** notka na końcu!
_________________________________________
Następnego ranka tak jak obiecywali, Sir'eny zjawiły się w wiosce Metkayina w obecności Neteyama. Neytiri widząc swojego syna, pragnęła jedynie o tym, aby móc go znów wziąć w swoje objęcia. Cieszyła się, że widzi go żywego, lecz również miała ochotę rozprawić się z jego porywaczami. Byłaby dla nich bezlitosna.
- Tonowari - oznajmiła jedna z Sir'en, która najwyraźniej była ich przywódczynią.
- Emere - powitał ją wódz Metkayina. - Prosiłaś o wysłuchanie.
- Zgadza się.. prosiłam - powiedziała przez zęby. - Nie godne me zachowanie wobec ciebie wodzu Metkayina, porywając oto tego młodzieńca, lecz musiałam posunąć się do takich czynów wiedząc, że po naszych ostatnich zgrzytach, nie będziesz chciał ze mną rozmawiać. Wybacz mi to posunięcie.
- Twoje słowa zmierzają ku sprawie ważnej dla twojego ludu, cóż to za prośba? - zapytał Tonowari nie chcąc przedłużać ich spotkania.
- Wiem, że jesteśmy tu niemile widziani, lecz od pewnego czasu osiedliliśmy się na części wyspy. Z racji czysto sąsiedzkich chcielibyśmy zawrzeć z wami coś w rodzaju pokoju, po prostu nie będziemy sobie wchodzić w drogę - oznajmiła Sir'ena, a jej słowa zdziwiły Metkayinów. - W ramach naszego pokojowego nastawienia i w obawie o bezpieczeństwo, chciałabym aby moja córka Ri'siena.. - kobieta wskazała na dziewczynę, która stanęła obok niej. Tonowari jak i reszta ludu wyglądali na naprawdę zaskoczonych, tym razem nie ze słów kobiety, lecz wyglądu jej córki. - ..została tutaj z wami.
- Mamo, co? - zapytała cicho zaskoczona. - O czym ty mówisz?
- Po tym wszystkim co zrobiłaś prosisz mnie o taką rzecz? - zapytał wódz Metkayina wciąż utrzymując spokój, lecz w głębi duszy był zaniepokojony oraz zaskoczony prośbą Emere, która wzbudziła zamieszanie wśród jego ludu.
- To już stare dzieje mój 'eylanie. Wiem, że nie przyjąłbyś całego mego ludu, dlatego proszę cię jedynie o przyjęcie mojej córki. Jest moim jedynym dzieckiem, dlatego chciałabym mieć pewność, że jest w bezpiecznym miejscu - oznajmiała tak jakby z troską. - A w dodatku jest, po części też waszą krewniaczką - jej słowa wywołały jeszcze większe zamieszanie wśród Na'vi.
Tonowari przez chwilę milczał intensywnie zastanawiając się nad niewygodną sytuacją, w której został postawiony. Wiedział, że jeśli się nie zgodzi Sir'eny się wściekną i będą w stanie zrobić coś synowi Sully'ego, a to wszystko mogłoby doprowadzić do kolejnej wojny, której mimo wszystko chcieli uniknąć.
- Zgodzę się na twoją prośbę Emere, jednak pod jednym warunkiem - zaczął poważnie Tonowari. - Zostaje z nami jedynie twoja córka, dopóki wasz dom nie stanie się dla niej odpowiednio bezpieczny, a reszta ludu nie ma prawa zbliżać się na nasze terytorium.
- O to się nie martw, lecz chciałabym co jakiś czas widywać się z moją córką, oczywiście za twoją zgodą.
Tonowari przystał na prośbę Emere, co wzbudziło lekkie zamieszanie wśród ludu Metkayina. Po wymienieniu paru zdań na osobności, pomiędzy dwoma przywódcami, Sir'eny zaczęły oddalać się od wioski.
- Mamo, ale ja nie chce tutaj zostać - mówiła przejęta Ri'siena wyraźnie niezadowolona i zszokowana.
- To dla twojego dobra córeczko, za niedługo się zobaczymy - stwierdziła jej matka i wyszeptała jej coś na ucho, po czym zniknęła wraz z resztą jej ludu.
Dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić, krzyczała coś za matką, jednak nic to nie dało. Czuła się oszukana, zdardzona i to przez własną rodzinę..
CZYTASZ
𝙸 𝚜𝚎𝚎 𝚈𝚘𝚞 || 𝙰𝚟𝚊𝚝𝚊𝚛
FanfictionWojna z ludźmi nieba dobiega końca, zostawiając po sobie piętno przelewu krwi. Jak w nowej rzeczywistości odnajdzie się klan Metkayina, który tak bardzo strzegł się wojen? Czy Jake Sully wraz z rodziną zostaną w pełni przyjęci przez goszczące ich pl...