𝟷𝟷

77 10 9
                                    

Ze snu wybudził go męski krzyk dochodzący z pokoju obok. Z początku Hongjoong przewrócił się jedynie na drugi bok jednak słysząc dochodzący zza ściany szloch, zdecydował się wstać oraz uciszyć tego kto zakłucał jego cenny sen. Chwycił więc latarke oraz z ukrywanym zakłopotaniem wyszedł z pomieszczenia, kierując się do tego obok. Zapukał w drewniane drzwi, jednak nie słysząc odpowiedzi najzwyczajniej w świecie wszedł do środka.

Początkowo nie zauważył nic dziwnego. Podszedł więc do zasłon które odsłonił, wpuszczając do pomieszczenia poranne światło.

-Czy łaskawie raczysz być cicho? Potrzebuje odpoczynku- syknął zaspanym głosem, obracając się w stronę Parka który nie był skłonny do odpowiedzi, pozwalając sobie na kolejny krzyk. -Park!- krzyknął zaniepokojony Hongjoong z nadzieją iż obudzi starszego co jednak się nie wydarzyło.

Podszedł więc jeszcze bliżej a widząc mokrą od potu i łez twarz bruneta, rozszerzył swoje oczy w zdziwieniu. Nie miał pojęcia co śniło się Seonghwie jednak postanowił uratować go tak jak ten uratował jego przed śmiercią.

-Wstawaj- nakazał nachylony nad starszym. -Seonghwa!- dodał głośniej a widząc iż chłopak nie reaguje, usiadł na skraju łóżka lekko potrząsając śpiącym ciałem

-Park Seonghwa!- krzyknął po czym chwycił za co dziwne, lodowate policzki starszego. Wtedy też brunet gwałtownie otworzył oczy, natychmiast zaczynając się trząść. Zerwał się do siadu po czym rozszerzonymi oczami patrzał wprost na zdezorientowanego Kim'a

-Obudziłeś mnie swoim krzykiem- niemal od razu wytłumaczył się młodszy nie wiedząc czemu odczuwając przy tym lekką panikę

-T-to...- wyjąkał przerażony Seonghwa chwytając się za policzki. -C-coś jest nie t-tak z tym domem- dodał chaotycznie na co szatyn prychnął

-Bo miałeś zły sen?- zakpił

-T-to nie był sen! On n-naprawde tu był!- próbował wytłumaczyć biorąc głębokie oddechy

-Kto?- dopytał Hongjoong, przecierając zaspaną twarz

-Nie wiem kto to był! Ale chciał zrobić mi krzywdę!- odpowiedział bliski szlochu

-Sprawdziłem cały dom. Nikogo tutaj nie ma. Skończ te swoje fanaberie i zacznij zbierać sie na nasz pierwszy trening- zakończył młodszy wstając z łóżka. Zaczął kierować się w strone drzwi jednak stojąc przy nich zatrzymał go głos Parka

-Hongjoong!- krzyknął -On naprawdę tu był. Musisz mi uwierzyć!- dodał

-Skończ.- westchnął Kim zostawiając Seonghwe samego w pokoju.

-

Czy pieprzony książe raczy się pośpieszyć?!- krzyknął Hongjoong zaglądając do domku z którego wciąż nie wyszedł Park. Nie słysząc odpowiedzi poczuł jak się w nim gotuje. Wszedł do środka zatrzaskując za sobą drzwi kiedy Seonghwa właśnie schodził ze schodów w pełni gotów do ich pierwszego treningu

-I na cholerę się tak wydzierasz?- warknął zmęczony, mijając niższego

-Może dlatego że czekałem na ciebie ponad jebaną godzinę!?- przypomniał

-Straszne- uzyskał jedynie w odpowiedzi co tylko pogorszyło sytuacje. Widząc nieobecny wyraz twarzy bruneta, Kim najzwyczajniej w świecie podszedł oraz uderzył go w twarz otwartą dłonią.

-Obudź się do cholery- syknął zanim ponownie opuścił pomieszczenie, zostawiając chłopaka zdezorientowanego. Zdecydowanie ciężka noc źle na niego wpłynęła.

Kiedy Seonghwa zjawił się już na polanie przed domem, zauważył rozciągającego się Hongjoonga do którego bez słowa dołączył. Ku jego nieszczęściu młodszy przerwał ciszę której brunet tak potrzebował.

-Zaczniemy od szybkiego sparingu. Zobaczymy na co cie stać- chłopak uśmiechnął się tajemniczo na co wyższy przewrócił oczami

-Jestem pewien że pokonałbym cię bez jednej ręki- stwierdził

-Mm pewność siebie. To coś co lubie łamać najbardziej- mruknął Kim wstając z ziemi

-Zgadzam się. Już nie mogę doczekać się aż złamie twoją- przytaknął Park, stając naprzeciw młodszego -To o co cie proszę to żebyś uważał na swoją nogę. Nie potrzebujemy jeszcze więcej problemów- oznajmił jeszcze zanim szatyn rzucił się na niego z chytrym uśmiechem na ustach

Zbliżała się noc kiedy dwójka mężczyzn wciąż testowała swoje umiejętności. Zadziwiali siebie nawzajem swoją wytrzymałością oraz upartością nawet w sytuacji kiedy znaleźli się bez jakiegokolwiek wyjścia. Oboje byli okropnie silni a Parkowi szczerze imponowała kondycja Hongjoonga który pomimo rannej nogi radził sobie lepiej niż połowa pseudo gangu do którego należał. Nie chciał sobie nawet wyobrażać kim stanie sie chłopak po pokazaniu mu więcej techniki oraz sposobów. Wtedy też w Park pierwszy raz naprawdę uwierzył w to iż są w stanie pokonać tego kto stał za tym wszystkim.

-Myślę że na dzisiaj wystarczy- oznajmił zdyszany brunet, wyciągając dłoń w stronę leżącego na ziemi Kim'a. Ten nie myśląc wiele chwycił rękę drugiego po czym wstał

-Jutro z rana kolejny trening?- upewnił się kiedy cali brudni oraz spoceni weszli do domku

-Jeśli dasz rade- droczył się starszy

-Co to miało znaczyć? Czuje się jak nowo narodzony- zakpił ignorując ból w nodze

-Z pewnością- westchnął Seonghwa rzucając się na kanapę

-Umieram z głodu- wyjąkał natomiast szatyn wchodząc do kuchni w której wiedział że nic nie było

-Zostało nam jeszcze trochę jedzenia i wody chociaż nie starczy nam na długo- odpowiedział drugi, nie ruszając się z kanapy gdzie odpalił papierosa, trzymając obok siebie znalezioną popielniczke. Hongjoong skrzywił się niezadowolony kiedy jego brzuch głośno domagał się jedzenia. Padł na twardą kanapę obok Parka twierdząc że jest to jedyne czego potrzebował po męczącym dniu. Nie miał siły nawet karcić bruneta za palenie w domu. Z dwojga złego wolał zapach papierosów niż pleśni i kurzu

-Chodzi ci o jedzenie które ukradłeś?- przypomniał, zaczepiając Seonghwe

-To nie tak że zrobiłeś to samo- prychnął jedynie w odpowiedzi po czym podsunął papierosa pod twarz młodszego. -Papierosy hamują głód- wyjaśnił kiedy Hongjoong skrzywił się mocno

-Chyba wystarczy nam jedna głupio uzależnieniona osoba- syknął, mimo wszystko zabierając od Parka papierosa przez którego ponownie zaczął się dusić. Było tak za każdym kolejnym razem jednak pod koniec, przestał. Z niechęcią przyznał że Seonghwa miał racje. Nie podobało mu się palenie jednak czy w obecnej sytuacji mogło być gorzej? Nie wydawało mu się dlatego westchnął jedynie oraz kątem oka spojrzał na bruneta który rozkoszował się własnym, nowo odpalonym papierosem.














______________________________________
WIEM. Nie publikowałam tej książki od pol roku pewnie ale nie miałam na to siły i czasu. Teraz mimo tego że z czasem tak średnio to staram sie ją dokończyć bo serio kocham takie tematy w ff ateez haha. Mam nadzieje że mi wybaczycie. Dziękuje za przeczytanie i do zobaczenia w następnym rozdzialiku. Papaa<3


𝐓𝐔𝐑𝐁𝐔𝐋𝐄𝐍𝐂𝐄 | 𝑆𝑒𝑜𝑛𝑔𝐽𝑜𝑜𝑛𝑔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz