Bonus

981 32 0
                                    

POV MARTA:

- Dzień dobry mamo... - mówię szeptem gdy weszłam do sali gdzie leżała moja mama. Miała chustę na głowie oraz była blada. Schudła również bardzo dużo. Kobieta spogląda na mnie.
- Dzień dobry córeczko. Usiądź skarbie. - mówi a ja wykonuje jej polecenie. Jej głos nie jest już taki sam jak kiedyś.
- Jak się czujesz mamo? - pytam łapiąc ją za rękę. Uścisneła ją.
- Teraz wyjątkowo dobrze. Dziękuję że przyjechałaś. Kinga jest z tobą?
- Nie, pojechała po Łukasza bo kończy zajęcia muzyczne.
- Chcę cię bardzo przeprosić za to co zrobiliśmy z twoim tatą te 8 lat temu. To że w ogóle chciałaś się spotkać i nie zmieniłaś numeru jestem wdzięczna.
- Nie masz za co przepraszać mamo. Każdy popełnia błędy.
- Takich błędów nie powinnam popełniać jako matka. Nie wspierałam cię tylko odrzuciłam. - Po naszych policzkach lecą łzy.
- Dostałam twój list. Chciałam pojechać ale twój tata się nie zgodził. Uderzył mnie wtedy. Bardzo mocno.
- Mamo.... - mówię niepewnie.
- Odeszłam od niego. Zaraz po tym. Na łożu śmierci chcę żebyś wiedziała że jestem z ciebie dumna. Kocham cię bardzo mocno. I nigdy w to nie zwatpiłam.
- Mamo ja nie wiem co powiedzieć...Jesli chcesz mogę zadzwonić do Kingi i przyjedzie tutaj z dzieciakami.
- Jeśli mogłabym....chcę zobaczyć na kogo się podały moje wnuki. - na te słowa więcej łez wylatuje z moich oczu.
- Dobrze. Zadzwonię do niej i dam znać żeby przyjechała. Poczekasz na mnie chwilę?
- Jasne. - wychodzę z sali i wybieram telefon do żony. Po drugim sygnale odbiera.
- Tak kochanie?
- Przyjedziesz do szpitala z dzieciakami?
- Emm... Dobrze dam znać jak będziemy. Które piętro?
- Trzecie. Korytarzem w lewo. Wyjdę po was.
- Dobra, akurat jestem w pobliżu. Do 10 minut będziemy. Kocham cię.
- Czekam.. I ja też cie kocham.
Wracam na salę a tam widzę jak mama podniosła się do pozycji siedzącej.
- Do dziesięciu minut będą.
- Opowiesz mi jak wyglądał nasz ślub?
- Jasne. - ucieszyłam się że mama chce słuchać rzeczy z mojego życia co ją ominęło.

***

- Już wychodzę po was. - mówię do telefonu wstając od łóżka.
- Dobrze. - rozłącza się.
- Idę po nich. Lekko się zgubili haha. Zaraz wracam.
- Jasne. - uśmiecha się lekko.
Wychodzę na korytarz i szukam tej łajzy. Na szczęście nie poszli za daleko. Znajduje ich w drugim korytarzu. Zauważyli mnie pierwsi i idą w moim kierunku.
- Hej mamo. - mówi moja córka i syn.
- Hejka kochanie. - zaraz za nią moja żona. Jak zwykle ubrana jest w garnitur.
- Witam serdecznie. Zapraszam za mną.
- Na prawdę poznamy babcię? Mama mówiła w samochodzie że jedziemy do babci.
- Tak kochanie. - gdy jesteśmy przed odpowiednią salą zatrzymuje się.
- Posłuchajcie mnie teraz dobrze? - kiwają głowami. - Babcia jest poważnie chora dlatego proszę was zachowujcie się przyzwoicie.
- Widziałam że wchodzimy na odział onkologiczny. To znaczy że babcia ma raka? - pyta moja córka.
- Niestety ale tak. Ma przerzuty do mózgu. - Natalia spuszcza głowę. Jest już prawie pełnoletnia dlatego więcej rozumie niż jej dziewięćcioletni brat. Otwieram drzwi do sali i młodsi wchodzą pierwsi.
- Dzień dobry. - mówi Kinga pojawiające się w polu widzenia mojej mamy. W ślad za nią idzie moja córka i syn.
- Dzień dobry. Dobrze cie widzieć. - mówi szeptem.
- O Łukaszu wiedziałam a ty to kto? - patrzy na Natalię.
- Nazywam się Natalia i mam 17 lat. Mamy adoptwaly mnie prawie dwa lata temu.
- A ty ile masz już lat? - patrzy na Łukasza.
- Osiem!! - mówi podekscytowany. Mama uśmiecha się na rego reakcje.
-  Siadajcie. - pokazuje na swóje łóżko. Syn od razu powoli na nie wchodzi a Natalia po wymienieniu spojrzeń z nami siada po drugiej stronie. Niestety ale jeszcze ma przebłyski z przeszłości i musimy ją upewniać w tym że może robić wszystko co jest poprawne w danym momencie nie pytając o zgodę. Kinga również zajmuje miejsce tylko na krześle położonym obok łóżka. Siada tak żeby zapewnić mi miejsce na jej kolanach z czego chętnie korzystam.

***

- Do widzenia babcia!!
- Do widzenia. - mówi Kinga.
- Pa mamo. - mówię i zamykam drzwi do sali. Kinga łapie mnie za rękę z prawej strony a Łukasz z lewej.
Niestety ale godziny odwiedzin się skończyły i musieliśmy opuścić szpital. Obiecaliśmy odwiedzać ją w weekendy. Bardzo ucieszyła się na wieści do tym. Nie będzie przynajmniej już samotna. Wie że ma kochającą rodzinę. Tak naprawdę nie pamiętam drogi do domu. Wszystko zlewa się w jedno. Po drodze do naszego domu myślałam nad wszystkim co dzisiaj się stało. Automatycznie wyszłam z auta i zakomunikowałam że idę pod prysznic. Włączyłam prysznic na najgorętszy i zaczęłam płakać podpierając się rękoma ściany. Czuję jak woda parzy mi plecy. Czuję jak woda przestaje jecie po moich plecach. Spoglądam za siebie a tam widzę zmartwioną minę mojej żony.
- Dzieciaki poszły na basen. Możemy porozmawiać? - całuję mnie w odkryte ramię.
- Przepraszam. Uderzyło to we mnie że jednak mama mnie kocha wiesz? Osiem lat nie miałam z nią kontaktu, żyjąc w przekonaniu że nie akceptuje mnie i ciebie ani naszych dzieci. A dwa dni temu zadzwoniła do mnie że.... - nie kończę tylko obracam się w stronę Kingi i wybucham płaczem.

POV NARRATOR:

Matka Marty zmarła dwa dni temu ze spokojną głową wiedząc że córka jej wybaczyła i poznała swoje jedyne wnuki. Marta mimo wszystko szybko pozbierała się po śmierci matki, miała przy tym wsparcie żony i dzieci. Na pogrzebie były bliskie im osoby wliczając w to Arrowa, jego żonę i dziecko. Po niecałych dwóch miesiącach wszystko wróciło do normy. Kinga skupiła się na rozwijaniu klubów a Marta na pomocy swojej ukochanej jaki i swoim dzieciom. Po tym czasie żyły już spokojnie bez większych atrakcji i niespodzianek. Kochały się tak samo mimo upływu lat.

=======================
Chciałabym bardzo podziękować za 50 tysięcy wyświetleń pod Mafia Boss!!!!

Wlatuje z tej okazji bonusowy rozdział. Mam nadzieję że się spodoba.
Trzymajcie się ciepło!!
Autorka

Mafia Boss (gxg)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz