Walczyłem ze sobą, aby nie pobiec za moją ukochaną do łazienki, ale wiedziałem, że nie skończyło by się bez powtórki z rozrywki.
Zakryłem twarz dłońmi, szeroki uśmiech nie schodził mi z ust.
Podniosłem się z łóżka, aby pozbierać nasze rzeczy.
Przyszykowałem dla dziewczyny jedną z moich koszulek, specjalnie zabrałem ich ze sobą więcej na wyjazd, aby móc się z nią dzielić.
Gdy szatynka wyszła z łazienki pocałowałem ją przelotnie i sam udałem się do tamtego pomieszczenia.
Wchodząc z powrotem do sypialni przywitał mnie ciekawy widok.
Lavender siedziała po turecku na łóżku mając na sobie tylko moją koszulkę i majtki, które widziałem przez sposób, w jaki siedziała.
Położyłem się na boku obok niej w taki sposób, aby nasze ciała się stykały. Zauważyłem, że przekłada coś z ręki do ręki.
- Co tam masz? - zainteresowałem się.
Spojrzała na mnie niewinnie się uśmiechając. Złapałem przedmiot pomiędzy palec wskazujący, a kciuk. Złoty łańcuszek wyprostował się na całą swoją długość, a na jego końcu dyndał plastikowy różowy pierścionek z kokardą.
Moje serce zabiło w zawrotnym tempie, a wnętrze oblało przyjemne ciepło.
Zachowała go! Ale przecież mówiła, że gdzieś go zapodziała. Czyżby specjalnie?
- Okłamałam cię. - wyznała. - Cały czas wiedziałam, gdzie jest. Trzymałam go w szkatułce na biżuterię. Lubiłam świadomość, że jest blisko mnie, wywoływał miłe wspomnienia. Nie chciałam ci go oddawać, przepraszam.
Położyłem dłoń na jej kolanie i ścisnąłem je lekko. Była taka urocza, gdy o tym mówiła, wyglądała, jakby ją to zawstydzało.
- Chyba nie robisz tego teraz, prawda?
- Nie, - zaprzeczyła szybko - chyba, że chcesz, abym to zrobiła.
- Zwariowałaś? - oburzyłem się. - On, jak i reszta biżuterii, którą mi zwróciłaś był przeznaczony tylko i wyłącznie dla ciebie. Ten pierścionek był przysięgą, że w przyszłości dostaniesz prawdziwy. Już wtedy czułem, że jesteś miłością mojego życia, kobietą na zawsze, ale byliśmy za młodzi na zaręczyny. - dotknąłem przedmiotu, aby wprowadzić go w ruch na łańcuszku. - Ten pierścionek był obietnicą zaręczyn w przyszłości.
Jej oczy błyszczały z fascynacji.
Nie wyobrażałem sobie, aby jakakolwiek inna kobieta mogłaby zostać moją żoną. Albo spędzę życie u boku Lavender Moore albo spędzę je samotnie. Nie było innej możliwości.
Dziewczyna nachyliła się i skradła mi szybkiego całusa w usta.
- Czy ta obietnica jest nadal aktualna? - zapytała prostując się.
Szeroki uśmiech na mojej twarzy prawie dorównał temu na jej ustach. Byłem taki szczęśliwy, że trudno ubrać to w słowa. Czułem czystą euforię.
- Z mojej strony nic się nie zmieniło, więc jeśli ty również tego chcesz to wszystko jest jak najbardziej aktualne Lavender.
Odwróciła się do mnie tyłem podając przez ramię łańcuszek. Jej spojrzenie było zachęcające.
Również podniosłem się do siadu, przyjąłem biżuterię z jej rąk. Przytrzymała dłonią włosy, które ułożyła na prawym ramieniu. Rozpiąłem zapięcie, przełożyłem naszyjnik przez jej szyję i sprawnie go zapiąłem.
CZYTASZ
Od nowa
Teen FictionWiększość z nas zna tę dwójkę ludzi, która zdaje się być ze sobą od zawsze. Para idealna, w której jedno nie istnieje bez drugiego. Taką parą byli właśnie Lavender i Matt. Zakochani, szczęśliwi, beztroscy... jednak nie wszystko było takie, na jakie...