Ale on mnie wkurza...

75 10 1
                                    

Tsukishima podsłuchał rozmowę dwóch nauczycieli, pana Iguichiego oraz... pani Yamaguchi. 

- Hitoshi, nie możemy jeszcze powiedzieć prawdy mojemu synowi. On... - kobieta urwała. - ...nie jest gotowy...

- Ito, ale jak ktoś miałby być gotowy na coś takiego? Ja rozumiem, że jego ojciec was zostawił i, że ciężko zniósł jego odejście, ale minęło dziesięć lat...! Nie możesz tego ukrywać przez wieczność... - Iguichi urwał na moment. - Ja nie potrafię... Ja-

- Hitoshi, nie. To mój syn. - przerwała mężczyźnie kobieta. - Ja go znam najlepiej. Jest wrażliwy na świat i innych, i... nie chcę, żeby źle zrozumiał, że... chcę zastąpić jego ojca tobą. On o nim nie wspomina, ale wiem, że... boli go to. Tyle czasu byliśmy sami i...

- Wydaje mi się, że to ty nie jesteś gotowa... - wyszeptał Hitoshi. 

- To nieprawda... 

- Więc pokaż mi, że to kłamstwo, Ito. Pokaż, że też chcesz mnie w swoim życiu. Nie tylko na przerwach w dusznym składziku. Nie na chwilę, ale na dłużej, a... jeśli też tego chcesz to nawet na stałe. 

Blondyn usłyszał westchnięcie, które najpewniej pochodziło od matki Tadashiego. 

- Hitoshi... - Ito zaczęła błagającym tonem, a sekundę później odezwał się jej kochanek:

- Ito, proszę cię... 

Blondyn nie był szczególnie zainteresowany czyimś życiem uczuciowym, ale to dotyczyło Tadashiego i nie wiedzieć czemu - nagle to stało się najciekawszą rzeczą, jaką mógłby teraz robić. Gdyby nie wpadł na tych nauczycieli to prawdopodobnie słuchałby muzyki na słuchawkach i spacerowałby spokojnie do domu. Był jednak zaintrygowany tym głównie ze względu na ciemnowłosego, czym sam był zdziwiony. Mimo to słuchał tej rozmowy, zastanawiając się co się stało dokładnie z jego ojcem. Dlaczego ich zostawił? W jakim sensie ich zostawił? Odszedł do kogoś innego? Zmarł? Umysł brązowookiego przebiły teraz setki scenariuszy, jak ojciec zostawia Yamaguchiego. 

- Niech będzie... - nauczycielka japońskiego w końcu uległa. - Ale ja zdecyduję kiedy... muszę też go przygotować jakoś...

Iguichi wydał z siebie zirytowane westchnięcie. 

- W porządku, ale nie mam pojęcia jak, ani po co go będziesz przygotowywać do tego. Mamy się tylko poznać, Ito. To nic wielkiego. Masz prawo do miłości, nawet jeśli masz dziecko. To nie jest nielegalne...

- Wiem, ale... - głos kobiety się załamał. - ...gdy widzę jak Tadashi patrzy na ojców z dziećmi...

W tamtej chwili nikt się już nie odezwał. Słyszalne było jedynie ciche łkanie kobiety. Nie więcej, nie mniej. 

Tsukishima uznał, że to czas na taktyczny odwrót. Z tej całej sekretnej rozmowy wywnioskował, że Tadashi nie wychowywał się z ojcem, a Ito ma sekretny romans z nauczycielem. 

To było sporo tajemnic, jak na jedno zwyczajne popołudnie dla Keia. Pokręcił głową i odszedł stamtąd, nim ta dwójka kochanków go zobaczyła. 

***

- Dziś przerobimy twoją ukochaną geografię... - mruknął z przekąsem Tsukishima. Mimo świadomości co czuje do bursztynowookiego - blondyn starał się zachowywać normalnie. Nie planował mu też mówić o romansie jego matki. Uznał, że lepiej będzie, jeśli usłyszy to z ust pani Yamaguchi. Poza tym nie chciał się angażować w czyjeś prywatne sprawy. 

Yamaguchi jęknął niezadowolony. Martwił się, że pianista jest zły na niego o te zdjęcia i starał się rozeznać na czym stoją bez bezpośredniego pytania. Mimo tego, że brązowooki tłumaczył mu, jak zrobić zadania - on nie słuchał i starał się jak najwięcej wyczytać z jego mowy ciała. 

W pewnym momencie Kei ucichł i patrzył złowrogo na ciemnowłosego. 

- Słuchasz ty mnie?

- Tak, oczywiście... - Tadashi uśmiechnął się nerwowo. - Mówiłeś o... - chłopak urwał, nie wiedząc, o czym mówił mu korepetytor. 

Tsukishima przewrócił oczami. Wytłumaczył chłopakowi jeszcze raz całe zadanie i zlecił mu wykonanie go. Yamaguchi wziął się za liczenie, a pianista w tym czasie obserwował go, jak i też jego zeszyt. 

Blondyn stwierdził już wcześniej, że nigdy nie wyjawi swoich uczuć. Liczył na to, że szybko mu przejdzie to zauroczenie. Nie zakochał się, więc to nie powinno być trudne. W końcu kiedyś zakończą te korepetycje i rozejdą się w różne strony, daleko od siebie. 

- Hej, myślisz, że Kawasaki pokaże całej szkole te zdjęcia? - spytał nagle bursztynowooki. 

Kei przymknął oczy na chwilę, zastanawiając się. Irytowało go to strasznie. To z jego winy pojawiło się tak dwuznaczne zdjęcie, ponieważ musiał się rozkojarzyć i dotknąć jego dłoni... 

Ale to przecież nie on rzucił na siebie ten urok. 

Spojrzał na pierwszoklasistę przed nim ze zmarszczonymi brwiami. 

- Nie wiem... Jest tchórzem, ale...

- Ale że kim? - urwał mu zdumiony bursztynowooki. 

- Cykorem, lepiej? 

- Niee, niemożliwe, że Kawasaki jest... - mruknął Tadashi. 

- To go nie zdążyłeś poznać. - prychnął Kei. 

- A skąd to wiesz w ogóle? 

Blondyn westchnął ciężko, przewracając oczami. 

- Mało ważne skąd. Po prostu to wiem. 

- Aha... - Yamaguchi nie był przekonany. 

- No co? - brązowooki podniósł jedną brew. - Nie wierzysz mi? Nie widziałeś, jak się zachował, gdy zabrał ci tamtą książkę i ja przyszedłem? Z tym zdjęciem czuł się bezpieczniej, bo ma coś przeciwko mnie, więc oczywiście, że się nie wystraszył, jak myśli, że ma lepszą, pewniejszą pozycję. 

Tadashi się nie odezwał i zaczął analizować obie sytuacje. Wszystko to, co powiedział mu pianista miało sens. Ale chłopak wciąż nie był przekonany. Przecież wszyscy w jego klasie liczą się ze zdaniem Kawasakiego, a niemożliwe, żeby miał coś na każdego. 

- Czy ja wiem... U mnie w klasie nikt tak nie uważa... Większość go raczej unika, a reszta się mu podlizuje... 

- No, nikt go pewnie nie znał wcześniej. - burknął wyższy. 

- A ty znałeś? 

- Niestety miałem tą przyjemność. 

- Serio? 

- Nie, wymyśliłem sobie. - powiedział zirytowany blondyn. - Mówię przecież, że tak. 

- I... jaki był? 

Brązowooki spojrzał w bursztynowe oczy. Te dwa kryształy oczekiwały od niego prostej odpowiedzi, ale chłopaka na moment zawiesiło. Te same oczy nagle zalśniły w słońcu, czego Tsukishima jeszcze nie widział i pozwolił sobie na ułamek sekundy nacieszyć tym widokiem. 

- Kiedyś to jego dręczono. - odchrząknął. 

- Co? Serio? 

- Boże, znajdź jakieś inne słowo niż "serio"... 

- Naprawdę? 

Tsukishima przewrócił oczami na niedorzeczność chłopaka. Tadashi widząc jego reakcję zaśmiał się, a wyższy nie potrafił się oprzeć uśmiechowi, który niestrudzenie cisnął się na jego usta. 

- Nad twoim słownictwem też musimy popracować. - powiedział złośliwie Tsukishima, chcąc odwrócić jakoś sytuację. Nie chciał się tak po prostu uśmiechać z powodu śmiechu ciemnowłosego. Było to trochę... dziwne... 

- Wow, już się cieszę... - Yamaguchi wydymał usta, niezadowolony, że czeka go więcej pracy. 

Bursztynowooki dostał odpowiedź na pytanie, czy Tsukishima obwinia go za tę sytuację z Kawasakim. Otóż nie. 









Pianist // TSUKKIYAMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz