7 LAT PÓŹNIEJ
Wchodzę do swojego gabinetu, który znajduje się dosłownie przy naszym domu. Wspólnie z Lavender przerobiliśmy garaże w dwa gabinety i recepcję, dzięki czemu posiadamy własną przychodnie psychologiczną. Nasza specjalizacja to głównie uzależnienia, depresja i stany lękowe. Posiadamy wielu klientów, również tych sławnych.
Jesteśmy dobrzy w tym, co robimy i ludzie to wiedzą.
- Tłumaczę pani po raz trzeci, że jestem umówiona do doktora Harrisa. - dobiega do mnie poirytowany kobiecy głos, który już gdzieś słyszałem.
Zatrzymuję się w pół kroku i zerkam na Monicę, studentkę psychologii, która dorabia u nas jako recepcjonistka kilka godzin dziennie. Jej pomoc bardzo ułatwia nam życie.
Dziewczyna bierze głęboki oddech i zaczyna mówić spokojnym głosem.
- Wytłumaczę to pani jeszcze raz. Posiadamy dwóch terapeutów, o czym powinna pani wiedzieć przychodząc tutaj, bo to prywatna klinika, nasi lekarze posiadają to samo nazwisko, więc proszę doprecyzować, czy przyszła pani do pana Harrisa czy pani Harris?
Widziałem, jak wiele siły włożyła w to, aby pozostać spokojną. Musiało być ciężko, bo Monica raczej z natury była spokojna i miła.
- Trzeba było tak od razu. - już wiedziałem skąd znałem ten głos, należał do kobiety, która ostatnio uczepiła się mnie na siłowni i mocno ze mną flirtowała. - Oczywiście, że do pana Harrisa, jego siostra mnie nie interesuje.
Siostra? Dobre sobie. Mimowolnie spojrzałem na obrączkę zdobiącą mój serdeczny palec.
- Witaj Monico. - przywitałem się wchodząc głębiej do pomieszczenia, tym samym zwracając na siebie uwagę kobiet. - Jaki plan na dzisiaj?
Czarnowłosa dziewczyna ubrana w białą koszulkę z nazwą i logo naszej klinki wstała z miejsca i podała mi dwie kartki z harmonogramem dzisiejszych wizyt oraz teczki każdego z klientów.
Za to blondwłosa kobieta w mini spódniczce, wysokich szpilkach i koszulce z tak wielkim dekoltem, że miałem wrażenie, że jej sztuczne piersi zaraz z niego wyskoczą wpatrywała się we mnie z rozmarzeniem.
- Dzień dobry doktorze. - moja pracownica rozsunęła kartki. - Tutaj pana harmonogram, - wskazała na całą zapełnioną drobną czcionką kartkę, na której dostrzegłem kilka zaszyfrowanych nazwisk. Stosowaliśmy tą metodę przy politykach, aktorach czy piosenkarzach. - a tutaj od pani Harris na jutro.
Odkąd Lavender przeszła na pół etat umówiłem się z Monicą, aby codziennie konsultowała ze mną ilość klientów szatynki na następny dzień. Nie chciałem, aby moja ukochana się przemęczała. Bez jej wiedzy kazałem kilka razy usunąć jedno czy dwa spotkania.
- Czy ona oszalała? - rozszerzyłem oczy przyglądając się kartce zapisanej w trzech czwartych. - Odwołaj z pięć spotkań, w razie czego powiedz...
- Wiem, że sami odwołali. - uśmiechnęła się szeroko, co odwzajemniłem.
- Cieszę się, że chociaż ty rozumiesz troskę o moją żonę.
- Żonę? - jęknęła z niezadowoleniem kobieta stojąca obok.
W tym samym czasie rozległ się tupot małych stópek na schodach.
CZYTASZ
Od nowa
Teen FictionWiększość z nas zna tę dwójkę ludzi, która zdaje się być ze sobą od zawsze. Para idealna, w której jedno nie istnieje bez drugiego. Taką parą byli właśnie Lavender i Matt. Zakochani, szczęśliwi, beztroscy... jednak nie wszystko było takie, na jakie...