XII. Chcesz, żebym prosił?

626 50 124
                                    

twitter - #ruleno1watt
tik tok, instagram - ciggsasex

wiem, że jest spóźniony, więc jeszcze raz przepraszam, mam teraz dużo na głowie i po prostu się nie wyrobiłam.

miłego czytania!!

***


Plotki rozchodziły się szybciej, niż Nirvana mogłaby się spodziewać. Miała ochotę uśmiechać się jak wariatka, za każdym razem, kiedy słyszała, jak inni o tym rozmawiają.

Najlepsze były przeprosiny i przyznanie się innych do ich pomyłki. Przynajmniej teraz wiedziała, komu zdecydowanie nie powinna ufać. Śmieszne, że większość z tych osób uważało się za jej dobrych znajomych. Cóż, teraz wiedziała, że byli tylko nic nieznaczącymi w jej życiu ludźmi.

W końcu za kilka lat już nawet nie będzie pamiętać o ich istnieniu.

  Podsumowując, tydzień minął jej spokojnie. Zanim się obejrzała styczeń zamienił się w luty, co oznaczało, że zaraz miały być walentynki, a co za tym szło, również pierwszy w tym roku mecz. Cudem – cóż, może nie do końca cudem, bardziej swoim wyczuciem czasu i zamieszania wynikającego z zaistniałej sytuacji, która doprowadziła do wyrzucenia z drużyny Sydney – dostała się do drużyny i męczyła się na treningach, zastanawiając się, co ją do tego podkusiło.

  Maddox za to był wściekły; to ją niepokoiło. Na lekcjach pojawił się dopiero w czwartek, ale i tak widziała go tylko przez chwilę.

  Starała się tym nie przejmować.

  W piątek trening odbywał się o siódmej, więc jedyne, czego w tamtym momencie chciała, było pójście spać.

Kiedy się skończył, zostały z Meave jako ostatnie w szatni, a ta od razu zaczęła ją wypytywać o wszystko, co możliwe. Robiła to od tygodnia i najwyraźniej nie zamierzała prędko przestać.

Nirvana była pewna, że i tak większość, jeśli nie wszystko, już wiedziała.

— Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś! — szepnęła gorączkowo Meave do jej ucha.

Nirvana skrzywiła się, odsuwając się lekko.

— To nie byłam ja.

Przewróciła oczami, zaplatając ramiona na piersi. Posłała jej spojrzenie, które jasno pytało, czy uważała ją za idiotkę.

— Och, błagam cię — burknęła. — Niemal się świecisz z tej satysfakcji. — Poprawiła torbę na ramieniu i wbiła jej palec w policzek z rozbawieniem. — Ty przebiegła żmijo!

— Odezwała się.

— Daj spokój, masz mi wszystko opowiedzieć! Maddox musi się spalać ze złości i wstydu! I jeszcze ten Kaden — westchnęła. — Matko, czuje się, jakbym oglądała jakiś reality show, to takie ekscytujące.

Nirvana uśmiechnęła się pod nosem, szturchając ją. Zawiązała krawat i zgarnęła swoje rzeczy z ławki, po czym wspólnie wyszły z pomieszczenia.

— Wiesz, to całkiem dobry pomysł — powiedziała, rozglądając się za Blaise'em, który miał przynieść im kawę. Boże, jak ona nienawidziła tak wczesnych godzin. — Zemsta na tysiąc sposobów? Jak zniszczyć swojego byłego? Netflix zarobiłby na tym miliony.

Rule no. 1: don't fall in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz