Rozdział 17

210 16 11
                                    

Kolejny dzień rozpoczął się jak każdy inny. Wstali, wspólnie zjedli posiłek, po czym każdy zajął się swoimi sprawami.

Koło południa Jake chciał zabrać ze sobą chłopców na połów ryb, jednak ostatecznie poszedł z nim Neteyam oraz Pająk. Lo'ak nie był w humorze do jakichkolwiek wyjść. Usiadł jedynie na pomostku i rozmyślał nad słowami Tsireyi. Wiedział, że dziewczyna ma prawo być na niego zła, ponieważ zdał sobie sprawę, że ostatnio nie traktował ją zbytnio dobrze. Uderzał się w pierś za to że trochę za późno zorientował się o swoim nieodpowiednim zachowaniu.

- Hej bracie - odezwała się nagle Kiri, która powolnym krokiem podeszła do niego. - Co ty dzisiaj taki nie w sosie? - zapytała siadając obok niego.

- Miałaś rację.. z tym że później może być już za późno - oznajmił bez owijania w bawełnę, na co dziewczyna lekko zmarszczyła brwi.

- Czekaj.. Skąd masz pewność że jest już za późno? Rozmawiałeś z nią? - dopytywała.

- Tak..

- Nie uwierzę w to, że Tsireya chciałaby całkowicie zerwać z tobą kontakt - przerwała jemu natychmiast Kiri. - Ona taka nie jest.

- Może to nie do końca tak wyglądało, ale chyba naprawdę bardzo mocno zabolała ją ta cała sytuacja.. - mówił smutno Lo'ak ze wzrokiem wbitym w lekko kołyszącą się wodę. - Przeprosiłem ją, ale ona powiedziała, że potrzebuje czasu i musi to wszystko przemyśleć..

- Ty naprawdę jesteś idiotą - rzuciła szybko Kiri. - Przecież to nie oznacza, że to koniec. Daj jej po prostu chwilę czasu, tak jak cię o to poprosiła, ale przy okazji możesz pokazać jej, że naprawdę zależy ci na tej relacji.

- Jak niby mam to zrobić? - powiedział ze zrezygnowaniem. - Ona pewnie nie chce mnie nawet widzieć..

- Ty w ogóle słyszysz sam siebie? - zapytała niedowierzając. - Przecież ona taka nie jest, a niby tak dobrze ją znasz.. - westchnęła. - Nie możesz się poddawać. Pokaż, że ci zależy. Jak ją gdzieś spotkasz, pogadaj z nią, zapytaj jak się czuje. Nie musisz z nią rozmawiać o tej całej sytuacji, jeśli nie jest na to gotowa. Przynieś jej.. nie wiem.. jakiegoś kwiatka.. Ale przede wszystkim rób wszystko z umiarem.

Przez jeszcze chwilę dwójka rodzeństwa rozmawiała, po czym do domu wrócił ich ojciec wraz z Neteyamem i Pająkiem. Kiri od razu podeszła do nich i rozpoczęła konwersacje z Małpoludkiem, pytając się go czy w ogóle coś złowił. Chwilę później dziewczyna wraz z matką przygotowały, złowione przez chłopców ryby, na obiad. Rodzina ponownie zasiadła do posiłku i wspólnie go zjadła.

Po obiedzie Neteyam wybrał się do Marui Tsireyi, aby porozmawiać z dziewczyną o wczorajszej sytuacji. Kompletnie nie rozumiał czemu Ri'siena tak zareagowała i czuł się w tej całej sytuacji bardzo zagubiony.

Będąc już na miejscu Tsireya wyszła przed swój dom i usiadła wraz z chłopakiem na pomostku, aby na spokojnie z nim porozmawiać.

- Pamiętasz jak mówiłem ci o moim pomyśle, aby wziąć Ri'sienę do Drzewa Dusz? - zapytał, na co dziewczyna kiwnęła głową. - To chyba jednak nie był najlepszy pomysł..

- Dlaczego? Co się stało? - zapytała zmartwiona uważnie się mu przyglądając.

- Właśnie.. sam nie wiem - powiedział bezradnym głosem. - Na początku wszystko szło dobrze. Była podekscytowana. Nigdy wcześniej nie była przy Drzewie Dusz, przez co jeszcze bardziej była zachwycona tym miejscem.. Ale w momencie kiedy połączyła się z Nim.. - Neteyam westchnął ciężej i posmutniał. - Wszystko się zmieniło. Szybko zerwała połączenie i.. była zła.. przerażona.. - opowiadał. - Stwierdziła, że nie chce mnie już więcej widzieć i żebym w końcu dał jej spokój.. Naprawdę nie rozumiem co tam się stało... - spojrzał w dół na swoje nogi zanurzone w wodzie.

𝙸 𝚜𝚎𝚎 𝚈𝚘𝚞 || 𝙰𝚟𝚊𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz