Przepraszam za tak duży czas oczekiwania na ten rozdział, ale moja wena po prostu kompletnie zniknęła. Mam nadzieję, że ten rozdział wam to wynagrodzi.
Na twitterze pod #ruleno2watt możecie zobaczyć mały przedsmak drugiej części rule, czyli estetykę pierwszego rozdziału. Zostało już bardzo mało do końca tej części.
twitter - #ruleno1watt, waflociagg
tik tok, instagram - ciggsasexZapraszam was na rozdział z perspektywy Kadena :) 6,1k słów, miłego czytania!!!
***
Kaden
Zakochanie się w Nirvanie było ostatnią rzeczą, której chciał doświadczyć. To nie mogło wyjść.
Problemem było to, że tak naprawdę nie mógł tego zatrzymać. Kaden zawsze wiedział, że Nirvana była kimś, w kim bardzo łatwo było się zakochać oraz kimś, za kogo warto było trochę pocierpieć.
Kaden Navarro wiedział, że Nirvana Marfori miała być jego zgubą.
Wystarczyło tylko jedno spojrzenie, żeby zdał sobie z tego sprawę.
Problem z Nirvaną polegał na tym, że według niego była zbyt łatwa do pokochania i jednocześnie zbyt trudna do rozkochania. Nie lubiła go, odkąd oficjalnie się poznali. Uważała go za kretyna, myślącego kutasem, a Kaden nie wiedział, jak ją do siebie przekonać, a próbował naprawdę wiele sposobów. W końcu nadarzyła się okazja, którą od razu chciał wykorzystać.
Zemsta na jej byłym i pozbycie się Mayi z jego życia to nie były jedyne powody, dla których jej zaproponował ten ich układ. Jasne, to była duża część jego propozycji, ale poznanie jej bliżej i ewentualne przekonanie jej do siebie to był chyba największy powód. Chociaż Kaden początkowo przekonywał się, że wcale tak nie było, a Nirvana była mu tak obojętna, jak on był obojętny dla niej.
W końcu jednak musiał się sam przed sobą przyznać, że chyba jednak wcale tak nie było. Może nie był zakochany, może jej nie kochał, ale na pewno po pewnym czasie przestała być dla niego obojętna. Być może w pewnym momencie zaczęło go obchodzić to, co się z nią dzieje i jak się czuje.
To, że mu się podobała wizualnie nie było niczym nowym. Nie miał problemu z przyznaniem się przed samym sobą, czy nawet nią, że faktycznie - Nirvana była w jego typie. Zupełnie w jego typie.
Zresztą, chyba nie tylko wizualnie. Po pewnym czasie zauważył, że spędzanie z nią czasu nie sprawiało mu problemu, wręcz przeciwnie, lubił z nią rozmawiać. Lubił nawet jej kiepskie żarty o przerażonym kalendarzu i to, jak go bezustannie obrażała lub porównywała do najbardziej ponurych, gburowatych i niezbyt lubianych postaci z bajek.
Prawdę mówiąc, fascynowała go. Chyba od zawsze tak było. Coś w niej sprawiało, że chciał przy niej być. Nawet wtedy, kiedy nie miał ochoty na przebywanie w pobliżu ludzi, jej obecność nie sprawiała mu problemu.
Jej obecność była pokrzepiająca.
Kaden miał wrażenie, że była jedyną osobą na świecie, której mógłby powiedzieć wszystko, co go trapiło. A Kaden raczej nie lubił i nie potrafił mówić o rzeczach, które były dla niego ważne. Może dlatego nie potrafił wyznać jej prawdy, kiedy chodziło o pewne sprawy. Rzeczy, o których raczej powinna wiedzieć.
CZYTASZ
Rule no. 1: don't fall in love
RomanceNirvana Marfori myślała, że najgorsze co mógłby zrobić jej partner to zdrada; nie do końca się myliła - zdrada była jedną z najgorszych rzeczy, ale o wiele gorsza okazała się zdrada nie tylko emocjonalna, lecz również fizyczna. Kiedy jej były chłopa...