V. Szkło

595 50 62
                                    

twitter - #ruleno1watt

Miłego czytania!!

***

  Meave przeglądała z pasją wieszaki, wyjmując niektóre z sukienek. Rzucała na każdą szybkim spojrzeniem, po którym stwierdzała, czy odrzucała ją na resztę sterty rzeczy, które miała zamiar przymierzyć, czy odkładała je na wieszak.

Nirvana spojrzała na nią z rozbawieniem, przyglądając się kolejnej rzeczy ze swojej części wieszaków. Sama nie wiedziała, czego szukała. Myślała nad czernią lub czerwienią.

Meave, kiedy były na paznokciach, stwierdzała nagle, że dress code powinien po prostu polegać na tym, że ludzie mieliby swoje kolory przewodnie, które dołączyłaby w zaproszeniu. Nirvana nie rozumiała czemu za każdym razem wysyłała zaproszenia na ostatnią chwilę, a goście i tak bez żadnego wahania się zjawiali. Meave tłumaczyła, że zwyczajnie nikt nie chciałby tego przegapić, skoro mieli okazję przyjść.

  Nirvana wiedziała już wcześniej, że bogaci ludzie, zwłaszcza ci posiadający jakąkolwiek władzę, uwielbiali różnego rodzaju imprezy, bale, czy kolacje. Często te charytatywne, ale każdy wiedział, że miało to tak naprawdę mało wspólnego z pomocą.

  Najpierw wydawali na te imprezy fortunę, następnie wpłacając marne grosze – przynajmniej w porównaniu z tym, ile zarabiali. Nie chodziło o pomoc, chodziło o opinię publiczną. Szczodrzy ludzie lepiej wyglądali w oczach innych, kiedy zostawali skuwani kajdankami za oszustwa, groźby, czy wszystkie inne przekręty, które mieli za uszami.

  Nie mógł tego zrobić, myśleli wtedy, oglądając wiadomości. Przecież zawsze był dla innych taki dobry.

  Chodziło o władzę; zawsze ostatecznie chodziło o nią.

  Więc jedli owoce morza, rozmawiając o głodzie na świecie i popijali przy tym najdroższy alkohol, wciągając w łazienkach kokę.

  Marfori czasami nurtowało to, że prawdopodobnie mogła zaliczać się do jednych z tych ludzi.

— Wiem! — krzyknęła nagle z radością, zatrzymując w górze jedną z sukienek w ciemnym odcieniu zielonego. — Niech obecność osoby towarzyszącej będzie obowiązkowa. Każda para będzie miała swój wspólny kolor, więc nie będziemy się aż tak męczyć przy ich przypisywaniu.

  — Nie będziemy? — Nirvana zmarszczyła brwi. — Chcesz nas zmusić do wypisywania z tobą zaproszeń?

  — Znowu? — jęknęła Avelin, wychylając rudą głowę z przymierzalni. — Ostatnim razem prawie odpadły mi palce, bo zorientowałaś się w ostatniej chwili. Bałam się, że zrobią mi się odciski!

  — Jakbyśmy nie mogły ich wydrukować.

  — Będą brzydko wyglądać — powiedziała Meave, wzruszając ramionami. — I tanio, a to wszystko zdecydowanie nie było tanie.

  Nirvana uniosła brwi, starając się nie patrzeć na ceny ubrań, które trzymała w rękach. I tak już źle się czuła z tym, że Meave miała zamiar je kupić.

  — Meave, ludzi nie obchodzi, czy je wydrukowałaś, czy pisałaś wszystko własnoręcznie. Może jeszcze chcesz je spiskać perfumami?

  — Ostatnio tak zrobiła — wcięła się Avelin. — Tak mocno, że miałam wrażenie, jakbym miała czuć je już do końca roku. Prawie straciłam węch.

  — To było Chanel — powiedziała urażona Meave. — Kolekcja limitowana!

  — I zużyłaś je na głupie zaproszenia?

Rule no. 1: don't fall in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz