramienia na co lekko się spina. Przytulam ją od tyłu splatając ręce na jej brzuchu.
- Pójdę po apteczkę. Trzeba to opatrzyć. - mówię po kilku minutach ciszy i chcę iść do łazienki ale Kinga szybko odwraca się przodem do mnie i przytula mnie dając głowę w zagłębienie mojej szyji.
- Przepraszam. - mówi szeptem łaskocząc moją szyję ciepłym powietrzem.
- Nie przepraszaj kochanie. Na pewno się znajdą cali i zdrowi.
- Nie mogę go stracić. - mówi głosem do tej pory mi nieznanym.
- Nie stracisz. Pójdziemy to opatrzyć dobrze? - kiwa głową i kierujemy się w stronę łazienki.
Nie ma z nią spokojnego życia ale pytanie brzmi czy jest to dla mnie problem i czy mi to przeszkadza? Odpowiedź brzmi nie. Mimo chustawki emocjonalnej jaki z nią przeżyłam i będę przeżywać nie zamieniłabym tego na nic innego. Chcę żeby została rodzicem dla mojego dziecka. Wiem już dziś że to dziecko będzie żyło jak pączek w maśle ale mimo wszystko kocham ją o nic tego nie zmieni. Myślę nawet nad zakupem pierścionka, bo czuje i wiem że jest to kobieta przeznaczona mi na resztę życia. Została mi tylko ona oraz przyjaciele z maffi. Wewnętrznie zgodziłam się już na propozycje którą zadała mi przed rozstaniem a jej postawą i zachowaniem utwierdzam się w przekonaniu że to właściwa decyzja.

Mafia Boss (gxg)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz