Stęknąłem, kiedy dźwięk wibracji wdarł się do mojej świadomości. Zignorowałem go myśląc, że to pewnie jakieś powiadomienie z życzeniami na Nowy Rok, ale ten dźwięk nie ustępował.
Za piątym razem warknąłem poirytowany i na oślep sięgnąłem po urządzenie, odebrałem nie patrząc kto dzwoni.
- Halo? - mruknąłem zaspanym głosem.
- H-halo? M-Matthew Harris, t-t-to ty? T-ty j-jesteś M-Matt? - rozległ się roztrzęsiony kobiecy głos po drugiej stronie.
Zaskoczony podniosłem się do siadu uważając na śpiącą w moich ramionach Lavender.
- Tak, to ja. Z kim rozmawiam?
- J-jestem Ava. - westchnęła głęboko. - Przepraszam, że cię ni-niepokoję, ale to wa-ważne.
Domyśliłem się, że płacze i próbuje się uspokoić, aby coś mi przekazać. Nie znałem tej kobiety, ale ona najwidoczniej wiedziała kim jestem ja.
- Avo, - powiedziałem stanowczym, ale równocześnie łagodnym, tonem - weź kilka głębokich wdechów, uspokój się i opowiedz mi dlaczego dzwonisz.
Zapadła dłuższa chwila ciszy. Słyszałem oddech kobiety w słuchawce.
- Jestem partnerką twojego taty, Matt. - powiedziała już spokojniejsza.
Zaniepokoiłem się, raczej nie dzwoniła, aby życzyć mi szczęśliwego Nowego Roku.
- Co z nim? - zapytałem czując jak coś nieprzyjemnie ścisnęło mnie za serce. Nie miałem z mężczyzną zbyt dobrych relacji, ale był moim rodzicem. Miałem prawo odczuwać niepokój.
- Co z nim? - powtórzyłem, gdy nadal nie dostałem odpowiedzi.
- Liam miał wypadek samochodowy. Stracił dużo krwi. W szpitalu skończyły się zapasy. Ja mam A Rh plus, a jego grupa jest zbyt rzadka, aby szybko znaleźć dawcę, zwłaszcza w dzisiejszą noc. Liam ma mało czasu Matt. Pamiętam, że kiedyś wspomniał coś, że odziedziczyłeś jego grupę krwi. P-proszę, pomóż mu. - znów załkała.
Z trudem przetworzyłem jej słowa.
Ojciec miał wypadek. Potrzebował krwi. Zapas w szpitalu się skończył.
Miałem taką samo grupę, jak on, zero Rh minus, mogłem mu pomóc. Może nawet uratować życie.
- To z trzy godziny drogi. - zauważyłem.
- Błagam cię Matt, j-jeśli będą wiedzieć, że przyjedziesz to bardziej skupią się na tamowaniu krwotoku. Proszę cię. Dopiero rano będą mogli ściągnąć krew z innego szpitala. Błagam cię, przyjedź.
Westchnąłem wolną dłonią przecierając twarz. Nie mogłem pozwolić mu umrzeć. Nie był zbyt dobrym człowiekiem, ale był za młody na śmierć.
- Wyślij mi adres, już jadę.
Rozłączyłem się i wstałem z łóżka. Przed wyjściem czule ucałowałem czoło mojej dziewczyny.
Z całego tego pośpiechu zapomniałem ją poinformować co się dzieje.
* * *
- Drogi były puste, więc udało mi się dojechać w ponad dwie godziny. - mówiłem dalej. Czułem się o wiele lepiej. Uczucie osłabienia i mroczki przed oczami w końcu zniknęły.
Sześć par oczu wpatrywało się we mnie z zainteresowaniem i troską.
Złączyłem palce z palcami mojej dziewczyny gładząc czule kciukiem jej przegub i odłożyłem nasze dłonie z powrotem na moje udo. Musiałem napędzić jej dzisiaj ogromnego strachu.
CZYTASZ
Od nowa
Teen FictionWiększość z nas zna tę dwójkę ludzi, która zdaje się być ze sobą od zawsze. Para idealna, w której jedno nie istnieje bez drugiego. Taką parą byli właśnie Lavender i Matt. Zakochani, szczęśliwi, beztroscy... jednak nie wszystko było takie, na jakie...