I. Możemy sobie pomóc

1.2K 53 67
                                    

  Twitter - #ruleno1watt

Miłego czytania!!

***

  Jeśli Nirvana Marfori czegokolwiek nauczyła się w ciągu swojego życia oraz byłych relacji, to tego, że jedyną osobą, której tak naprawdę mogła ufać, była ona sama. Oprócz tego mało wiedziała, czasami nie wiedziała, czy cokolwiek wie. Była jednak pewna jednego – nigdy nie słuchała własnych rad, ignorowała wszystkie ostrzeżenia, jakie kiedykolwiek dostrzegała.

  Jej blond włosy rozwiewał wiatr, kiedy patrzyła z góry na miasto. W nocy zawsze wyglądało jakoś lepiej.

  — Myślałam, że mu na tobie zależy — powiedziała Meave.

  Blondynka parsknęła, odwracając się w jej stronę i wyjęła zza ucha papierosa, wkładając go między wargi.

  — Nie bądź głupia, Meave. Oczywiście, że mu na mnie zależało — odpowiedziała, podpalając końcówkę. — Po prostu jest dupkiem, a ja nie nadaję się do związków.

  — Wiesz, że tak nie jest.

  Nirvana westchnęła, spoglądając na przyjaciółkę. Meave za bardzo wierzyła w ludzi, to bywało zgubne.

  — Nie przejmuję się tym, praktycznie wcale mnie to nie obchodzi — odparła w końcu. — Nawet nie wiem, po co się pakowałam w ten głupi związek.

Zeskoczyła z barierki, na której siedziała i błysnęła w stronę Meave szybkim uśmiechem.

— Słyszałam, że Brown urządza dzisiaj domówkę. Masz ochotę iść?

Meave westchnęła i ruszyła w stronę klatki schodowej. Czerwone końcówki jej blond włosów co chwilę przykuwały wzrok Nirvany. Naturalnie miała brązowe włosy, ale jakiś czas temu rozjaśniła je na blond. Marfori już jakiś czas temu przestała nadążać za jej zmiennością w stosunku koloru włosów. Teraz Meave powtarzała, że przefarbowała ich końce na czerwono, żeby wyglądały świątecznie. Nie wyszło, ale każda z nich udawała, że wcale tak nie jest.

— A mam jakiś wybór?

— Nie masz. — Wzruszyła ramionami, poprawiając skórzany płaszcz. Zaciągnęła się mocno papierosem i otworzyła drzwi, przepuszczając przodem Meave. — No chodź.

— Na klatce nie można palić, nie włączy się alarm? — spytała, marszcząc brwi.

Przewróciła oczami.

— Po prostu musimy stąd jak najszybciej wyjść.

Meave westchnęła, krzywiąc się ze zirytowaniem.

— Kiedyś mnie przez ciebie zamkną.

— Nie przesadzaj, przecież nie chcę tego bloku podpalić.

— Jakby to coś zmieniało — odpowiedziała, zbiegając po schodach.

Blondynka parsknęła śmiechem i ruszyła za nią.

***

— Marfori! — zawołał spod dużego, bogatego domu ciemnoskóry brunet.

  Dziewczyna szturchnęła Meave łokciem, a ta zacisnęła na jego widok zęby. Marfori przewróciła oczami, podchodząc do niego.

— Cześć, Blaise — powiedziała, przyjmując od niego wypalonego już do połowy papierosa. — Gdzie byłeś?

Chłopak błysnął w jej stronę uśmiechem i rzucił spojrzeniem na Meave.

— Tu i tam. — Wzruszył ramionami, teraz otwarcie przyglądając się wrogo nastawionej do niego dziewczynie. — Meave — zaczął, uśmiechając się lekko w jej stronę — tęskniłaś?

Rule no. 1: don't fall in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz