Ciężki pierwszy dzień w liceum

82 12 9
                                    

Ito wsiadła do auta wraz z synem, który rozmyślał o tych zdjęciach ze zmarszczonym czołem.

- Nigdy nie widziałam cię z tamtym chłopcem, Tadashi. To kolega Tsukishimy? - kobieta nie czekała na odpowiedź pierwszoklasisty, sama sobie odpowiedziała, kontynuując: - Cieszę się, że znajdujesz sobie więcej przyjaciół. 

- Oni nie są moimi przyjaciółmi! Nie widziałaś... - Yamaguchi urwał w pół zdania, bo gdyby kontynuował, to musiałby powiedzieć o tych zdjęciach, zmianie ocen w dzienniku oraz dręczeniu Kawasakiego. Był przekonany, że jego matka zrobi z tego dużo większy problem. - Znamy się tylko z widzenia. 

- Z takim podejściem to nigdy z nikim się nie zaprzyjaźnisz, Tadashi... - westchnęła. 

Słowa kobiety wbiły igłę w serce nastolatka. 

Chciał mieć przyjaciół; chciał wychodzić z nimi na miasto; śmiać się z nimi i dobrze bawić. Pragnął tego z całego serca, ale nie mógł przez jego nieszczęsny pierwszy dzień w tej szkole. 

Yamaguchi stresował się pierwszym dniem w liceum, jednak był dobrej myśli. Jedyne, czego musiał dziś unikać to ośmieszenia się. Od kiedy tylko otworzył oczy tamtego dnia, rozmyślał nad swoim przedstawieniem się całej jego klasie. Chciał zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie, co miało być pierwszym krokiem do nawiązania kilku, znaczących przyjaźni. Zatopiony w myślach wpakował się do auta matki, która w pośpiechu wybiegła z domu i dołączyła do Tadashiego. 

Jego znajomi z gimnazjum poszli do innych szkół; żaden z nich nie wybrał tej, co Tadashi. Dlatego też chłopak narzucił sobie zadanie, żeby dobrze dziś wypaść przed nowymi znajomymi. 

W końcu dojechali do szkoły, gdzie już było kilka setek uczniów wewnątrz. Oboje wysiedli z samochodu, a kobieta szybko doskoczyła do syna z drugiej strony pojazdu. 

- Tadashi, pamiętaj, aby się uśmiechać i zrobić dobre wrażenie na nauczycielach, dobrze? 

- Tak, pamiętam. Powtarzałaś to kilka razy przez ostatnie kilka dni. - ciemnowłosy przewrócił oczami na jej upierdliwość. 

- Nie mogę uwierzyć, że jesteś już taki duży... -  położyła swoje dłonie na ramionach nastolatka, a do jej oczu napłynęły łzy wzruszenia.  

- Mamo, przestań... - Yamaguchi rozejrzał się dookoła i napotkał kilka wścibskich par oczu. - Ludzie patrzą... - mruknął, zażenowany. 

- No już, już. - Kobieta otarła swoje łzy, które zdążyły popłynąć po jej twarzy. - Puszczam cię. Leć na salę, ja muszę jeszcze szybko skoczyć do pokoju nauczycielskiego. - uśmiechnęła się krótko, nim odeszła od syna. 

Nastolatek wziął głęboki wdech i wraz z wydechem ruszył w kierunku hali. Tam tłoczyło się już wiele uczniów, którzy stali w większych lub mniejszych grupach. Były tam też pojedyncze osoby, które okupowały albo obrzeża pomieszczenia albo samo wejście, czekając za kimś. Omiótł halę wzrokiem i zobaczył znak z numerem jego klasy obok grupy kilkunastu osób. Nie wszyscy jeszcze przyszli na rozpoczęcie. 

Podszedł do tej grupy i stanął w rzędzie, kiedy inni rozmawiali. Chłopak stresował się rozpoczęciem rozmowy, ale w końcu odważył się z kimś przywitać. 

- Cześć, też chodzisz do tej klasy? - spytał nastolatka obok. 

Tadashi dopiero w momencie, gdy usłyszał sam siebie, zorientował się, jak głupio to zabrzmiało. 

- A jak myślisz? - usłyszał w odpowiedzi. 

Yamaguchi zrezygnował z prób rozmowy na ten czas. Stwierdził, że będzie miał jeszcze szansę w klasie na poprawienie się. Nie wszystko jeszcze było stracone. 

Wkrótce przyszło więcej uczniów, a potem także nauczyciele wraz z dyrektorem. Apel się rozpoczął nudnym monologiem dyrektora z tupecikiem. Uczniowie więcej uwagi poświęcali jego sztucznym włosom, niż jego przemowie. Po apelu każda klasa została poprowadzona do sal lekcyjnych, gdzie miały odbyć się spotkania z wychowawcami klas. Wychowawca klasy Tadashiego powitał swoich wychowanków, przedstawił plan na rozpoczęty dziś rok szkolny. Potem poprosił uczniów o to, na co czekał ciemnowłosy. Przedstawianie się reszcie klasy. 

Yamaguchi niecierpliwie czekał na swoją kolej, a gdy w końcu nadeszła - zestresował się i ledwo wydukał kilka słów o sobie, jednak zbyt cicho, aby ktoś z tylnych ławek go usłyszał. Nikt jednak się nie śmiał, wszyscy byli cicho i starali się usłyszeć nastolatka, co dodało mu nieco otuchy i nie czuł się aż tak źle z powodu jego przedstawienia się. Gdy wrócił do ławki, chłopak za nim klepnął go plecy delikatnie. 

- Nie martw się, my też się trochę tym stresujemy. - powiedział z miłym uśmiechem. 

- Dzięki... - Tadashi odwzajemnił uśmiech z ulgą. 

Odwrócił się przodem do klasy i słuchał kolejnych osób. Na sam koniec wychowawca powiedział: 

- Yamaguchi Tadashi, twoja matka prosiła, żebyś został w klasie i poczekał na nią, ponieważ musi zająć się kilkoma sprawami w pokoju nauczycielskim. - nauczyciel odchrząknął, nim kontynuował: - To wszystko, reszta jest zwolniona i może iść. - mężczyzna klasnął w dłonie i opuścił salę. 

Większość klasy zaczęła się zbierać, posyłając dziwne spojrzenia bursztynowookiemu. Niektórzy wyszeptywali coś między sobą, czego chłopak nie słyszał. Siedział w swojej ławce i czekał, jak mu nakazano. Wtedy jakiś chłopak odezwał się z kpiną w głosie: 

- Synalek mamusi sobie jeszcze poczeka jak grzeczny piesek, więc pójdziemy na lody bez niego. - prychnął głośno farbowany blondyn. Najwyraźniej odpowiadał komuś na pytanie, ale zrobił to wystarczająco głośno, aby każdy w klasie to usłyszał. 

Yamaguchi spojrzał na niego i przypomniał sobie jego imię. Rui Kawasaki. 

- Możemy... pójść następnym razem, jeśli chcecie. - odezwał się, nie zważając na kpinę nastolatka. 

- Taak, na pewno razem pójdziemy kiedyś tam... - zaśmiał się ktoś inny, stojący obok Kawasakiego. 

Cała klasa przypatrywała się temu wszystkiemu. Wszyscy ci, którzy nawet jeśli nie mieli nic przeciw Tadashiemu, gdy zobaczyli jak Rui zareagował, postanowili nie wplątywać się w nic związanego z synem nauczycielki. Nie chcieli też podpaść blondynowi, dlatego woleli trzymać się z daleka. 

A pozostała część klasy patrzyła na niego tak samo, jak Rui. 

Kapuś, tchórz, maminsynek - to wszystko określało chłopaka według nich. 

Kilka dni później wydało się, że Kawasaki widział panią Yamaguchi i jej syna przed rozpoczęciem roku, jak ta rozmawiała z synem. Nastolatek dorobił historię o tym, jak kobieta pocałowała Tadashiego w czoło. 

Wszyscy się śmiali, a Tadashi nie wiedział, co miał z tym zrobić. 

***

Tsukishima uświadomił sobie uczucie, którym zaczął darzyć Yamaguchiego. Lubił go, ale nie jako przyjaciela, a kogoś więcej. Był tego świadom, a jednak nie chciał w to do końca wierzyć. Prawie go nie znał - jakim cudem on się mu spodobał? 

A poza tym, nie sądził, że osoba, w której się zadurzy akurat okaże się być chłopakiem... 

Miał pewną świadomość tego, że nie jest szczególnie zainteresowany dziewczynami, ale nigdy by nie pomyślał, że lubi chłopaków. Do tej pory zawsze uważał, że każdy tak się czuje wobec dziewczyn - obojętny. Prawda była jednak inna - mało kto czuł tak samo, jak Kei. 

Westchnął ciężko i usiadł przy pianinie. Lekcje się zakończyły, nie miał dziś zajęć pozalekcyjnych, więc mógł spokojnie grać to, co chciał. Nikt go teraz nie słuchał, żadne wścibskie uszy nie siedziały pod salą muzyczną. Blondyn ze spokojnym sercem skończył grać po dłuższej chwili i opuścił pomieszczenie. Kierował się do szatni, kiedy po drodze usłyszał czyjąś prywatną rozmowę. Nie chciał być wścibski i podsłuchiwać, ale dotyczyła pewnego kogoś, dlatego się zatrzymał i słuchał...

Pianist // TSUKKIYAMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz