Do pomieszczenia wszedł nieznajomy im mężczyzna wyglądający wręcz odrażająco. Jego wysoka mimo dużego zgarbienia sylwetka odziana została w brune pożółkłe spodnie oraz w podobnym stanie zzieleniałą, podartą koszule. Swoim szalonym wzrokiem przeskanował niespokojne chatkę kiedy jedna z brudnych dłoni potarła niezadbaną, długą brodę. W drugiej zaś, ku niezadowoleniu Hongjoonga znajdował sie topór. Okropne charknięcie spowodowało ciarki na plecach szatyna, a kiedy mężczyzna ruszył w stronę łazienki, zamarł.
Spojrzeli po sobie z Seonghwą który momentalnie wyciągnął pistolet. I mimo cichego sprzeciwu Kima, wyskoczył zza drewnianych drzwi celując przy tym w nieznajomego który zaśmiał sie obrzydliwie, ukazując dziurawe, żółte zęby.
-Szczury? W moim domu?- wychrypiał, sprawiając iż Hongjoong rozszerzył swoje oczy. Nie bał się? Przecież Seonghwa do niego celował? Chłopak znał świat nie od dziś i już wiedział że coś jest nie tak. Rozejrzał się wokół siebie a zauważając przez wybite okno łazienki celującego nożem w plecy Parka mężczyznę, niemal krzyknął. I wtedy naprawdę wiedział że nie ma już odwrotu. Znowu musiał atakować aby przeżyć. Zacisnął dłoń mocniej na rękojeści noża zanim zamachnął się gwałtownie. Wtedy też rozległ się strzał a moment później krzyk. Bez wahania w chwili słabości rzucił ostrzem wprost w nieznajomego który upadł z nim wbitym w brudną skórę. Zabili kolejne dwie osoby.
-Musimy się z tąd wynieść jak najszybciej- oznajmił Hongjoong, wyglądając ostrożnie przez wybite okno
-Tyle to sam wiem- odsyknął Park. -Może być ich więcej- dodał
Postanawiając nie ryzykować, wyskoczyli przez łazienkowe okno. Ku ich szczęściu nie spotkali już żadnego z przerażających mężczyzn. Szli spokojnie ścieżką leśną kiedy Hongjoong w głowie zadawał sobie jedno pytanie. Co stałoby się gdyby mężczyźni wrocili do chatki wczesniej? Na przykład kiedy słodko spał nie zdając sobie sprawy z zagrożenia. Wzdrygnął się na tą myśl oraz lekko zachwiał na bolącej nodze. Wątpił że zdoła przyzwyczaić się do ciągłego utykania.
°
Parę godzin później siedzieli już w starym autobusie jadąc do najbliższego większego miasta. Po drodze Hongjoong miał wiele do wytknięcia Seonghwie zaczynając od tego jak nieodpowiedzialny jest, kończąc na głośnym krytykowaniu każdego nawet najlepszego pomysłu Parka. Chłopak nie był w stanie określić czym spowodowana była jego nienawiść a jednak wciąż nie umiał się przekonać. Zwalił więc wszystko na stres.
-Joongie... Pobudkaa- zagruchał nad uchem młodszego kiedy autobus zatrzymał się na ostatnim przystanku
-Nazwij mnie tak jeszcze raz a sprawie że będzie to ostatnie słowo jakie wypowiesz- odwarknął Kim po czym bez słowa wyszedł z pojazdu.
Zdezorientowany brunet potrzebował sekundy aby zrozumieć co właśnie miało miejsce. Chwycił plecak oraz biegiem dogonił kulejącego Hongjoonga.
-Musimy iść do sklepu. Jedzenie się nam skończyło- oznajmił radośnie kiedy drugi jedynie spiorunował go wzrokiem
-Naprawdę myślisz że w obecnej sytuacji to dobry pomysł? Czy tylko udajesz głupiego?- zapytał młodszy nie ukrywając swojej złości
-Ajj nie marudź panienko. Nic się nie wydarzy w miejscu pełnym ochroniarzy i innych policjantów-
-Co powiedziałem o tych twoich durnych przezwiskach Park?!- Kim momentalnie rzucił się na wyższego, chwytając kołnierz jego bluzy
-Nie zwracaj na nas uwagi Joongiiee- przedłużył celowo
-Gdyby nie było tutaj tych ludzi, rozszarpałbym cię na miejscu- oznajmił zanim puścił starszego
-Z pewnością- zakpił drugi zanim wszedł do pobliskiego sklepu -Dzień dobry- rzucił uśmiechnięty, ruszając wgłąb alejek. Młodszy towarzyszył mu przez cały czas z grymasem na twarzy
Będąc wystarczająco daleko, Park uklękł zwracając tym uwagę szatyna. Zanim zdążył zapytać, brunet już pakował w ubrania produkty, udając zwykłe sznurowanie buta. I młodszy naprawdę myślał ze mu się przewidziało.
-Co ty do cholery robisz?- wyszeptał głośniej niż zamierzał kiedy Seonghwa wstał niewzruszony
-Pilnuje żeby moja panienka nie umarła z głodu. Ale skoro tego nie aprobójesz, sam zdobądź dla siebie jedzenie- prychnął po czym wyminął chłopaka, jak gdyby nigdy nic ruszając w stronę kasjerki po najbardziej potrzebny mu produkt
Hongjoong spanikował. Może i nie był święty i w swoim życiu próbował wielu nielegalnych rzeczy, ale kradzież nie była jedną z nich. Chłopak szanował ludzi i ich pracę. Nienawidził być nieuczciwym dla niczego nieświadomych pracowników. Dlatego nie było zaskoczeniem kiedy zawachał się zanim również uklęknął jak Park wcześniej. Kamery nie łapały obrazu w tamtym miejscu a szatyn z szaleńczo szybko bijącym sercem chwycił pierwszego lepszego batonika którego wpakował sobie do kieszeni spodni. Nie chciał kraść. Momentalnie poczuł wyrzuty sumienia oraz niemal biegiem ruszył szukać irytującego bruneta stojącego przy kasie. I dla Kim'a wcale nie było już zaskoczeniem kiedy na ladzie znalazły się opakowania papierosów.
-Znowu będziesz palił kretynie?- warknął z pogardą. Kasjerka posłała mu zdezorientowane spojrzenie kiedy wyższy jedynie zachichotał cicho.
-Czyż on nie zachowuje się jak typowa żona po kilkudziesięciu latach małżeństwa?- zapytał, podając pieniądze kobiecie.
-N-nie wiem- odpowiedziała zestresowana kiedy spotkała kipiące złością spojrzenie Hongjoonga. Bez pytania zapakowała paczki w mały woreczek oraz z szybkim podziękowaniem uciekła na zaplecze.
Zanim wyszli ze sklepu, Park niepostrzeżenie chwycił jeszcze zapalniczke którą skrył w za długim rękawie swojej bluzy, uśmiechając się beszczelnie do młodszego
-Czyli że co?! Na to gówno masz pieniądze a na jedzenie już nie?!- krzyknął, popychając Seonghwe jednak nie na tyle mocno aby ten stracił równowagę
-A powiedz mi mój Joongie po co mam przepłacać skoro mogę mieć za darmo?- zapytał z uśmiechem na co drugi miał ochotę uderzyć go prosto w rozpromienioną twarz
-Jesteś złym człowiekiem Park- skwitował młodszy czym zaskoczył drugiego
-Jestem człowiekiem który próbuje przetrwać- poprawił go. I sam nie wiedział czy to wszystko po to aby poczuł się lepiej sam ze sobą i swoimi zbrodniami nie mając już na myśli okradnięcia sklepu. -Dużo musisz się jeszcze nauczyć o życiu Joongie- dodał cicho
A młodszy zmarszczył brwi, urażony głupim przezwiskiem. -Pieprz się- syknął. Jednak Seonghwa już nie słuchał. Myślami był daleko w swojej przeszłości która wciąż szeptała iż chłopak nie zasługuje na życie.
______________________________________
PRZEPRASZAM ŻE TYLE NIE BYŁO ROZDZIAŁU ALE NIE MIAŁAM POJĘCIA JAK TO ZAKOŃCZYĆ. PRZEPRASZAM TEŻ ZA BŁĘDY I ZA KROTKI ROZDZIAŁ. MAM NADZIEJE ZE MIMO WSZYSTKO JEST OKEJ. DZIEKUJE ZA PRZECZYTANIE I TO CHYBA TYLE. DO NASTĘPNEGO. PAPAA<33

CZYTASZ
𝐓𝐔𝐑𝐁𝐔𝐋𝐄𝐍𝐂𝐄 | 𝑆𝑒𝑜𝑛𝑔𝐽𝑜𝑜𝑛𝑔
FanfictionGdzie nastoletni Hongjoong musiał dorosnąć szybciej, nie będąc pewnym przeszłości a na jego drodze stanął pewien brunet, widząc go na skraju śmierci. [KONTYNUACJA HISTORI SEONGHWY I HONGJOONGA Z 19 ROZDZIAŁU KSIĄŻKI ,PROPAGANDA'] !KSIĄŻKA NIE MA NA...