𝟷𝟻

64 9 2
                                    

Przedzierał się przez ludzi, niemal biegnąc do celu. Ignorował wszystkie spojrzenia do momentu aż dotarł na miejsce. Zdyszany stanął przed blaszanymi drzwiami za które został bezproblemowo wpuszczony. Zaciągając kaptur mocniej na głowę udawał jakby jego obecność w bazie była najnormalniejszym odbiorem narkotyków którymi handlował.

-Keeho- słysząc swoje imię, mężczyzna zatrzymał się. Spojrzał w ciemne oczy starszego z pytającym wyrazem twarzy. Spieszył się, to oczywiste kiedy szedł ze świadomością że szef w każdym momencie może zjawić się w mieście a wtedy dla jego jedynego przyjaciela nie byłoby szans. Sam zastanawiał się co strzeliło mu do głowy, jednak słysząc że Seonghwa został złapany złapał najszybszy samolot oraz dotarł do jednej z wielu baz w Korei.

-Potrzebujesz towaru?- zapytał diler pośpiesznie

-Tak właściwie jestem ciekawy co tutaj robisz. Czy nie handlujesz jedynie w Seulu?- uniósł jedną brew w oczekiwaniu. A blondyn przez moment pomyślał iż starszy zna jego zamiary. Szybko jednak wyrzucił z głowy tą niedorzeczną myśl. Nie było szans że ktokolwiek z mafii wiedział o jego relacji z Seonghwą. Często nie rozmawiali w pracy. Ich kontakt polegał na wspólnym ćpaniu oraz narzekaniu na wszystko co możliwe. Mimo to Keeho wiedział że do Parka może udać się z każdym problemem. W swoim życiu nigdy wcześniej nie miał osoby takiej jak Seonghwa.

-Przyszedłem na przedstawienie- odpowiedział szybko

-Wciąż nie wierze że ten mały sukinsyn nas zdradził- prychnął od razu drugi, podłapując temat

-A co ja mam powiedzieć w takiej sytuacji? Zabrał tamtego gówniarza do mojego mieszkania po tym jak podjebał mi klucze. Pieprzony zdrajca myślał tylko o sobie- splunął z dobrze udawaną pogardą. Po dniu kiedy dał Seonghwie klucze, stanął przed szefem wymyślając najwiarygodniejszą wersje w którą każdy zdawał się wierzyć. Lub jedynie udawali że wierzą.

-Nie wyobrażam sobie stresu stania przed szefem po tym wszystkim. Musisz być wściekły- westchnął starszy, nie okazując jednak współczucia

-Oczywiście że jestem. Naraził mnie. Sam bym go rozjebał- warknął. Zastanawiał się czy gdyby jego życie potoczyło się inaczej, miałby szansę na karierę aktora

-Chciałbyś go odwiedzić zanim szef go wykończy?- zapytał z chytrym uśmiechem. A blondyn już wiedział że to jego okazja. Poszło łatwiej niż się spodziewał.

°

-Błagam obudź się- szepnął słabo Hongjoong po czterdziestu minutach ciszy z jak myślał, nadal nieprzytomnym brunetem. Odpowiadająca mu cisza oraz bezwładna głowa na jego ramieniu jedynie potwierdziły jego przypuszczenia. Naprawdę czuł że to już ich koniec. Zwłaszcza w momencie kiedy drzwi ponownie się uchyliły. Zastanawiał się czy to już przyszli aby ich zabić. Jego serce biło bezsilnie kiedy pomyślał że musi się poddać. Nie widział żadnej innej możliwości.

Tym razem do pomieszczenia oprócz mężczyzny z wcześniej, wszedł również nieznajomy mu jeszcze blondyn który lekko rozszerzył oczy widząc ich stan. Kim zastanawiał sie jedynie czy będzie równie brutalny co jego poprzednicy.

-Czy on jest nieprzytomny?- zakpił nieznajomy podchodząc do bruneta. -Zero zabawy- dodał

-Wyżyj się na gówniarzu. W końcu to przez niego ten zdrajca tak cie naraził- odpowiedział mu drugi

-Masz racje. Pożałuje że się urodził- tym razem blondyn podszedł do szatyna któremu wymierzył wiarygodny cios w i tak już poobijany policzek. Hongjoong momentalnie posłał mu wrogie spojrzenie, szamotając się na niewygodnym krześle.

𝐓𝐔𝐑𝐁𝐔𝐋𝐄𝐍𝐂𝐄 | 𝑆𝑒𝑜𝑛𝑔𝐽𝑜𝑜𝑛𝑔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz