Mam swoją godność

68 16 3
                                    

I tak, jak zostało powiedziane - chłopcy spotkali się w pustym domu Tsukishimy. Tadashi przekroczył próg domu blondyna z ciężkim sercem i spiętym ciałem, bo na zimny pot było za wcześnie. No bo przecież nie miał pojęcia, o czym myśli jego obiekt westchnień. Zauroczenie Tadashiego było wyłożone na dłoni (czy tego chciał czy nie), a Tsukishima... on bawił się w kotka i myszkę. Chociaż wyższy chłopak niekoniecznie przepada za kotami, to właśnie się stał jednym z nich. 

- Idziesz? - Z innego pomieszczenia domu wyjrzała blond czupryna. - Nie słyszałem jeszcze o babeczkach robionych w korytarzu bez piekarnika, ani... czegokolwiek w ogóle. 

-Idę. - Tadashi rzucił do blondyna z niezbyt naturalnym uśmiechem. 

Uśmiech niższego nie uszedł uwadze drugiemu chłopakowi. 

- Chyba, że boisz się ze mną być tutaj sam na sam. - Kei rzucił nonszalancko w przestrzeń małą docinkę, chcąc zakłopotać młodszego. 

- Nie żartuj... 

Jakie było zamierzenie - takie same były efekty. Tadashi zarumienił się lekko, ale nie odwdzięczył się pięknym za nadobne. Czuł się, jakby trafił do paszczy tygrysa, szczególnie, że zewsząd otaczał go naturalny zapach Keia. Chłopakowi na myśl przyszło, że przyjemnie byłoby się wytarzać w pościeli pianisty, gdzie mógłby wdychać ten zapach do woli. A to, jakże piękne, wyobrażenie się niestety nie ziści. Kei nigdy nie dałby mu o tym zapomnieć, to po pierwsze. A po drugie, Tadashi ma swoją godność. (A/N: huh, mówisz?)

Yamaguchi wszedł do dość obszernej, nowoczesnej kuchni. Głównym kolorem w tym domu, jak zdążył stwierdzić po zobaczeniu samego korytarza i kuchni, była właśnie biel. Była pierwszą rzeczą, na jaką człowiek zwracał uwagę, gdy wkraczał w progi domu Tsukishimy. Czarne ozdoby - typu rzeźby, meble, czarno-białe, abstrakcyjne obrazy - sprawiały, że ten dom wyglądał surrealistycznie. Czyżby zamiłowanie państwa Tsukishima do pianina było tak duże, że postanowili mieszkać w domu, którego wnętrze przywodziło na myśl ten instrument? 

Jedno było jednak pewne - Tadashi czuł się tutaj obco. Jego dom jest utrzymany w beżowych, ciepłych barwach z kilkoma kolorowymi dodatkami gdzieniegdzie. 

Kolejną rzeczą, którą gość domu zauważył było to, że tu nie było miejsca na "graty". Wszystko wydawało się mieć starannie, a nawet pedantycznie określone miejsce. W korytarzu nie było komody z małym słoikiem czy wieszakiem na klucze, żadne przypadkowe buty nie znajdowały się tuż przy wejściu. A wieszaki, na których powinny wisieć płaszcze i inne kurtki pozostawały puste, kontrastując z śnieżnobiałą ścianą. W kuchni nie wyglądało to inaczej - żadnych sprzętów kuchennych na blacie, ani okruszka na stole czy choćby plamki w okolicach kuchni. W domu Yamaguchiego ten obszar zawsze miał i będzie mieć tę jedną czy kilka plam po sosie, czy nawet mało widoczny tłuszcz. 

Co więcej, Tadashi czuł się tutaj jak taki robak. A konkretnie - żuk gnojowy. Raz, że sufit tutaj był dość wysoko, a dwa to ten dom był czystszy, niż jego własny po gruntownym sprzątaniu. 

A też nastawienie Tsukkiego do niego nie wyglądało na szczere i pozbawione dokuczliwości. Tadashi czuł ten słaby posmak złośliwości i chęci zabawy nim w słowach przyjaciela. Ta myśl siedziała jedynie w tyle głowy chłopaka, więc nie był tego tak świadom, aby to wypomknąć. 

- Wiemy już, żeby nie przesadzać z ilością składników i, że musimy trzymać się przepisu słowo w słowo. Więc dzisiaj powinno nam pójść sprawnie. 

- Mhm. O ile coś nam nie przeszkodzi. 

- Znaczy co? 

Zaczepny, wyzywający uśmiech poleciał w stronę Tadashiego, zawstydzając go. Tadashi uciekł wzrokiem z nerwowym uśmiechem na twarzy. Czuł intensywny wzrok chłopaka na sobie, co go peszyło, ale nie był na tyle pewny w tego typu sytuacjach, by jakoś to zaprzestać lub pociągnąć dalej. I choć ciężko by mu było to przyznać na głos - gdzieś tam głęboko podobało mu się to, jak Kei rzucał takimi tekstami. 

Taka reakcja (a praktycznie żadna) ze strony niższego dała pianiście do zrozumienia, że on pozwala mu tak się wobec niego zachowywać. To sprawiło, że Kei chciał podręczyć go jeszcze trochę, ale da mu na ten moment odpocząć. Muszą kiedyś nauczyć się robić te nieszczęsne babeczki, żeby później upiec je na wyprzedaż. Im szybciej tym się zajmą, tym więcej czasu Kei zyska na droczenie się z nim. 

Chłopcy wzięli się do roboty, tym razem jednak narobili mniej bałaganu niż ostatnio. Ale mniej, nie oznacza, że był to mały bałagan, oczywiście. Kuchnia, tym razem w domu Tsukishimy, wyglądała jak pobojowisko. Na ścianie pojawiły się plamy po masie na wypieki, które możliwe, że już nigdy nie opuszczą tych ścian pomalowanych na biało. I na zawsze będą przypominać, jak wyglądają umiejętności pieczenia nastolatków. 

Pierwsza partia babeczek już w piekarniku, a więc teraz był czas na chwilę oddechu dla nich. Tadashi dorwał się więc do miski z przygotowaną masą, gdyż miał do jej wyjadania niezdrową wręcz skłonność. (A/N: wielkie dzięki za to dzieło niewyzyta_pisarka)

Tadashi zatapiał palce w czekoladowej masie, a potem je oblizywał. Tsukki nie mógł odpuścić tej okazji i podszedł blisko do Tadashiego, który przerwał zajadanie się czekoladą, gdy zobaczył pianistę tak blisko niego. Wstrzymał oddech na moment, omal się nie krztusząc, gdy poczuł delikatny dotyk opuszków blondyna na jego nadgarstku, który notabene był czysty od masy. 

Kei w zadziorny, a też prowokujący, sposób oblizał palce przyjaciela. Ten gest natychmiast wysłał stado motylków do podbrzusza Yamaguchiego. Krew w żyłach chłopaka popłynęła w jedno konkretne miejsce. Zachłysnął się własną śliną, czując jak płomienne stają się jego policzki, uszy i część szyi. Pianista zachichotał pod nosem na tę reakcję i odsunął się na krok od przyjaciela. Jeden z ich telefonów zabrzęczał, informując, że to już czas na wyciągnięcie babeczek z piekarnika. Blondyn zajął się wyjęciem ich, a Yamaguchi próbował przyjąć do wiadomości to, co się stało i to w jakiś sposób zrozumieć. Ale w jego głowie krzyczała jedna myśl. 

On też mnie lubi. 

I pomimo tej świadomości - Tadashi miał zielone pojęcie co zrobić. 

Jego dotychczasowe doświadczenie z uczuciami tego typu kazało mu wypierać tę myśl i unikać konfrontacji z nimi, a nawet z osobą, która je wywołała. Tadashi stanął na rozdrożu dwóch decyzji. 

Reszta popołudnia minęła bez większych ekscesów, pomijając nonszalanckie i niejednoznaczne teksty pianisty, ale to była już dla nich norma. Tadashi zaczął oczekiwać ich nawet zanim były powiedziane, a też nie peszył się już tak bardzo z ich powodu. W końcu pomiędzy nimi stało się coś więcej, niż kilka głupich, nic nie znaczących słów bez pokrycia w rzeczywistości. 

A babeczki wyszły im tym razem całkiem smaczne. 



HAVE YOU MISSED ME?
cześć i czołem comrades :D

wróciłam po 3(?) miesiącach do was i mam nadzieje że rozdział wam się podobał bo od teraz to już długa, prosta w dół będzie XD

I też chcę podziękować @niewyzyta_pisarka za pomoc przy rozdziale bo nie powiem - ciężko wrócić do pisania po dłuższej przerwie.

ocenę tego jak mi poszło zostawiam wam, jak coś się wam nie podoba to ofc piszcie, jak da radę to się dostosuję.
as for now - wir sehen uns im nächsten Kapitel!!




Pianist // TSUKKIYAMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz