𝟷𝟽

85 12 8
                                    

-Będziesz w końcu cicho?!- wrzasnął podirytowany Hongjoong kiedy Keeho po raz kolejny wydał z siebie obrzydliwy dźwięk wymiotowania. Aktualnie znajdowali się w małej budce leśniczej pośrodku wielkiego lasu którą znaleźli noc wcześniej.

-Trochę zrozumienia, co? To nie jego wina- upomniał go Seonghwa który przejęty stanem przyjaciela, gładził go po plecach

-Nie jego wina że zaczął ćpać?- zapytał kpiąco

-Nie oceniaj innych nie znając ich przeszłości. To nie jego wina że ma skutki odstawienia- syknął piorunując Kim'a wzrokiem

-On ma racje Hwa. Przepraszam was- wysapał wykończony blondyn

-Nie masz za co. Dosłownie uratowałeś nam życie a ten mały gówniarz ma czelność narzekać-

-Jak mnie nazwałeś skurwielu?! Od wczoraj słucham ciągłego żygania. Jak twoim zdaniem mam kurwa nie narzekać?!- krzyknął, mając ochotę rzucić się na Parka. I naprawdę był gotów to zrobić

-Odejde- niemal szepnął najstarszy

-Co?- Seonghwa zwrócił się ponownie w strone przyjaciela z nadzieją że sie przesłyszał

-Będzie tylko gorzej. Nie mogę was spowalniać- wytłumaczył

-Nie zgadzam się- zaprotestował od razu brunet

-Seonghwa, nie pytałem cie o zdanie. Wole umrzeć niż tak się czuć- odcharknął słabo

-Co masz zamiar zrobić?- dopytał chłodno Hongjoong, mając w sobie resztki człowieczeństwa. Mimo wszystko, Park miał racje. To dzięki Keeho przeżyli

-Jak najszybciej coś wziąć. Nie przemyślałem jakie to może być piekło. Wrócę do mieszkania. Nie obchodzi mnie co się ze mną stanie- wytłumaczył, na nowo zdeterminowany do wędrówki

-Nie możesz tam wrócić. Proszę, będzie już z tobą tylko lepiej. Zostań z nami- błagał Seonghwa z nadzieją iż starszy mu ulegnie

-Prędzej zjem muchomora niż spędze kolejne godziny w tym stanie. Myślałem o tym od kąd się zaczęło. Jesteś inteligentny Hwa, dasz sobie rade- blondyn wstał, spoglądając na przyjaciela. -Hongjoong, ty również. Razem macie ogromne szanse na przetrwanie, nie zniszczcie tego kolejną głupią kłótnią i co najważniejsze, nie dajcie sie znowu złapać. Wierze w was i będę trzymał kciuki- dodał

-Czy podjąłeś już ostateczną decyzję?- dopytał jedynie brunet na co najstarszy skinął głową. Park wiedział że nie będzie w stanie go powstrzymać. Nie kiedy Keeho był w takim stanie. Postanowił pozwolić mu iść, jeśli tak właśnie postanowił. Nie mógł trzymać go siłą.

-Dziękuje za ocalenie nam życia. Nigdy tego nie zapomne- dołączył do nich Kim który lekko ukłonił się z wdzięcznością

-Odprowadze cie. Chociaż do obrzeży lasu- znowu nalegał Park

-Zostań, ściemnia sie- uśmiechnął się- Nie dajcie się zabić- dodał jedynie zanim odszedł, zostawiając cały ekwipunek wpatrującej się w niego dwójce.

-Mam ochotę zapytać czy widzisz co narobiłeś ale znam go i wiem że twoje słowa na niego nie wypłynęły- westchnął Park po chwili ciszy kiedy nie byli w stanie dostrzec już blondyna

-Ciebie też to denerwowało- stwierdził Hongjoong po czym ze wzruszeniem ramionami ułożył się na drewnianej powierzchni w celu odespania nieprzespanej nocy

-Wcale nie, ty apatyczny chuju- warknął jedynie starszy, siadając na drugim końcu budki leśniczej

-Nie możemy zostać tu zbyt długo- ignorując przezwisko bruneta, oznajmił cicho

-Gdzie twoim zdaniem pojdziemy?- zapytał zirytowany Park, chwytając kamyk który zaczął obracać w palcach aby tylko odwrócić swoją uwagę od tak ładnie rozłożonego Hongjoonga. Wyglądał nadzwyczaj kusząco z rękami założonymi za głowę przez które bluza chłopaka, lekko odkrywała jego płaski brzuch.

-Skończyły mi się opcje. Wiadome że oni sprawdzą każdą cholerną kamerę jeśli będzie trzeba, każdego pociągu żeby tylko dowiedzieć się gdzie wyjechaliśmy. Łatwo zorientują się że pojechaliśmy w strone lasu a tutaj droga już prosta. Jeśli miałbym zgadywać, mamy czas do jutra- odpowiedział zrezygnowany. Ciągła walka o przeżycie była potwornie męcząca dla młodego Kim'a który pragnął jedynie spokoju.

-Może to już pora żeby rozmyślać nad naszą zemstą? Nie możemy całe życie tak uciekać- zaproponował starszy, jakby czytając drugiemu w myślach

Hongjoong momentalnie poderwał się do siadu, a Seonghwa przeniósł swoje spojrzenie na błyszczące lekko w półmroku oczy Kima.

-Masz na myśli to o czym kiedyś rozmawialiśmy?- zapytał z wielkimi oczami

-Tak. Zacznijmy zbierać ludzi. Keeho zaproponował kradzież sprzętu elektronicznego i szukaniu mało groźnych, jednak poszukiwanych przestępców. Takich którym można będzie zaufać. Najlepiej zagubioną młodzież która w strachu przed więzieniem pójdzie ślepo za nami- zdradził Park, na kolanach podchodząc bliżej młodszego aby usiąść przed nim

-Żartujesz sobie? Banda dzieciaków które umrą zanim dotrzemy do ich bazy?- zakpił, niedowierzając

-A wolisz dorosłych ludzi gotowych nas zdradzić? Im młodsi, tym łatwiejsi do zmanipulowania- Park zmarszczył lekko brwi. Przecież plan był dobry.

-Jesteś gotowy nańczyć przerażone bachory?-

-Weźmiemy osoby nie dużo młodsze od nas. Dużo trenowaliśmy, myślę że jesteśmy gotowi aby wyszkolić ich chociaż minimalnie. Mamy broń, nauczymy ich z niej korzystać a grupą będziemy mieli większe szanse niż we dwoje- tłumaczył dalej. A Hongjoong niechętnie musiał przyznać że plan go przekonywał. Jeśli tylko by im sie udało...

-Gdzie ich znajdziemy?- dopytał zrezygnowany Kim a Seonghwa uśmiechnął się lekko w triumfie

-Jak mówiłem, wiadomości i listy gończe doprowadzą nas do celu. Musimy tylko zwinąć komuś jakiś telefon. Cokolwiek z dostępem do internetu- wyjaśnił

-Czy Keeho nie zostawił nam swojego drugiego telefonu? Myślisz że jeśli go uruchomimy, namierzą nas?- myślał na głos młodszy, wciąż z zapałem wpatrując się w oczy Parka

-Nie, jeśli wiemy jak ukryć przed nimi to urządzenie- na ustach bruneta pojawił się podstępny uśmiech kiedy momentalnie rzucił się do torby w poszukiwaniu telefonu

-Czekaj... Umiesz to zrobić?- niemal krzyknął Hongjoong, nachylając się nad starszym który w tym też momencie wyprostował się z pożądanym przedmiotem w rękach, uderzając przy tym o chłopaka

-Przez pare lat należałem do mafi. Czego się spodziewałeś?- zachichotał cicho, po raz kolejny nie widząc w młodszym rywala a sojusznika

-Więc skoro jesteśmy na to gotowi, do roboty- nakazał młodszy z zadowoleniem. Ponownie usiadł w kącie oraz wpatrywał się w skupionego Seonghwe. Poczuł się niesamowicie głupio kiedy przez moment w jego głowie zrodziła się myśl że starszy wygląda pociągająco z rozwalonymi na każdą stronę kosmykami czarnych włosów oraz zamyśleniem wymalowanym na twarzy kiedy nachylał się nad telefonem. Zdawało mu się nawet że jego policzki lekko piekły.

-Jesteś głupi Kim- szepnął na tyle cicho że drugi niczego nie usłyszał. Szatyn westchnął cicho a po przetarciu dłońmi twarzy, sięgnął po paczkę papierosów. Odpalił jednego oraz zaciągnął się dymem. Wciąż jakaś część jego, nienawidziła siebie za to że wpadł w ten jakże głupi nawyk.

Jego rozmyślania przerwał głos Parka na którego chłopak ponownie przekierował spojrzenie. Momentalnie spiął się, czekając na informacje, jednak słysząc te dwa słowa, zalała go fala ulgi

-Udało się-

















______________________________________
AKCJA TO COŚ CZEGO BRAKUJE TEJ KSIĄŻCE. NO DOBRA NIE OSZUKUJMY SIE, BRAKUJE JEJ WSZYSTKIEGO XDD. PRZEPRASZAM ZA DŁUGĄ PRZERWE ALE NAJPIERW CHOROBA MNIE ROZŁOŻYŁA A POZNIEJ MIAŁAM MAŁO CZASU. PRZEPRASZAM TEŻ ZA BŁĘDY JEŻELI JAKIEŚ SĄ ALE CHCE JAK NAJSZYBCIEJ WSTAWIC ROZDZIAŁ. DZIEKUJE ZA PRZECZYTANIE I TO CHYBA TYLE. DO NASTĘPNEGO. PAPAA<33

𝐓𝐔𝐑𝐁𝐔𝐋𝐄𝐍𝐂𝐄 | 𝑆𝑒𝑜𝑛𝑔𝐽𝑜𝑜𝑛𝑔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz