𝟻

103 13 7
                                    

-Słucham więc- rzucił od niechcenia Hongjoong, popijając wodę z butelki otrzymanej od Seonghwy

-Chciałbym poznać twoją historię- oznajmił poważnie Park na co młodszy jedynie prychnął. -Opowiedz mi dlaczego cie ścigają- dodał

-A co jeśli nie?- kpił Kim spoglądając na bruneta z drugiego końca pomieszczenia

-Czy chcesz czy nie, łączy nas teraz wiele rzeczy. Główną jest mafia która pragnie naszych głów. Nie sądzisz że powinniśmy trzymać się razem? Przynajmniej do momentu kiedy będziemy już bezpieczni?- zapytał

-Nie ufam ci. Jaką mam pewność że nie chcesz mnie zabić?- odwarknął sucho szatyn

-Dosłownie uratowałem ci życie, ryzykując przy tym moim. Po co miałbym to robić?- nadal niedowierzając, Seonghwa wyjął kolejnego papierosa, ignorując przy tym piorunujące go spojrzenie młodszego.

-Chcieli abym zabił mojego ojca- po chwili zastanowienia odmruknął, zdobywając przy tym zszokowany wyraz twarzy Parka

-Co?- dopytał jakby niedowierzając

-Kiedy wróciłem do domu, zastałem kilkoro z nich trzymających moją matke. Chciałem ją obronić ale w rezultacie wpadłem na kolejnego. Niewiele pamiętam ale wiem że mama była ranna. Zrobili jej krzywdę a mnie związali i wrzucili do furgonetki. Kiedy zrozumiałem co się dzieje, byłem już w jakimś magazynie... Może wielkim garażu. Nie wiem co to dokładnie było, ale znajdowało się blisko lasu. Klęczałem związany na środku kiedy wokół było ich dziesiątki. Ten wasz... Przywódca- Hongjoong splunął z pogardą -Miał mojego ojca. Dał mi pistolet i kazał go zastrzelić. Mimo nienawiści, nie potrafiłem tego zrobić. Podstępem udało mi się uciec, zabijając przy tym pierwszy raz. Chwile potem przyszedł kolejny. Zabrałem mu te noże i narzute. Kryłem się w lesie, trenując aby móc się zemścić. Kilka dni później byłem zbyt słaby aby wygrać. Poddałem się. Powinienem umrzeć na tamtej łące- zakończył, wbijając wzrok w podłogę. Sam nie miał pojęcia z jakiego powodu opowiedział o tym Seonghwie, jednak jakaś część jego poczuła się po tym lepiej

-Przykro mi- sapnął szczerze starszy

-Daruj sobie i lepiej mów dlaczego zacząłeś prace dla tego śmiecia- odsyknął Kim, powstrzymując łzy.

-Z własnej głupoty. Potrzebowałem pieniędzy a dealerka była najłatwiejszym sposobem. Podobało mi się to do momentu kiedy prawie mnie złapano. Wiele miałem takich sytuacji. Znosiłem naprawdę dużo. Ale kiedy za ryzykowanie życiem zaczęli obniżać mi pensje, wkurzyłem się. Mimo wielu rozmów sytuacja jedynie się pogarszała. Traktowali mnie jakby moje istnienie nie było istotne. Chociaż... Czy tak nie jest? Nie chciałem tego dłużej robić skoro nie było to dla mnie opłacalne. Oczywiście ten stary chuj nie zna słowa ,odchodze'. Dla niego oznacza to śmierć jednego człowieka więcej. Tamtego dnia miałem zamiar to zakończyć. Przyszedłem uzbrojony i pragnąłem zamordować przywódce. Zanim cokolwiek zrobiłem, dowiedziałem się o dzieciaku za którego złapanie, zostanie podarowana duża podwyżka. Sam nie wiem z jaką myślą chciałem cie znaleźć. Zobaczyłem rozpiske osób i miejsc. I oczywiście że się sprzeciwiłem. Miałem szukać w hotelach ale kim musiałbyś być aby skryć się w tak banalnym miejscu. Pomyślałem jak ty. Z początku raczej miałem ochotę na tą podwyżkę chociaż zmieniało się to z każdym kolejnym krokiem. Wtedy kiedy dotarłem do lasu, zobaczyłem jak z nimi walczysz. Mimo że byli nowi, nadal przeszli szkolenie. W przeciwieństwie do ciebie. Muszę przyznać że byłem pełen podziwu kiedy dałeś sobie z nimi rade. Już wtedy wiedziałem że możemy sobie nawzajem bardzo pomóc. Wtedy też padł strzał. Udało ci się uciec a kiedy upewniłem się że tamci nie żyją, ruszyłem twoim śladem. Kiedy dotarłem na łąkę byłeś już nieprzytomny- zakończył historie, patrząc wprost w oczy zmieszanego Hongjoonga

𝐓𝐔𝐑𝐁𝐔𝐋𝐄𝐍𝐂𝐄 | 𝑆𝑒𝑜𝑛𝑔𝐽𝑜𝑜𝑛𝑔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz