🥀~Rozdział 15~🥀

57 20 2
                                    

🥀~Rana~🥀

Perspektywa Livianny

  Ufałam Bloodowi jak nikomu innemu, ale gdy słyszałam strzały... Czułam się jak jakiś w filmie. Kiedy chłopak oberwał bałam się, że zaraz straci przytomność, a ja sama bym nie dała rady. Kiedy wszystko się skończyło spojrzałam na Blooda.

— Musimy stąd iść, jak najszybciej. Zaraz zlecą się pozostali — wypowiedział, a ja skrzywiłam się.

— Co zrobimy z twoją nogą, trzeba ją o patrzeć — wyszeptałam, przyjmując pistolet.

— Damy radę, tylko mi pomóż wstać — powiedział, a ja złapałam za jego dłoń i przerzuciłam je sobie przez ramię.

Bloodowi nie było w cale dobrze iść widziałam jak się krzywił, ledwie szedł. Dlatego, gdy zobaczyłam wózek przy sklepie nie wiele myśląc złapałam za niego i podeszłam do chłopaka.

— Pierwsza kradzież? — zapytał, a ja przełknęłam ślinę. Co ja sobie myślałam...
Jednak teraz trzeba było zostawić na bok sprawiedliwość.

— Nie ważne, wchodź do niego i uciskaj ranę. Nie mamy czasu — wyszeptałam.

Pomogłam mu, a później zaczęłam pchać wózek, oczywiście przemieszczaliśmy się między uliczkami, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Byłam zdziwiona, że z taką łatwością zabrałam właśnie sklepu, ale prawda była taka, że nie był pierwszej jakości. Już i tak wiele sklepów upadało przez to wszystko. Było mi szkoda tych ludzi. Nikt nie zasługiwał, żeby żyć w takich warunkach.

— Dziękuję, Livianna — powiedział, gdy byliśmy na miejscu.

— To ja dziękuję, gdyby nie ty już byłoby po mnie. Ja nawet nie wiem jak mam Ci się za to wszystko odwdzięczyć — wyszeptałam.

Odstawiłam wózek za budynek, po czym pomogłam Bloodowi dostać się na górę. Kiedy byliśmy już na dachu kazałam mu usiąść. Nie miał niestety bandaży, dlatego wpadłam na bardzo głupi pomysł, ale musiałam mu pomóc. Najważniejsze, żeby szybko zasnął i, żeby nie zrobiło się ciemno.

— Wiesz muszę Ci się do czegoś przyznać. Ja na początku nie byłem pewny co do ciebie. Kiedy zobaczyłem cię w tej wili myślałem, że jesteś złodziejem — skrzywił się, a ja usiadłam obok niego.

— Nie dziwię się tak naprawdę. Wiesz w końcu weszłam do budynku i każdy tak mógł pomyśleć. Najgorsze jest to, że ja nadal mam nadzieję, że go zobaczę. Jakoś cząstka mnie zwie, że on nie mógł zginąć jest niedaleko — wyszeptałam.

— Nadzieja zawsze nas trzyma, kiedy jej zabraknie to już koniec. Najgorsze to się tak po prostu poddać. Wiem jak to jest, gdy nikt w ciebie nie wierzy, gdy czujesz, że jesteś sam że wszystkim, ale... — zacisnął dłonie, a ja przyglądałam się mu uważnie. — Nauczyłem się, że nawet jeśli cały świat byłby przeciwko tobie, to nie waż się poddawać i pokazać tym wszystkim, którzy na to czekają, że mieli rację.

— Dziękuję, że mi to mówisz — odparłam, a on się uśmiechnął.

Byliśmy tak samo zniszczeni przez naszych bliskich. Potrzebowaliśmy tylko zapewniania, że nie jesteśmy błędami...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐁𝐢𝐜𝐢𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz