𝟷𝟾

104 8 22
                                    

Trzy ciężkie dni zajęło im znalezienie odpowiedniej ofiary do ich zaplanowanej akcji. Przedzierali się przez las, biegnąc za spokojem którego tak blisko sie znajdowali. Dwaj nastolatkowie przeciwko całemu światu. Mimo ciągłych kłótni, zżyli się ze sobą jak z nikim przedtem, nie wyobrażając już sobie przetrwania bez tego drugiego. Słowa jednak nie musiały zostać wypowiedziane aby wiedzieli o swoim przywiązaniu. Długie miesiące razem pracowali na właśnie ten wyjątkowy dzień. Kolejny krok w stronę spokoju, pozyskanie armii.

-Skąd pewność że akurat tam go znajdziemy? Musielibyśmy być jakimiś jebanymi szczęściarzami żeby to wyszło- fuknął w końcu Hongjoong, wypuszczając całą chowaną wcześniej irytacje. Prawda była taka że nie potrafił pogodzić się z nogą która nie była tak sprawna jak wcześniej. W jakimś stopniu to poniżało Hongjoonga.

-Skąd pewność? Stąd że myślimy jak ludzie w jego wieku, nie jak pięćdziesięcioletni policjanci- zakpił Park, obserwując uważnie utykającego przed nim chłopaka. Niesprawna noga na pewno nie ułatwi szatynowi walki. Jednak, dużo ćwiczyli. Mimo kontuzji, Hongjoong radził sobie bardzo dobrze.

-Cholera- syknął nagle Kim tracąc równowagę na zdrowej nodze. Druga nie pomogła mu w utrzymaniu całego ciężaru ciała na skutek czego wpadł w krzaki, raniąc całą odsłoniętą skórę.

-Co jest?- zachichotał brunet, podbiegając do wstającego chłopaka. W głębi siebie naprawdę sie zmartwił czego za nic w życiu nie mógł przyznać.

-Chujów sto- odwarknął młodszy

-Jaka elokwentna odpowiedź. Na twoim poziomie- zakpił Park kiedy szatyn stanął przed nim, odgarniając za długą już grzywke z oczu. Zaraz po tym dłonie niższego zjechały do kieszeni skąd wyjął nóż. -Nie mam zamiaru z tobą teraz walczyć- dodał

-Dawaj telefon- oznajmił jedynie Hongjoong, mordując starszego wzrokiem

-Nie ma opcji bachorze- odwarknął Seonghwa patrząc na drugiego z góry -Co masz zamiar zrobić?- dopytał

-Pozbyć się tej wkurwiającej grzywki. Nic przez nią nie widze a skutki tego są tragiczne- odpowiedział, wskazując na podrapaną przez krzew twarz

-I masz zamiar obciąć włosy przed telefonem? Myślisz że to miałoby szanse wyjść?- wyśmiał go brunet

-Pare lat obcinam sie sam. Po co miałem tracić pieniądze na fryzjera skoro mam już wprawe?- zapytał biorąc pytanie drugiego za niesamowicie głupie

-Jak tam wolisz. Ja osobiście nie chciałbym skończyć łysy- Park wzruszył ramionami po czym podał szatynowi telefon. Rzeczywiście włosy chłopaka były zdecydowanie za długie. Jasne pasma sięgały już do ramion a grzywka niesamowicie układała się po bokach jego głowy. Niestety pasma opadały również na jego oczy co naprawdę mogło irytować. Seonghwa nie miał takich problemów. Włosy sięgające ledwo do karku oraz dłuższa grzywka nie wchodząca mu na twarz. Nie narzekał.

-Pan łaskawca- skomentował jeszcze Kim zanim wyrwał urządzenie z rąk drugiego

-Zrobimy tutaj przerwę. Nie widze innego wyjścia. Rozejrze się trochę po okolicy a ty bądź gotowy za godzinę do dalszej drogi- oznajmił szybko i zanim Hongjoong miał szanse jakkolwiek odpowiedzieć, brunet już zniknął za drzewami.

Przemierzał okolice rozmyślając o chłopcu którego mieli przygarnąć. Młody, zagubiony, poszukiwany. Czego mogli chcieć więcej? Na usta bruneta wpłynął lekki uśmiech kiedy przypomniał sobie reakcje Hongjoonga kiedy tego ranka opowiadał mu o swoim znalezisku

*
-Chyba cie już do reszty pojebało- stwierdził Hongjoong pakując ostatnie rzeczy walające sie po budce leśniczej

𝐓𝐔𝐑𝐁𝐔𝐋𝐄𝐍𝐂𝐄 | 𝑆𝑒𝑜𝑛𝑔𝐽𝑜𝑜𝑛𝑔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz