Książka bez obrazków

84 11 5
                                    

Trudno było Yamaguchiemu zebrać się do przeczytania tej opowieści. Opis, który otrzymał od trzecioklasistki niezbyt zachęcał go do zagłębienia się w tej książce. Mimo wszystko zaczął ją czytać dzień przed spotkaniem klubu. Zajmował się tym na każdej przerwie w szkole, nie zważając na cały gwar, jaki panował w sali. 

Pomimo dziwnego streszczenia, jakie dostał - książka była naprawdę dobra. Dobrze opisała uczucia i emocje bohaterów. Nawet ten psychopatyczny stalker wydawał się być postacią, której czytelnik współczuł i rozumiał jego zachowanie do pewnego stopnia. Niekoniecznie znaczyło to, że Yamaguchi popierał podkładanie kamer w cudzym pokoju. 

Siedział na schodach, zagłębiając się w lekturze która momentami sprawiała, że wstrzymywał oddech. Po raz pierwszy miał okazję przeczytać wątek miłości między dwoma chłopakami. Czytając fragmenty z parą homoseksualną czuł się inaczej, niż gdy w filmach widział heteroseksualne pary. To było zupełnie inne uczucie, gdy oglądał całujących mężczyznę i kobietę, niż gdy czytał o intymności między dwojgiem mężczyzn. Tadashi miał wrażenie, jakby odkrył nowy kontynent, który do tej pory osłaniała gęsta mgła. 

Nagle książka została wyrwana chłopakowi z rąk. Ciemnowłosy spojrzał na osobę, która postanowiła mu poprzeszkadzać. Rui Kawasaki, jego kolega z klasy stał nad piętnastolatkiem z książką w jednej dłoni. Na jego twarzy widniał perfidny uśmiech, który nie wróżył zbyt dobrze. Zaraz za nim stało kilka osób, które również były z klasy Tadashiego.

- Co tam ciekawego czytasz, Yamaguchi, hm? Może jakieś pornosy, co? - spytał kpiąco, otwierając dzieło na przypadkowej stronie. Wyższy nastolatek przez kilka chwil czytał pewien fragment.

- Oddaj mi ją, Kawasaki-san. - mruknął bursztynowooki, stając naprzeciw Kawasakiego. 

Rui zamknął dzieło jedną dłonią z dość głośnym hukiem, sprawiając, że piętnastolatek się wzdrygnął. Farbowany blondyn już miał się odezwać, gdy ktoś wyższy od niego wyrwał mu przedmiot z dłoni. Dręczyciel obrócił się wkurzony w stronę pierwszoklasisty, który postanowił przerwać mu jego znęcanie się. 

Tsukishima w żaden sposób nie przejął się wkurzonym wyrazem twarzy niższego od niego chłopaka, wręcz przeciwnie - uśmiechnął się, widząc, że Rui się zdenerwował. 

- Kim ty jesteś, huh? Nie widzisz, że czytałem tę książkę?! 

- Mówisz, że wcale nie szukałeś obrazków, tylko czytałeś? Jestem pod wrażeniem. - prychnał blondyn. 

Kawasaki zaczerwienił się z upokorzenia i gniewu. Zmarszczył brwi i zacisnął szczękę, czując, że zaraz się w nim zagotuje ze złości. Jedyne, co go powstrzymywało przed rzuceniem się na wyższego, to kilka par oczu wlepionych w niego. Chłopak nie potrafił się bić, ale zdecydowanie był bardzo narwany. Nietrudno było wyprowadzić go z równowagi, ale jeszcze nigdy nie udało mu się wyjść cało z jakiejś bójki. Znęca się nad słabszymi, żeby poczuć się lepiej i pokazać się od "lepszej" strony jego znajomym. Kei wiedział doskonale o tej stronie farbowanego blondyna w przeciwieństwie do większości uczniów w tej szkole, w tym też Yamaguchiego. 

Rui odwrócił się i przepchnął się przez grupę uczniów za nim, schodząc w dół schodów. Uciekł od zamieszania, zostawiając dwóch pierwszoklasistów w centrum zainteresowania innych. Jednak oni także się ulotnili z klatki schodowej. 

Szli razem w kierunku sal lekcyjnych pierwszaków, ignorując wszystkich gapiów, którzy rozeszli się dopiero po tym, jak oni odeszli. 

- Dzięki za pomoc. - wyrzucił z siebie po dłuższej chwili Tadashi. 

Brązowooki nic nie odpowiedział na te słowa. Posłał tylko krótkie spojrzenie w kierunku ciemnowłosego, po czym jego oczy znów skupiły się na drodze przed nim. Stanęli pod klasą Yamaguchiego. 

- Możesz mi już oddać książkę. 

- A jeśli chcę ją przeczytać? - powiedział blondyn, chcąc trochę zirytować niższego chłopaka. 

- Nawet nie wiesz, o czym ona jest! - zaprotestował bursztynowooki. 

- Ależ wiem... - mruknął, zaczynając czytać jej opis. 

Kilka chwil później brązowe oczy spojrzały na ciemnowłosego z niedowierzaniem. 

- To, to czytasz? 

- To do klubu dyskusyjnego! W życiu nie czytałbym tego, gdybym nie musiał. 

- Mówisz? A wydawałeś się być dość zaintrygowany nią, czytając na każdej przerwie. 

Blondyn myślał, że udało mu się wpędzić chłopaka w kozi róg, by się przyznał, że lubi czytać tego typu romanse. Nie przemyślał jednak, że jego słowa były obosieczne. 

Niższego zatkało na moment, ale zaraz uświadomił sobie, że Kei musiał go odnajdować wzrokiem nie raz, skoro wie, ile czasu czytał. 

- Obserwowałeś mnie! 

- Co... Wcale nie. - wyższy od razu zaprzeczył tym słowom. - Poza tym, nie moja wina, że prawie każdy na ciebie niemalże wpadał na tych schodach. Dziwne by było, gdybym nie zauważył kogoś na mojej drodze. 

Bursztynowe oczy przez jakiś czas przyglądały się uważnie Tsukishimie. W końcu Yamaguchi rzucił:

- Niech ci będzie, rzucałem się wszystkim w oczy. - westchnął. 

Na twarz Keia wpłynął uśmiech zwycięzcy. 

- Pod nogi też. - prychnął. - Trzymaj. - brązowooki oddał własność chłopaka, po czym odszedł stamtąd. 

Tadashi czuł się, jakby przegrał coś ważnego. Nie wiedział tylko co. W końcu potyczka słowna między nim a pianistą nic nie znaczyła. Ale dowiedział się dzięki niej, że blondyn go zauważył, zwraca na niego uwagę. Nie wiedzieć czemu piętnastolatek poczuł się dziwnie szczęśliwy z tego powodu. Być może dlatego, że od ponad miesiąca nie był w stanie znaleźć ani jednego przyjaciela. 

A może... chodziło o coś innego...

Chłopak nie był pewien.

***

Tsukishima sam nie wiedział, czemu podszedł pomóc chłopakowi. Nie są nawet przyjaciółmi, żeby sobie tak altruistycznie pomagać bez wahania. Poza tym to było strasznie niepodobne do niego, by pomóc komuś praktycznie obcemu dla niego. 

Fakt, brązowooki czuł się źle z tym, że był taki oschły i wredny wobec niego, ale miał ku temu swoje powody. Nie byłby nim zirytowany, gdyby on mu nie podpadł - nie podsłuchiwał go, wypytywał go o brata, czy naskarżył na niego przewodniczącemu szkolnej orkiestry. 

Mimo tego wszystkiego Kei nie złościł się już na Tadashiego. W pewnym sensie przypominał mu jego brata. Miał wrażenie, że on roztacza taką samą pozytywną aurę, co jego brat. Z perspektywy blondyna był też równie silny co Akiteru, ponieważ wytrzymuje te docinki i wszystkie przykrości ze strony jego kolegów z klasy. 

Z jednej strony nie chciał z nim przebywać ze względu na jego podobieństwo do jego zmarłego brata, a z drugiej strony pragnął go poznać, sprawdzić, ile rzeczy łączy go z jego bratem. Czy mają takie samo poczucie humoru? Czy ich gusta w jedzeniu, muzyce są takie same? 

Yamaguchi nawet pochwalił piosenkę Akiteru...

Ale to nic jeszcze nie znaczy. 

Chłopak ciężko westchnął nad zeszytami i wrócił do odrabiania prac domowych. 




Pianist // TSUKKIYAMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz