𝟽

104 13 8
                                    

-Porozmawiajmy- zaproponował Park przerywając niewygodną ciszę panującą w pokoju motelowym.

Po długiej przechadzce po mieście Hongjoong oznajmił iż tej nocy nie ma zamiaru nocować w lesie. Pokłócił się z Seonghwą, kończąc w obskurnym budynku na skraju miasteczka.

-Czego jeszcze ode mnie chcesz?- zirytowany Kim uchylił oczy aby spojrzeć ze swojego łóżka na bruneta

-Nie chce siedzieć w ciszy. Powiedz coś o sobie- ponaglił go

-Co niby? Nie mam zamiaru nic ci mówić- odcharknął ponownie przymykając oczy

-Nie bądź taki. I tak mało o sobie mówisz- nalegał starszy jednak jego prośba została zignorowana. Westchnął więc i wyszedł na wątpliwy balkon odpalając papierosa. -Powinniśmy się napić- zaproponował nagle wychylając się przez otwarte drzwi balkonowe

-Alkoholik- prychnął jedynie młodszy

-Gadaj co chcesz. Jakoś muszę zmusić cie to rozmowy jeśli nie chce umrzeć z nudów- oznajmił patrząc wprost na leżącego chłopaka

-Czy ty naprawdę uważasz że bycie pod wpływem czegokolwiek jest adekwatne do naszej sytuacji czy tylko udajesz głupiego?- zapytał ironicznie młodszy po czym obrócił się tyłem do Parka, oznajmiając iż ten wyleci przez balkon jeśli go obudzi.

Seonghwa westchnął jedynie. Naprawdę był znudzony a jego jedyne towarzystwo było wrednym chujem. Przewrócił więc oczami oraz ponownie oparł o barierki paląc papierosa. Rozglądał się po okolicy zauważając wiele nieistotnych rzeczy. Jakaś para obściskująca się w obskurnym zaułku, uciekający z chlebem w dłoniach młody chłopiec którego gonił wściekły barczysty mężczyzna, dwójka bezdomnych kotów walczących o resztki z kosza na śmieci taniego baru postawionego blisko motelu. Nic nadzwyczajnego jeśli patrząc w jakiej okolicy się znajdowali.

°°°

-Odejdź!- niemal krzyknął chłopak, budząc sie z koszmaru. Zerwał się do pozycji siedzącej oraz rozejrzał po motelowym pokoju z ulgą stwierdzając że jest bezpieczny. W półmroku pokoju zauważył Seonghwe głęboko pogrążonego we śnie na łóżku obok. Hongjoong miał ochotę go obudzić, jednak szybko zrezygnował przypominając sobie iż starszy wcale nie jest jego przyjacielem.

Wciąż czując niepokój, wstał z łóżka oraz podszedł do uchylonego okna. Było duszno. Bardziej niż powinno zdaniem Kim'a. Jego serce biło nienaturalnie szybkim tempem a sam miał ochote krzyczeć na niezrozumiały niepokój duszący go od środka. Przeczuwał iż coś niedługo sie zdarzy. Coś potwornego z czym nie da sobie rady. Jednak czy zwykłe przeczucie było wystarczającym powodem do budzenia Parka? Według szatyna oczywiście nie. Potrzebował się uspokoić. Wypadł więc na balkon, oddychając świeżym, lekko mroźnym powietrzem kiedy do głowy wpadła mu niedorzeczna myśl. Przypomniał sobie o brunecie i o jego głupim sposobie na radzenie sobie z emocjami. Sposobie którego tak bardzo nienawidził. Jednak czemu miał nie spróbować? Czy mogło być gorzej? Aktualnie cały spocony, przerażony i ranny opierał sie o barierkę balkonu obskórnego motelu daleko od jego rodzinnego miasta w którym zmarli jego rodzice. Brał łapczywe oddechy pamiętając o irytującym mężczyźnie (bo Hongjoong wciąż nie miał pojęcia w jakim wieku był Park).

W ciszy wszedł więc do pokoju, zbliżając się do starszego. I zauważył swój cel szybciej niż zakładał. Bez zbędnych myśli których miał już zbyt wiele, chwycił paczkę oraz zapalniczke po czym niemal biegiem ruszył w stronę balkonu. Zakręciło mu się w głowie co spowodowało zsunięcie sie po ścianie z grymasem na spoconej twarzy. Kim nie miał pojęcia co się z nim działo. Włożył więc papierosa między wargi oraz przyłożył zapalniczke do końcówki.

Pierwsza próba zakończyła się zdmuchnięciem płomienia przez wiatr. Druga bardziej udana zirytowała chłopaka jeszcze bardziej kiedy to papieros wcale nie miał zamiaru sie podpalić. Miał ochotę wyrzucić wszystko przez ten cholerny balkon.

-Poszło szybciej niż myślałem- przerwał mu lekko zachrypnięty głos. Młodszy przewrócił oczami nie mając najmniejszej ochoty na dogryzki ze strony bruneta.

-Czego chcesz? Wracaj spać- odwarknął jedynie, wciąż próbując odpalić papierosa na co Park jedynie westchnął kucając przy nim

-Spróbuj się zaciągnąć- poinstruował. I Hongjoong bez słowa posłuchał. Momentalnie jego płuca wypełniły się dymem a on zaczął kaszleć chaotycznie w walce o tlen.

-Co za gówno. Po cholerę to palisz?- wysyczał przez kaszel kiedy starszy śmiał sie z niego, nie próbując nawet tego zatuszować

-Porozmawiajmy lepiej o tym dlaczego kradniesz moje fajki skoro ponoć tak bardzo ich nienawidzisz- odpowiedział bardziej poważny

-To nie twój interes Park. Zajmij sie sobą- warknął w odpowiedzi pozwalając Seonghwie zabrać papierosa którym sam się zaciągnął powodując wzdrygnięcie obrzydzenia w młodszym

-Współpracujemy. Jeśli chcesz przeżyć musisz ze mną rozmawiać. Na tym polega partnerstwo. Coś cie niepokoi to mi o tym mówisz. Czy chcesz czy nie, póki co powinieneś mi zaufać chociaż w tym najmniejszym niezbędnym stopniu Joongie, w porządku?- zapytał a kiedy nie otrzymał odpowiedzi, westchnął. -Muszę wiedzieć o co chodzi. Jeśli coś się stało, może to zagrażać również mi. Nie bądź egoistą i powiedz mi a spróbuje ci pomóc. Teraz kiedy współpracujemy, nie jesteś już sam. Czy coś nie tak z twoją nogą? Boli? Mam środki przeciwbólowe i...- przerwał kiedy Hongjoong przyłożył swoją dłoń do jego ust co było conajmniej niespodziewane w tej chwili. Spojrzał niezrozumiale na młodszego który jednak wciąż wpatrzony był w obiekt przed sobą.

-Coś jest nie tak- oznajmił niemal szeptem na co drugi zmarszczył brwi. -Mam przeczucie że niedługo wydarzy się coś okropnego. Nie powinniśmy tutaj zostawać- dodał szybko, po czym spojrzał na bruneta. -Tak myślałem... Przeczucie to za mało. Dlatego cie nie budziłem kretynie- fuknął, zakładając ręce na klatce piersiowej

Zapanowała chwilowa cisza w której słychać było jedynie niespokojny oddech Hongjoonga oraz szum miasteczka w oddali. Niebo stawało się coraz bardziej rozświetlone, przynosząc poranek a wtedy przed ustami Kima ponownie pojawił się papieros.

Szatyn niezrozumiale spojrzał na Parka który posłał mu jedynie lekki uśmiech. Co dziwne wcale nie kpiący a pełen zrozumienia. Jak gdyby wiedział co dzieje się w głowie młodszego. -Spróbuj jeszcze raz- zachęcił jedynie

-Nie chce. Jeszcze sie uzależnie i skończe tak marnie jak ty. Poza tym wiesz że tym gardze- przypomniał pretensjonalnie, tak jakby moment temu wcale tego nie próbował.

-Więc się zbieraj. Za dziesięć minut wychodzimy- nakazał brunet, gasząc papierosa o balkonowy beton

-Słucham?- dopytał młodszy, śledząc Parka wzrokiem kiedy ten wstał.

-Ufam twojemu przeczuciu Joongie- z głupim uśmiechem puścił oczko do niedowierzającego nastolatka po czym zniknął gdzieś w ich pokoju.

Chwile zajęło chłopakowi zrozumienie sytuacji zanim sam chaotycznie wstał oraz niemal pobiegł w strone łazienki kiedy Seonghwa pakował ich rzeczy. Obmywając twarz lodowatą wodą, pierwszy raz pomyślał że Park wcale nie jest tak zły za jakiego go miał.















______________________________________
TAK, WIEM I PRZEPRASZAM ZA DŁUGĄ PRZERWE. NOE WIEM KIEDY POJAWI SIE NASTĘPNY ROZDZIAL ALE MAM NADZIEJE ŻE NIEDŁUGO. PRZEPRASZAM TEŻ ZA BLEDY KTORYCH JEST TU PEWNIE SPORO. DZIEKUJE ZA PRZECZYTANIE I NIE WIEM CO JESZCZE NAPISAĆ. NAPRAEDE PRZEPRASZAM. TO CHYBA TYLE. DO NASTĘPNEGO. PAPAA<33

𝐓𝐔𝐑𝐁𝐔𝐋𝐄𝐍𝐂𝐄 | 𝑆𝑒𝑜𝑛𝑔𝐽𝑜𝑜𝑛𝑔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz