ROZDZIAŁ 3. MATT

30 1 0
                                    





     Miałem okropną noc. Nie potrafiłem zasnąć nawet na moment. Wspomnienia przesuwały mi się przed oczami niczym klatki z filmów, a wczorajsze wydarzenia niczego mi nie ułatwiały. 

Kurwa, to wszystko miało wyglądać inaczej!

Miała się wściec, krzyczeć, okładać mnie pięściami, a wtedy ja przerwałbym jej wybuch pocałunkiem, który by ją uspokoił, później wszystko bym jej wytłumaczył. Zrozumiałaby, jestem tego pewny.  Wiem, że nie wybaczyłaby mi od razu, ale wiem także, że powoli od nowo zbudowałbym jej zaufanie. 

Bo nadal mi zależy, nadal ją kocham, a ona nadal jest moja.

Westchnąłem przeciągle i ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze próbując się nie skrzywić. Pod oczami miałem okropnie ciemne wory, które uwydatniały kilka zmarszczek pod nimi. Tęczówki miały matowy odcień i odbijało się w nich zmęczenie, a białka dookoła nich przekrwione. 

Bosko Harris, przecież zombiaki są takieeeee pociągające.

- Dobrze się czujesz? - zapytała moja mama kiedy wszedłem do kuchni. 

Siedziała w szlafroku przy stole i jadła jajecznicę. Ucałowałem ją w policzek na powitanie i nalałem sobie kawy z ekspresu, którą wcześniej przygotowała. Potrzebowałem energii.

- Tak, źle spałem. - odparłem opierając się o blat. Czułem na sobie jej uważny wzrok, kiedy popijałem z kubka.

- Z jakiegoś konkretnego powodu? 

Westchnąłem, chyba po raz setny tego poranka i przetarłem wolną dłonią zmęczona twarz. Mama jako jedyna wiedziała, gdzie udałem się na te dwa lata.  Nie znała całej prawdy, ale nie trudno było ją sobie dopowiedzieć. Nie chciałem zostawiać jej samej, ale w tamtym momencie nie widziałem innego wyjścia. Przez cały czas mnie wspierała i wierzyła we mnie. Kibicowała mi, kiedy ja sam myślałem, że nie dam rady. 

- Widziałem się z Lavender.

Kobieta zamarł z widelcem w połowie drogi do ust, ale po chwili wyrywa się z letargu i patrzy na mnie z nadzieją. 

- I jak poszło?

- Inaczej niż myślałem. - wyznałem szczerze. - To już nie jest ta sama dziewczyna.

- Nic dziwnego, minęło sporo czasu. - zauważyła. - Ty także nie jesteś już tym zbuntowanym nastolatkiem. 

- Mamo ona... - nie wiedziałem jak to opisać. - Ona jest zbyt spokojna, ale tak szczerze spokojna i uprzejma. Powiedziała, że miło mnie widzieć, rozumiesz? MIŁO mnie widzieć!

- To chyba dobry znak, prawda? Ucieszyła się na twój widok. 

Nie brałem tego za dobrą wróżbę. Jej zachowanie było tak bardzo nie w jej stylu, że miałem mętlik w głowie. 

- Właśnie w tym problem mamo, nie spodziewałem się tego. Byłem przygotowany na wszystko tylko nie na to. 

Kobieta śmieje się krótko i kręci głową.

- Pewnie wydoroślała przez te dwa lata i nie jest już taka emocjonalna.

Może mama ma rację? W końcu ja też nie jestem już taki narwany i wybuchowy. Pracowałem ciężko nad tym, aby to opanować i udało mi się. 

Buzujące w mojej głowie myśli i w dodatku nieprzespana noc  skutkowały pulsującym bólem głowy. Wiedziałem, co pomoże mi odnaleźć spokój. 

Musiałem jak najszybciej porozmawiać z Lavender. Szczera, trudna i długa rozmowa to najlepsze, co przychodzi mi do głowy.

Od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz