Szkolne kluby

86 11 4
                                    

Yamaguchi nie sprzeciwił się Ito i zrobił, jak chciał jego wychowawca i jego matka. Poszedł na pierwsze spotkanie klubu dyskusyjnego. 

Dni spotkań klubowych się nie krzyżowały, a więc nie mógł nawet znaleźć wymówki, żeby nie chodzić do jednego z nich. Tak więc z niezadowoloną miną siedział na jednym z miejsc, przygotowanych dla członków.

W klubie było zaledwie sześć osób łącznie z nim. 

W czasie tych dwóch godzin, gdy siedział w tej nieprzyjemnie chłodnej sali, poznał ich imiona oraz dowiedział się, czym klub się zajmuje. 

Otóż zajmuje się niczym według ciemnowłosego. 

Jedyne, co miał do zrobienia w tym klubie było czytanie książek i omawianie ich razem z innymi uczniami. Na pierwszym spotkaniu ustalili jakie książki będą przedyskutowywać w trakcie ich spotkań. Pewna krótkowłosa okularnica i trzecioklasista (również okularnik) podawali najwięcej propozycji tytułów, które każdy członek klubu miałby przeczytać w nadchodzących tygodniach. Pozostali uczniowie nie wyrazili sprzeciwów. Może nie zaprzeczyli żadnemu, bo jak Yamaguchi nie chcieli ich czytać; bali się przeciwstawić starszym kolegom, a może znali te książki i faktycznie chcieli je przeczytać. W każdym razie każdy rzucony tytuł przeszedł bez większych problemów dalej. 

Tadashi niestety nie kojarzył żadnej z nich.

Nie był też przekonany, czy kiedykolwiek chciałby przeczytać. 

Następnie ustalili kolejność, w jakiej powinni przeczytać dane książki. 

Pozostały czas spędzili na krótkiej rozmowie zapoznawczej wszystkich członków. Część z nich się znała, jednak w tym roku dołączyły trzy osoby, dlatego każdy się przedstawił i opowiedział coś o sobie. 

Bursztynowooki był raczej niezbyt chętny do uczestniczenia w tych rozmowach, dlatego odzywał się tylko tyle, ile musiał. 

Na koniec spotkania wręczono mu lekturę do przeczytania na kolejny tydzień oraz powiedziano mu kilka słów o tekście, który ma przeczytać ze strony okularnicy. 

- Yamaguchi-kun, musisz ją przeczytać. - zaczęła nastolatka ze święcącymi oczyma. - Tam koleś jest zazdrosny, podkłada swojemu młodszemu rywalowi kamerę w pokoju i go obserwuje. Potem kamera zostaje odkryta, obserwowany typek i jego chłopak knują intrygę, żeby złapać podglądacza. Typ jest złapany, ale jego najlepszy przyjaciel, który jest w nim po uszy zakochany, przyznaje się za niego. Stalker spierdala na drugi koniec kraju, a potem do Argentyny i spotyka swojego byłego przyjaciela kurwa w Brazylii. Na koniec popełnia magika, a ten jego ex-przyjaciel się z tym nie może pogodzić i to był koniec. - skończyła opowiadać o fabule utworu, zostawiając nastolatka ze zdegustowanym wyrazem twarzy. [1]

Co to za popierdolona historia? 

Jaki normalny człowiek podkładałby komuś kamerę w pokoju? - pytał sam siebie, odkrywając nową fobię. 

***

Dwa dni później, w czwartek, Tadashi udał się do sali, gdzie było spotkanie klubu artystycznego. Pomimo, iż rozważał opcję dołączenia do niego, to nie był najszczęśliwszy, gdy przekraczał próg pomieszczenia. Wewnątrz unosił się dość delikatny zapach farby, który drażnił nos bursztynowookiego. Otarł go, ponieważ miał wrażenie, że zaraz kichnie w cichym miejscu. 

Sala nie była specjalnie duża, ale wystarczająca, aby pomieścić kilka ławek z krzesłami do nich, dwie sztalugi, plus jedną opartą o ścianę. W rogu pomieszczenia stała też duża szafa, która zawierała prawdopodobnie przybory do malowania i rysowania. 

- Cześć, ty musisz być Yamaguchi-san, tak? - niska brunetka z ciepłym uśmiechem wychyliła się zza dużego płótna na sztaludze. 

- Tak, to ja. Jesteś przewodniczącą klubu? 

- Tak. - nastolatka stanęła przed chłopakiem z wyciągniętą dłonią, na co ciemnowłosy podał jej rękę. - Poza nami jest tu jeszcze Arata, drugoklasista, ale dziś go nie będzie. 

- Okej. 

Nastolatka miała długie włosy związane w warkocza oraz jasne, niebieskie oczy. Jej ubiór był nienaganny. Spódnica sięgała kolan, koszula była schludnie wsunięta w dolną część garderoby, spod jej zapiętej marynarki wystawał jasnożółty sweter. Całość dopełniała czerwona wstążka, przewiązana na jej szyi. 

- Nazywam się Hana Akimichi swoją drogą. Miło, że do nas dołączyłeś. Gdyby nie ty, nasz klub zostałby rozwiązany. - Chłopakowi przeszło przez myśl, że gdyby nie jego matka nie byłoby go tutaj, a więc klub już by nie istniał. - Możesz wziąć jedno z płócien z tamtej szafy. Tam będą też pędzle i farby, wybierz, jakie ci się podobają. A jeśli wolisz rysowanie to tamta ławka będzie do tego idealna. 

Niebieskooka stanęła za sztalugą i sama zaczęła malować. Chłopak podszedł do szafy i ją otworzył. Wszystko wewnątrz było uporządkowane, więc nie miał problemu ze znalezieniem odpowiednich przyborów. Obejrzał się za siebie, aby zerknąć na Hanę. Była bardzo skupiona na malowaniu, nie zauważyła, jak się na nią gapił, ani nie słyszała krzyków z zewnątrz należących do członków klubu piłkarskiego. Wyglądało to, jakby się zatopiła w morzu wraz z tą sztalugą. 

Tadashi mimowolnie zerknął na jej obraz. Zarys sprawiał wrażenie, że to kot pojawi się na jej niemalże pustym jeszcze płótnie. Odwrócił wzrok i zabrał się za gryzmolenie w szkicowniku, który sam przyniósł specjalnie na te spotkanie. 

- Chyba czas już zakończyć malowanie na dziś. - Akimichi odezwała się po prawie dwóch godzinach ciszy. 

Bursztynowe oczy skupiły się na postaci dziewczyny. Słońce powoli chowało się za horyzontem, a na miejsce dnia, wchodziła noc, co utrudniało widoczność bez zapalonego światła lampy sufitowej. 

- Za tydzień widzimy się w tym samym miejscu i o tej samej porze? 

- Tak, możesz już iść, ja posprzątam. Ale w kolejnym tygodniu, pamiętaj, żeby za szybko nie uciekać, pomożesz wtedy w porządkach. 

- Postaram się pamiętać. Cześć. 

- Do zobaczenia. - nastolatka uśmiechnęła się lekko. 

Tadashi wyszedł na korytarz i znów usłyszał tę melodię. Nie był w stanie oprzeć się swojej ciekawości i ruszył za dźwiękiem. Miał wrażenie, że był przez niego wołany. A skoro ktoś go wzywał, to on ruszał w to miejsce.  

Stanął pod salą muzyczną po raz kolejny. Ponownie zobaczył Tsukishimę, który o dziwo był w niej sam. Yamaguchi myślał, że blondyn nie będzie już tak grać poza godzinami spotkań orkiestry, a jednak się mylił. 

Oparł się o ścianę i nasłuchiwał dźwięków dobiegających z sali. Pierwszoklasista był naprawdę utalentowanym pianistą. 

Kei musi bardzo lubić tę kompozycję, tak, jak ja. - pomyślał nastolatek, nim odszedł stamtąd. 



[1] - Impreza - @niewyzyta_pisarka - bardzo polecam przeczytać kto jeszcze nie zna!

Pianist // TSUKKIYAMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz