X. Boisz się burzy?

613 45 123
                                    

Hej, przed rozdziałem chcę jeszcze podziękować za 1k wyświetleń w tak krótkim czasie. Mam nadzieję, że uda mi się wrzucić w weekend dwa rozdziały, żeby wam to jakoś wynagrodzić. Muszę też dodać, że najprawdopodobniej zmienią się daty dodawania rozdziałów i nie będą już się pojawiać w środy, bo po prostu nie wyrabiam z ich pisaniem. Jeśli mi się uda, będą się wtedy pojawiać, ale zobaczymy, jak to będzie.

twitter - #ruleno1watt
tik tok, instagram - ciggsasex

miłego czytania!!

***

  Hotel już w samym holu zapełniony był gośćmi. Nirvana niektórych z nich kojarzyła – chociażby ze zdjęć, które widziała w domu rodzinnym Państwa Creed.

Była zdziwiona, kiedy Maddox ją przedstawił swojej rodzinie. On raczej nie był takim typem osoby – a przynajmniej tak wszyscy wokół bezustannie jej powtarzali. Ignorowała to, ignorowała wiele rzeczy, które jej mówili. Być może nie powinna.

Dalej nie wiedziała, co takiego w niej było, że Maddox był z nią tak długi czas. Może była po prostu wygodną opcją; głupia, ślepa oraz naiwna, ponieważ taka właśnie się stawała, kiedy była w kimś zakochana. Obiecała sobie, że nigdy już taka nie będzie. Obiecała sobie, że znajdzie w końcu kogoś dla kogo nie będzie musiała się taka stawać.

To było żałosne.

  Poczuła na sobie spojrzenie Kadena, więc uniosła głowę, posyłając mu pytające spojrzenie. Wzruszył jedynie ramionami, wkładając dłonie do kieszeni spodni i wskazując skinieniem głowy na recepcję.

  Nirvana skinęła potwierdzająco, podchodząc do lady. Recepcjonistka uśmiechnęła się miło w ich stronę, witając się, a ona odwzajemniła gest.

— Nirvana, kochanie! — Usłyszała za sobą kobiecy głos, należący do matki jej byłego chłopaka. Odwróciła się w jej stronę, a na jej twarz mimowolnie wpłynął szeroki uśmiech. Kobieta zgarnęła ją w swoje ramiona, przytulając ją mocno. Po chwili odsunęła ją na szerokość ramion, przyglądając jej się z szerokim uśmiechem. — Jak ja się cieszę, że zdecydowałaś się jednak przyjechać.

— Dzień dobry, Pani Creed — powiedziała miło. — Ja również się cieszę, że jednak udało mi się tutaj pojawić.

  — Dziecko, tyle razy powtarzałam, żebyś mówiła do mnie po imieniu — upomniała.

  — Przepraszam, Mindy.

  — Przestań, nie masz za co przepraszać. — Machnęła ręką. — Jeśli ktoś tutaj powinien przepraszać, to zdecydowanie powinnam być to ja. Bardzo mi przykro, Nirvano. Naprawdę, naprawdę mi przykro. — Potarła jej ramię ze smutnym uśmiechem.

  Nirvana przełknęła gulę w gardle, która nagle znikąd się tam pojawiła. Boże, uwielbiała matkę Maddoxa. Przez to wszystko zaczęła się wahać. Chciała zemścić się na nim, jego rodzina nie miała tutaj zbyt wiele wspólnego.

Kaden poruszył się niezręcznie z boku, przykuwając ich uwagę. Oczy Pani Creed zabłysły. Nirvana zamrugała szybko i odchrząknęła, nie chcąc, aby jej głos zadrżał, kiedy będzie go przedstawiać, ale Kaden już jedną z dłoni ułożył na jej plecach.

Rule no. 1: don't fall in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz