XVI. Mogę się przytulić?

664 45 151
                                    


twitter - #ruleno1watt
tik tok, instagram - ciggsasex

muszę dać ostrzeżenie, bo nie mam pojęcia, czy na początku książki takie dawałam - pod koniec rozdziału jest scena +18, więc jeśli takich nie lubicie końcówkę rozdziału możecie pominąć, raczej nie wpłynie to zbyt bardzo na fabułę.

4,2k słów, miłego czytania!!

***

Trybuny zapełniały się uczniami z Barrington Academy. Niektórzy witali się ze sobą z uśmiechami, nie zwracając uwagi na głupią rywalizację. Szybko można było poznać, kto jest skąd, patrząc na mundurki. Barrington Academy miało miało granatowe z białymi i błękitnymi elementami. St. John's Academy za to miało je w odcieniach bordowych z elementami czarnego i białego.

Nirvana musiała przyznać, że ich uniformy były naprawdę piękne. Mimo to, lubiła również te ich.

  Rozglądała się po sali, zauważając wiele par, które bez żadnych skrupułów okazywały sobie uczucia. W końcu były walentynki.

  Przewróciła na to oczami. Miłość powinna być okazywana na co dzień, a nie jedynie od święta. Racja, było w tym coś symbolicznego i przyjemnego, ale wciąż było to po prostu strasznie... oklepane.

  Maddox zawsze dawał jej bukiet chryzantem, dopóki Blaise nie wytknął mu tego, że to raczej kwiaty pogrzebowe, a sama Nirvana wolała róże.

  Może róże też były uważane za przereklamowane, ale wciąż było w nich coś pięknego. Poza tym, Nirvana uwielbiała czerwień.

  Oprócz róż, kochała też hiacynty, ale mało kto o tym wiedział.

  Meave podbiegła do niej, chwytając ją za łokieć. Obie były już przebrane w stroje cheerleaderskie. Miały spiętą część włosów, a reszta pozostawała rozpuszczona. Tak, jak u innych dziewczyn.

  — Ich stroje są takie piękne — westchnęła dziewczyna, ciągnąc ją gdzieś. — Muszę ci przedstawić Sage i Celeste.

  Nie dała jej nawet odpowiedzieć, rozwodząc się na temat przeciwnej drużyny. Stanęły obok blondynki, ze spiętymi w kucyk włosami, oraz czarnowłosej dziewczyny z grzywką. Miały błękitne opaski na głowie, pasujące do ich błękitno-białych strojów.

  Wszystkie się sobie przedstawiły. Celeste De Luca i Sage Matisse.

Sage była kapitanem ich drużyny. Z wyglądu przypominała Nirvanie trochę Meave; obie miały czarne włosy, bladą cerę i dosyć podobne rysy twarzy. Kiedyś Meave nawet miała taką samą fryzurę, jak ona, ale szybko się nią znudziła. 

  Rozmawiały głównie o imprezie, która miała się odbyć po meczu. Niezależnie od tego, która drużyna by nie wygrała, zawsze się one odbywały. Tym razem odbywała się w dawnej hali sportowej, która później została zastąpiona tą nowszą, większą. Starą za to pozwolono przejąć uczniom – uściślając, sportowcom oraz samorządowi. Przerobili to na coś naprawdę robiącego wrażenie.

  Meave wymyśliła, aby głównie obowiązywał na niej czerwony, z racji walentynek, ale nikt nie spodziewał się, aby chłopcy mieli się do tego dostosować, więc ostatecznie ustalili, że mogą być to tylko czerwone elementy.

  Przerwały rozmowę, kiedy na salę zaczęły wchodzić drużyny.

  Jej wzrok od razu padł na Kadena, który szedł przodem, razem z Blaise'em i jakimś szatynem, którego Nirvana nie rozpoznała. Kaden uśmiechnął się do niego, powiedzieli coś do siebie, zbijając piątkę, a następnie rozeszli się na swoje miejsca.

Rule no. 1: don't fall in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz