𝟷

190 17 13
                                    

Przedzierał się przez gęsto zarośnięty las z telefonem w dłoni. Słyszał po drugiej stronie jak mężczyzna po raz kolejny narzeka przez co miał ochotę cisnąć urządzeniem o najbliższe drzewo. Wreszcie po kolejnych pięciu minutach dostrzegł blondyna siedzącego na najbliższej ławce.

-Seonghwuś- zanucił starszy, zauważając podirytowanego bruneta. Mógł poczuć jak narkotyk zażyty wcześniej zaczyna działać. -Więc co to za nagła sprawa? Jednak się skusisz?- zapytał wymachując woreczkiem z białym proszkiem.

-Daruj sobie. Pamiętasz jak ostatnim razem uratowałem twoją zaćpaną dupe przed śmiercią?- zapytał od razu a widząc jak starszy przewraca oczami, kontynuował. -Masz okazje mi się odpłacić. Udostępnij mi swoje mieszkanie na najbliższe godziny-

-Nie sądzę żeby moja melina była odpowiednim miejscem do zaliczania lasek- prychnął mężczyzna, mimo to wyjmując z kieszeni klucze.

-Nie o to chodzi. Nikomu nie mów że u ciebie jestem i najbezpieczniej będzie jeśli przenocujesz dzisiaj poza domem- oznajmił brunet odbierając pęk kluczy

-Co ty znowu kombinujesz dzieciaku?- westchnął zauważając jak Seonghwa odpala papierosa z zamiarem odejścia

-Prawdopodobnie już się nie spotkamy. Odchodze z mafii- odpowiedział, oczekując reakcji ze strony drugiego który zdawał się natychmiastowo wytrzeźwieć.

-Co? Czy aż tak śpieszno ci na tamten świat? Chyba oszalałeś do reszty- ściszył głos stając wprost przed brunetem.

-Nie chce już tego robić. Na pewno nie kiedy znowu ucieli mi wypłatę bez powodu. Nie będe ryzykował więzieniem, zrozum- odparł bez emocji w głosie

-Jak ty to sobie wyobrażasz? Zabiją cie prędzej czy później. Wiesz przecież że szef nie zna słowa ,,odchodze"- zaniepokojony zeskanował niższego wzrokiem

-Będę uciekał. Nie wiem jeszcze gdzie ale chce wyjechać z Seulu. Jeśli nie chcesz stracić głowy, nie przyznawaj się że dzisiaj rozmawialiśmy- z tymi słowami obrócił się oraz odszedł, zostawiając mężczyznę w osłupieniu.
Początkowo chciał iść za młodszym z czego szybko zrezygnował. Znał Seonghwe i wiedział że ten nie da złapać się tak łatwo.

Brunet tym razem biegiem zerwał się przez las którego układ znał już na pamięć. Trzymając papierosa w dłoni dobiegł do polany z pięknymi stokrotkami oraz nieprzytomnym chłopakiem. Miał nadzieje że podczas jego nieobecności nastolatek nie przestał oddychać. Podszedł do niego niepewnie a zauważając chaotyczne ruchy klatki piersiowej, odetchnął cicho. Skoro miejsce gdzie chłopak dojdzie do siebie ma załatwione, trzeba zająć się transportem. I Seonghwa naprawdę myślał że zwariuje kiedy dotarło do niego iż nie ma szans na dojście do mieszkania bez paniki przechodniów. Nie miał pojęcia co zrobić aby nie wzbudzić zainteresowania w ludziach i co najważniejsze uwagi policjantów.

-Cholerny dzieciak- warknął sam do siebie zanim zdjął czarną pelerynę mafi. Zauważył iż szatyn również takową posiada dzięki czemu w jego głowie pojawił się ryzykowny pomysł. Jaki jednak miał wybór?
Zacisnął kawałek materiału na miejscu które nadal krwawiło, drugą narzutą okrywając chłopaka którego niepewnie uniósł. Zarzucił mu kaptur na głowe oraz upewnił się iż krew nie jest w żadnym miejscu widoczna. Tym na co również zwrócił uwagę była mała waga szatyna. Będąc szczerym Park czuł się jakby niósł dziecko.
Wyrzucił niedopałek papierosa oraz z niezadowoleniem spojrzał w swój portfel, zastanawiając się ile zmarnuje na taksówkę.

Na przystanek blisko lasu gdzie umówił się z kierowcą dotarł dosyć szybko bo w niecałe dziesięć minut. Było to zaskakujące gdyby patrzeć na nastolatka tkwiącego wciąż przy torsie bruneta który właśnie zastanawiał się czy to ma prawo się udać. Może jednak powinien zmienić zdanie i dostarczyć szatyna szefowi? Natrętne myśli zniknęły w momencie kiedy podjechała taksówka. Park wsiadł wraz z nadal nieprzytomnym ciałem, układając je na swoich kolanach kiedy kierowca posłał mu lekko zdezorientowane spojrzenie. W odpowiedzi podał mu jedynie adres pod który ma się kierować.

𝐓𝐔𝐑𝐁𝐔𝐋𝐄𝐍𝐂𝐄 | 𝑆𝑒𝑜𝑛𝑔𝐽𝑜𝑜𝑛𝑔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz