ROZDZIAŁ 30. LAVENDER

18 2 1
                                    

     Przeciągnęłam się na łóżku z leniwym uśmiechem na twarzy. Uniosłam się na łokciach patrząc w bok, ale miejsce obok mnie było puste.

Zdezorientowana rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie było chłopaka.

- Matt? - zawołałam lekko zachrypniętym od snu i alkoholu głosem.

Dotknęłam strony łóżka, na której spał z niedowierzaniem stwierdzając, że jest zimna. Oznaczało to, że musiał wstać jakiś czas temu.

Sięgnęłam po telefon, na którym nie miałam żadnej wiadomości czy nieodebranego połączenia. Zegarek wskazywał, że jest już po czternastej.

Może zszedł na dół i siedzi tam z rodzicami?

Wstałam z łóżka, owinęłam nagie ciało ręcznikiem i zmyłam z siebie resztki makijażu. Po naszym nocnym seksie nie miałam już na nic siły.

Zgarnęłam z szafy szare dresy i koszulkę bruneta, którą zachowałam po naszej wycieczce. Po prysznicu i pielęgnacji zeszłam na dół pewna, że zastanę tutaj chłopaka.

W salonie Nick oglądał jakiś serial rozwalony na kanapie w brudnym dresie z głową na kolanach swojej dziewczyny. Amelia musiała być już u siebie w domu i wrócić, bo jej makijaż i doczepiane włosy z wczoraj zniknęły, a sukienkę zastąpiła leginsami i bluzą mojego brata.

W kuchni zastałam tylko rodziców. Oboje wyglądali na zmęczonych, ale także szczęśliwych.

- Cześć malutka. - przywitał mnie tatko. - Wyspałaś się?

- Hej. - odpowiedziałam gorączkowo się rozglądając.

- Coś się stało Lav? - zaniepokoiła się mama.

- Widzieliście Matta?

Wymienili zaskoczone spojrzenia zgodnie kręcąc głową.

Uderzyło we mnie poczucie niepokoju, moje serce zaczęło bić niebezpiecznie szybko.

- Dzisiaj nie, nie było go w pokoju?

Powróciły do mnie wspomnienia z naszego ostatniego dnia przed jego zniknięciem. Spokojny wieczór tylko we dwoje, cudowny seks, zapewnienia o miłości. 

Zaczęłam panikować, miałam złe przeczucia.

Odwróciłam się i boso wbiegłam przed dom. Na podjeździe, w miejscu, gdzie w nocy stał samochód bruneta teraz było pusto.

- Nie... Nie, nie, nie, nie, nie, nie. - mówiłam roztrzęsiona czując łzy pod powiekami.

- Co się dzieje Lavedner? - usłyszałam głos ojca. - Wracaj do domu.

Z niechęcią spełniłam jego prośbę. W holu byli już pozostali i zdezorientowani mi się przyglądali.

- Dzwoń do Matta. - poprosiłam brata czując łzy spływające po moich policzkach. - Błagam, zadzwoń pierwszy, bo ja nie chcę znów usłyszeć, że wybrany numer nie istnieje.

- O mój Boże. - szepnęła moja przyjaciółka rozumiejąc co się dzieje. Szybko znalazła się przy mnie obejmując ramieniem. Wszyscy z wyczekiwaniem wpatrywaliśmy się z Nicka.

- Jest po za zasięgiem. - oświadczył po chwili, postukał palcem w ekran. - Ostatnio był dostępny na Messengerze dziesięć godzin temu.

Gdyby nie obecność Mel obok mnie to właśnie osunęłabym się na podłogę.

- Mam nadzieję, że to nieśmieszny żart z jego strony. - powiedział tatko lodowatym tonem.

- Zadzwonię do Sophie. - stwierdziła mama zachowując zimną krew. - Amelio posadź Lavender przy stole w kuchni i nalej jej kawy, Nick zaparz ojcu herbatę na uspokojenie, a ty Henry - spojrzała mężowi prosto w oczy. - zachowaj siły na zabicie tego chłopaka, gdyby okazało się, że znów wykręcił ten sam numer.

Od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz