ROZDZIAŁ 27. MATT

11 1 0
                                    

     Wibracje mojego telefonu wybudziły mnie z płytkiego snu, w który miałem problem zapaść. Po omacku odnalazłem urządzenie odbierając nawet nie patrząc kto dzwoni.

- Tak? - mruknąłem.

- Matt? Jest z tobą Lavender? - gwałtownie się podniosłem na zaniepokojony głos Nicka. 

Otworzyłem oczy czując nieznośny ból po lewej części twarzy, która spotkała się dzisiaj z pięściami Henry'ego. 

-  Nie, nie miałem z nią kontaktu odkąd dzisiaj pojechaliście na siłownie. 

- Wczoraj. - uściślił. - Jest po drugiej, a jej nie ma w domu. Nie odbiera telefonu, nie odpisuje, jest bez samochodu. 

Po jego słowach od razu się rozbudziłem i zerwałem się z łóżka. 

- Jak to nie ma jej w domu? W takim razie, gdzie jest?

Spanikowany złapałem za pierwsze lepsze spodnie z szafy, którymi okazały się szare dresy. Trzymając telefon ramieniem przy uchu zacząłem je ubierać.

- Nie mam pojęcia. Byłem u Amelii, pisałem do Roxanne, dzwoniłem nawet do Jasona. Sprawdziłem z tatą wszystkie miejsca, w które mogła pójść. Mama zaraz zacznie obdzwaniać szpitale. Ostatnia nadzieja była w tobie. 

Poczułem ukłucie bólu na fakt, że byłem ostatecznością. Nawet O'Neill był przede mną. Kurwa, nie podobała mi się ta kolejność. 

Jednak to nie było teraz najważniejsze. Najważniejsza była Lavender. Mam nadzieję, że jest cała i zdrowa.

- Gdzie sprawdzaliście?

- W siłowni, jest otwarta całodobowo, przy lodowisku, w sklepach nocnych i knajpach, ale nigdzie jej nie ma Matt. A co jeśli coś jej się stało? Nie wybaczę sobie tego.

- Nick, uspokój się. - sam czułem się mocno zaniepokojony, ale atak paniki w niczym nam teraz nie pomoże. - Oddychaj ze mną, wdech i wydech. 

Powtórzyliśmy serię oddechów, które pomogły i jemu, i mnie.

- Lepiej?

- Tak, dziękuję. Lav powiedziała tacie, że musi pomyśleć w samotności. Kojarzysz jakieś miejsce, w którym mogłaby to robić? My już wyczerpaliśmy wszystkie pomysły, a wy często znikaliście gdzieś tylko we dwoje. 

Wytężyłem rozum. Było kilka takich miejsc, sam niekiedy udawałem się w któreś z nich, aby pomyśleć i oddać się wspomnieniom. Jedno z nich było szczególne. Uciekałem w nie za każdym razem, gdy musiałem sobie coś uporządkować, zmienić swój plan i pobyć sam ze sobą.

- Chyba wiem, gdzie ona jest.

Narzuciłem na nagi tors bluzę na zamek i wyszedłem z pokoju zgarniając po drodze kluczyki do auta.

- Gdzie?!

- Jadę tam, wyślę ci lokalizację, gdy będę na miejscu.

- Będę czekał. - zawahał się. - Matthew?

Rzadko kiedy zwracał się do mnie pełnym imieniem, więc wiedziałem, że sprawa jest bardzo poważna. 

- Tak?

- Zaopiekuj się moją siostrą. Ona tego potrzebuje. - po tych słowach zakończył połączenie. 

Zamierzałem to zrobić. Będę ją chronił najlepiej jak potrafię. Nie skrzywdzę jej już nigdy więcej. 

Jechałem jak wariat. Nigdy nie przekraczałem prędkości tak bardzo, jak w tym momencie. Jezdnia była odlodzona, przez co kilka razy zarzuciło tyłem Audi, ale nie przejmowałem się tym. Znałem swoje możliwości i swój samochód. 

Od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz