XXII. Tamtej nocy niebo płakało razem z nią.

302 27 96
                                    

hej, wracam do was po tej dlugiej przerwie!! mam nadzieje, ze nie jestescie na mnie bardzo zli, ale moja wena zawiodla. nie potrafilam nawet napisac jednego zdania, a nie chcialam sie zmuszac do pisania.

rozdzial jest dosyc dlugi, ale mysle ze wam sie calkiem spodoba. zrezygnowalam z jednego watku. tez z takich informacji to poprawiam rule i pisze wszystko od poczatku, sporo zostanie zmienione, troche rzeczy zostanie, troche scen zostanie dodanych. ale na ten moment nic nie usuwam, zblizamy sie do konca, wiec mysle ze nawet nie ma sensu.

przepraszam za taka dluga przerwe, milego czytania!!!

#ruleno1watt
twitter - waflociagg
instagram, tik tok - ciggsasex

***

Kaden jeszcze spał, kiedy się obudziła.

Jego oddech był łagodny, unormowany. Nirvana sama nie wiedziała, czy kiedykolwiek widziała go tak spokojnego. Najprawdopodobniej nie. W ogóle dosyć dziwnie było go widzieć, kiedy spał i nie musiał się niczym przejmować. Kaden był rannym ptaszkiem. Wiedziała, że zazwyczaj wychodził biegać z rana. Trenował więcej, niż inni zawodnicy.

Poprawiła opadający mu na czoło kosmyk włosów i wstała z łóżka. Jak najciszej wyszła z pokoju i zeszła na dół po szklankę wody dla niego. W kuchni siedział Blaise, jedzący płatki. Przeglądał coś na telefonie, a kucharki nie było nigdzie wokół.

— Dzień dobry — powiedziała, wyciągając z szafki szklankę. — I smacznego.

— Dzień dobry — wymamrotał, odkładając telefon. — Reszta jeszcze śpi, Kaden też?

Przytaknęła, nalewając wodę. Oparła się o blat.

— Co z tobą i Meave? O co chodzi?

— Jeśli chcesz, to kawa jest w ekspresie — powiedział, ignorując pytanie.

Nirvana przewróciła oczami, ale sięgnęła po kubek i nalała sobie kawy, bez zastanowienia biorąc łyka. Automatycznie się skrzywiła na to, jak mocna i gorzka była. Już przyzwyczaiła się do tego, że kiedy to Kaden robił kawę, dostosowywał się do niej.

— Jezu, okropna. Gdzie jest cukier? — zapytała, wyciągając z lodówki mleko. — Dlaczego pijecie coś tak gorzkiego?

— Dlaczego pijesz cukier z kawą? — prychnął Blaise, opierając się na krześle.

— Okropieństwo.

Przewrócił oczami, przyglądając się, jak dosypuje cukier do kawy.

— Od razu lepiej — westchnęła upijając trochę. — Teraz możesz już przestać ignorować moje pytanie i na nie odpowiedzieć.

— Jakie pytanie? — Nirvana spojrzała na niego z politowaniem, a on przewrócił oczami. — Nie mogę ci na nie na razie odpowiedzieć.

— Bo?

— Bo go o to poprosiłam — odezwała się przy wejściu do kuchni Meave. — Chciałam jak najbardziej wydłużyć w czasie naszą rozmowę.

Nirvana zmarszczyła brwi, spoglądając w jej stronę. Dziewczyna była jeszcze w satynowym szlafroku, więc zapewne dopiero wstała. Weszła do pomieszczenia, siadając obok Blaise'a. Poprawiła mu włosy, na co Nirvana jeszcze bardziej zmarszczyła czoło.

  — Wszystko z wami w porządku?

Meave zaśmiała się cicho, ale Nirvanie wcale nie było do śmiechu. Cała ta sytuacja wywoływała u niej ból głowy. Z tyłu jej głowy ciągle siedział Jason, który był do szaleństwa zakochany w chłopaku.

Rule no. 1: don't fall in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz