twitter - #ruleno1watt
tik tok - ciggsasexMiłego czytania!!
***
Meave stała przed nimi z poważnym wyrazem twarzy, opierając dłonie na biodrach.
— No? — ponagliła ich. — Powiedzcie coś!
Blaise zerknął na Marfori spanikowanym wzrokiem.
— Są... — zaczęła Nirvana niepewnie. — Są bardzo...
— Czarne — dodał pomocnie Blaise.
Meave westchnęła, odwracając się w stronę lustra.
— Nie jesteście zbyt pomocni — powiedziała, przeczesując palcami kosmyki jej świeżo przefarbowanych włosów. — Powinnam była zawołać Avelin.
Nirvana i Blaise skrzywili się do siebie lekko.
— Meave, są piękne. Wiesz, że uważam, że wyglądasz świetnie w ciemnych włosach. Nie wiem, co miałabym ci jeszcze powiedzieć. — Wzruszyła ramionami. — Zadajesz to samo pytanie już od godziny.
Blaise spoglądał w jej stronę, wpatrzony w nią jak w obrazek. Nirvana przewróciła oczami, wbijając mu łokieć w żebro. Spojrzał na nią urażony, a ona skinęła głową w stronę Meave.
— Jest pięknie — powiedział szybko. — Jest... wow — machnął ręką, wskazując na nią — pięknie.
Blondynka zasłoniła twarz dłoni, jęcząc z umęczeniem. Blaise był zupełnie nieporadny, kiedy chodziło o Meave.
— Jesteście beznadziejni. — Meave pociągnęła nosem, zdejmując z ramion satynowy szlafrok, pod którym miała piżamę i zaczęła iść powoli w stronę szafy. — Blaise, spadaj stąd. Musimy się zebrać.
Blaise jedynie powiódł za nią wzrokiem, a kiedy dziewczyna posłała mu ostre spojrzenie, od razu wstał, niczym potulny szczeniak. Nirvana zmarszczyła brwi.
— Widzimy się za godzinę? — Zerknął w jej stronę, szybko jednak wracając do Meave. — Czy mam po ciebie przyjść?
Wzruszyła ramionami, podnosząc się z łóżka. Na szafie wisiał wyprasowany mundurek w jej rozmiarze, który Meave zawsze trzymała dla niej w szafie.
— Możesz podejść chwilę wcześniej — powiedziała, wygładzając dłonią materiał. — Napisz mi tylko kiedy i gdzie będziesz.
— Jasne.
Meave oderwała wzrok od lustra, przy którym się malowała i uniosła na niego brwi. Blaise uśmiechnął się miękko, a chwilę później opuścił pokój, zostawiając je same.
— Kiedy go spytasz? — zapytała, wchodząc do łazienki, zostawiając lekko uchylone drzwi, żeby ją słyszeć. — Zgodziłby się bez zastanowienia.
— Spytam o co?
— Meave, nie udawaj głupiej. — Przewróciła oczami.
Założyła na siebie koszulę, zwinnie zapinając jej guziki.
— Nie zapytam go — odpowiedziała w końcu brunetka. — Przemyślałam to i stwierdziłam, że obowiązkowa osoba towarzysząca jest idiotyzmem. Po co komu partner? Jesteśmy samodzielnymi, niezależnymi singielkami! Powinniśmy z tego korzystać i dumnie się z tym obnosić. Po co komu facet? Są tylko zbędnym balansem.
Zmarszczyła brwi, wkładając koszulę do kraciastej spódniczki. Wyszła z łazienki i oparła się o framugę drzwi, przyglądając się Meave. Zaczęła wiązać krawat.
CZYTASZ
Rule no. 1: don't fall in love
RomanceNirvana Marfori myślała, że najgorsze co mógłby zrobić jej partner to zdrada; nie do końca się myliła - zdrada była jedną z najgorszych rzeczy, ale o wiele gorsza okazała się zdrada nie tylko emocjonalna, lecz również fizyczna. Kiedy jej były chłopa...