Wszechmogący brat

84 11 5
                                    

- Okłamałeś mnie! - wykrzyczał młody chłopak. 

- Kei, to nie tak... - powiedział starszy brat chłopaka ze zmarszczonym czołem.

- Skłamałeś! 

- Posłuchaj, Kei... - Akiteru próbował przebić się przez krzyki młodego Tsukishimy. 

- Nie! Nie chcę Cię słuchać! 

Nastolatek złapał mocno ramiona brata i zmusił go do stanięcia w miejscu tuż przed nim. Młodszy nie chciał się poddać blondynowi i zaczął wiercić się w objęciach brata. Robił co mógł, aby się wyswobodzić z żelaznego uścisku. 

Może i był pianistą, to i tak ćwiczył ciężko w wolnym czasie, więc był całkiem silny. Jego brat był też kilka lat młodszy od niego, więc miał przewagę nad Keiem. 

- Słuchaj! - starszemu udzieliła się złość jego brata, który nagle stanął nieruchomo. - Nie chciałem, żebyś... widział mnie jako słabego. Zawsze mnie podziwiałeś i chwaliłeś się, że masz wszechmogącego brata. Chciałem ci takiego dać, ale... jeszcze nie jestem w stanie. Gdybyś poczekał jeszcze trochę, to na pewno...

- Nie! - Tsukishima odepchnął Akiteru od siebie w chwili nieuwagi. - Nic nie rozumiesz... 

- Jak to "nic nie rozumiem"? 

Młodszy odszedł w tył na kilka kroków. Patrzył na brata jeszcze przez kilka chwil, nim odwrócił się i ruszył biegiem naprzód. 

- Kei!

Starszy Tsukishima ruszył gwałtownie zaraz za bratem, ponieważ ten właśnie biegł ku objęciom śmierci. W kilka sekund go dogonił i mocno popchnął naprzód. Sam jednak nie był w stanie uciec, a ciężarówka mocno w niego uderzyła. Chłopak odbił się od pojazdu, a jego ciało poturlało się po asfalcie. 

Młodszy Tsukishima odwrócił głowę na ulicę z konsternacją na twarzy, która szybko przeobraziła się w szok. 

Dookoła zrobił się chaos, zamieszanie, tłok. Ktoś krzyczał, jakaś kobieta zapłakała żałośnie, a jeszcze ktoś wybierał numer ratunkowy drżącymi dłońmi. Kei w tym wszystkim nie potrafił się znaleźć. Stanął na nogi i pokuśtykał w stronę leżącego nastolatka, koło którego kręciło się kilka osób, które starały się utrzymać go przy życiu. Młody chłopak widząc zmasakrowane ciało zaniósł się płaczem. 

***

Po tym wszystkim brązowooki nie uronił ani jednej łzy jeszcze dobre kilka tygodni. Nie był w stanie przyzwyczaić się do takiej rzeczywistości. Ciągle łapał się na tym, że chciał pobiec do Akiteru i mu opowiedzieć, co robił w szkole oraz jak dobrze sobie radzi na lekcjach gry na pianinie. Wchodził do jego pokoju z uśmiechem, ale gdy tylko dostrzegał, że jest pusty, jego mina stawała się rozczarowana. Chciał wierzyć, że to tylko taki żart, który robił mu jego starszy brat. Przecież nie raz robił mu nieśmieszne psikusy. Tym razem na pewno jest tak samo... 

Z czasem wchodził do jego pokoju, aby tam posiedzieć i poopowiadać o jego dniu głuchym czterem ścianom. A gdy nie miał już o czym mówić, szlochał głośno z braku siły, by przeć naprzód. 

Jego brat był niepoprawnym optymistą, z pewnością poradziłby sobie teraz lepiej od niego. Był też zdecydowanie lepszym pianistą niż on. W jego wieku wygrał tyle konkursów dla młodych i utalentowanych pianistów. On jeszcze nie wygrał żadnego. 

Rodzice chłopców zdecydowanie bardziej kochali Akiteru, niż Keia. A po śmierci starszego brata, ich rodzice praktycznie przestali rozmawiać z młodszym dzieckiem. Młody Tsukishima zrozumiał ich niemy przekaz. 

Obwiniali go o ten wypadek. A blondyn im się nie dziwił - on uważał dokładnie tak samo. 

Przecież to on wbiegł na ulicę bez rozglądania się. To nie jego brat powinien znaleźć się wtedy na tym zimnym asfalcie. On sam powinien był być staranowany. To on powinien umrzeć. 

Jakiś czas po wypadku w rzeczach Akiteru brązowooki znalazł zapis nutowy melodii, której nie słyszał nigdy wcześniej. Nie miał tytułu, ale widniał na nim podpis jego brata. Melodia sprawiła, że wspomnienie o zakrwawionym i poharatanym ciele brata wróciło. A jednocześnie wracały wspomnienia z dzieciństwa, gdy jego brat ratował go przed groźnymi psami napotkanymi po drodze ze szkoły, ale też wiele innych miłych, radosnych wspomnień. 

Płakał, grając na pianinie. Po kilku tygodniach wygrywania tej piosenki - potrafił ją zagrać z zamkniętymi oczami. 

***

Kilka dni później Kei znów zagłębił się w melodii, którą pozostawił po sobie jego starszy brat. Zamknął oczy i grał. Sunął palcami po czarnobiałych klawiszach. W jego umyśle znów pojawiły się wspomnienia z dnia śmierci Akiteru, ale mimo tego nie przestawał. Wspomniał dzień, kiedy jego brat nosił go na baranach, gdy wracali razem z placu zabaw. Zaczął wtedy padać deszcz, a młodszy Tsukishima założył bluzę nad ich głowy, aby nie byli tak bardzo mokrzy, gdy dotrą już do domu. A zakrwawione i nieludzko wyglądające ciało Akiteru znów pojawiło się przed oczami blondyna. Otworzył oczy z niepokojem. 

To wspomnienie sprawia, że pianista zamiera z zimnym potem na jego plecach. Bierze głęboki oddech i układa delikatnie palce na klawiszach. Kontynuuje grę, ale nie zamyka już oczu. 

Boi się je znów zamknąć. 

Po pewnym czasie kończy korzystać z pianina w szkole i opuszcza salę muzyczną. Na podłodze tuż przy drzwiach napotyka siedzącego Tadashiego. 

Znów podsłuchiwał. 

Nastolatek już nawet nie był zły z tego powodu. Spodziewał się go tuż pod drzwiami. 

- A ty znowu tutaj... 

- Powinieneś zgłosić się do konkursu dla pianistów. Wygrałbyś. 

Napomknięcie o konkursie sprawiło, że Kei otworzył szerzej oczy. Uświadomił sobie właśnie, że jest już mniej więcej w tym samym wieku, co jego brat, gdy rozmawiali po raz ostatni. A to znaczyło, że brązowookiemu nigdy nie udało się dogonić Akiteru. Już zawsze będzie tym gorszym. 

Tsukishima podziwiał swojego brata, ale w tym samym czasie zazdrościł mu tej uwagi od rodziców, talentu i osiągnięć. Przez to, że żył w cieniu Akiteru, nie był w stanie dawać z siebie wszystkiego podczas konkursów, ponieważ i tak by ich nie wygrał. Nie widział nawet sensu w próbowaniu, żeby wygrać. Jego wysiłek i tak poszedłby na marne. 

- A co ty o tym wiesz? Nie grasz na pianinie. Założę się, że nawet nigdy nie było cię na żadnym konkursie. Odzywasz się, a nie masz o tym najmniejszego pojęcia. 

Yamaguchi wstał. 

- Wybacz, że zaproponowałem! - odpowiedział z sarkazmem. 

- Nie ma sensu w chodzeniu na te debilne konkursy, ale co ty możesz o tym wiedzieć? - zakpił wyższy nastolatek. 

- Ugryzłbyś się czasami w język. - syknął bursztynowooki i odszedł od blondyna w gorszym humorze, niż z którym przyszedł. 

Kei jeszcze przez moment odczuwał złość, ale potem zastąpiły je wyrzuty sumienia. 

Ciemnowłosy chciał być tylko miły, a on jak zwykle zawalił ze swoją uszczypliwością. Z tym, że Tadashi poruszył wrażliwy temat. Dlatego też Tsukishima nie planował przepraszać za swoje docinki.  







Pianist // TSUKKIYAMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz