VI. Romeo i Julia

595 46 96
                                    

twitter - #ruleno1watt
tik tok - ciggsasex

Miłego czytania!!

***

Meave stała przed nimi z poważnym wyrazem twarzy, opierając dłonie na biodrach.

— No? — ponagliła ich. — Powiedzcie coś!

Blaise zerknął na Marfori spanikowanym wzrokiem.

— Są... — zaczęła Nirvana niepewnie. — Są bardzo...

— Czarne — dodał pomocnie Blaise.

Meave westchnęła, odwracając się w stronę lustra.

— Nie jesteście zbyt pomocni — powiedziała, przeczesując palcami kosmyki jej świeżo przefarbowanych włosów. — Powinnam była zawołać Avelin.

Nirvana i Blaise skrzywili się do siebie lekko.

— Meave, są piękne. Wiesz, że uważam, że wyglądasz świetnie w ciemnych włosach. Nie wiem, co miałabym ci jeszcze powiedzieć. — Wzruszyła ramionami. — Zadajesz to samo pytanie już od godziny.

Blaise spoglądał w jej stronę, wpatrzony w nią jak w obrazek. Nirvana przewróciła oczami, wbijając mu łokieć w żebro. Spojrzał na nią urażony, a ona skinęła głową w stronę Meave.

— Jest pięknie — powiedział szybko. — Jest... wow — machnął ręką, wskazując na nią — pięknie.

Blondynka zasłoniła twarz dłoni, jęcząc z umęczeniem. Blaise był zupełnie nieporadny, kiedy chodziło o Meave.

— Jesteście beznadziejni. — Meave pociągnęła nosem, zdejmując z ramion satynowy szlafrok, pod którym miała piżamę i zaczęła iść powoli w stronę szafy. — Blaise, spadaj stąd. Musimy się zebrać.

Blaise jedynie powiódł za nią wzrokiem, a kiedy dziewczyna posłała mu ostre spojrzenie, od razu wstał, niczym potulny szczeniak. Nirvana zmarszczyła brwi.

— Widzimy się za godzinę? — Zerknął w jej stronę, szybko jednak wracając do Meave. — Czy mam po ciebie przyjść?

Wzruszyła ramionami, podnosząc się z łóżka. Na szafie wisiał wyprasowany mundurek w jej rozmiarze, który Meave zawsze trzymała dla niej w szafie.

— Możesz podejść chwilę wcześniej — powiedziała, wygładzając dłonią materiał. — Napisz mi tylko kiedy i gdzie będziesz.

— Jasne.

Meave oderwała wzrok od lustra, przy którym się malowała i uniosła na niego brwi. Blaise uśmiechnął się miękko, a chwilę później opuścił pokój, zostawiając je same.

— Kiedy go spytasz? — zapytała, wchodząc do łazienki, zostawiając lekko uchylone drzwi, żeby ją słyszeć. — Zgodziłby się bez zastanowienia.

— Spytam o co?

— Meave, nie udawaj głupiej. — Przewróciła oczami.

Założyła na siebie koszulę, zwinnie zapinając jej guziki.

— Nie zapytam go — odpowiedziała w końcu brunetka. — Przemyślałam to i stwierdziłam, że obowiązkowa osoba towarzysząca jest idiotyzmem. Po co komu partner? Jesteśmy samodzielnymi, niezależnymi singielkami! Powinniśmy z tego korzystać i dumnie się z tym obnosić. Po co komu facet? Są tylko zbędnym balansem.

Zmarszczyła brwi, wkładając koszulę do kraciastej spódniczki. Wyszła z łazienki i oparła się o framugę drzwi, przyglądając się Meave. Zaczęła wiązać krawat.

Rule no. 1: don't fall in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz