Rozdział 28

196 16 17
                                    

Lo'akowi nie udało się w ich rodzinnym Marui znaleźć jakiejkolwiek broni ojca. Z tego powodu złapał szybko za łuk i ustawił się w odpowiedniej pozycji, tak aby zaskoczyć intruza, który chciałby wejść do ich chaty. Aktualnym priorytetem chłopaka była ochrona i opieka nad rodzeństwem oraz przyjaciółmi. Czuł się odpowiedzialny za ich los, dlatego starał się myśleć jak najbardziej rozsądnie i trzeźwo. Miał nadzieję, że reszta jego rodziny i znajomych są bezpieczni oraz że wszystko u nich w porządku.

Nagle Lo'ak na chwilę spojrzał na swoich towarzyszy. Serce jemu się łamało, kiedy ujrzał przerażoną Tuk i Tsireye, które wraz z Kiri były wtulone do siebie. Domyślał się też, że zarówno starsza siostra jak i Pająk również są przestraszeni, jednak nie było aż tak tego po nich widać. Chyba tak jak Lo'ak chcieli zachować zimną krew i nie dać się ponieść panice.

- Hej, wszystko będzie dobrze - szepnął młodszy brat w stronę dziewczyn, aby choć trochę dodać im otuchy.

Nagle w pewnym momencie, ktoś rozdarł włókno, z którego było wykonane Marui. Długie pazury wbiły się w materiał i przejechały na nim od góry do dołu, robiąc dosyć pokaźną dziurę na tyle chaty. Tuktirey głośno krzyknęła, kiedy zauważyła ostre jak brzytwa pazury i wyłaniająca się z otworu Sir'enę...

◇◇◇

Po rozmowie z wodzem Ri'siena szybko podążyła w stronę swojego Marui. Neteyam biegł za nią martwiąc się o dziewczynę. Wyraźnie widział w jej oczach przerażenie oraz pewnego rodzaju obłąkanie, w które wpadła.
Będąc już na miejscu, Ri'siena zorientowała się, że chłopak wciąż za nią podąża.

- Jeszcze tu jesteś? - zapytała retorycznie lekko zdenerwowana. - Neteyam, musisz wracać do swojego domu ostrzec swoją rodzinę, no już!

Chciała go przepędzić, jednak on złapał ją za przedramiona i spojrzał jej prosto w oczy.

- Nie zostawię cię samą.. - rzekł poważnie i chciał coś jeszcze dodać, jednak dźwięk rogu wybił go z rytmu.

Ri'siena spojrzała na niego z przerażeniem w oczach, po czym szybko podbiegła do skrzynki i wyciągnęła z niej kilka przedmiotów. Pośpiesznie podeszła do Neteyama i podała mu jeden z noży.

- Mam nadzieję, że umiesz się bronić, żebym ja tego nie musiała robić - powiedziała z lekko drżącym głosem, po czym wyszła z chaty.

Chłopak od razu za nią podążył jednak nie uważał, że to dobry pomysł pchać się w sam środek zamieszania, jeśli Sir'eny naprawdę zaatakowały Awa'atlu.

Po wyjściu ich oczom ukazał się straszliwy widok.. Sir'eny wychodziły z morza oraz różnych stron wioski, atakując każdego napotkanego mieszkańca. Coraz większe zamieszanie, krzyki, panika.. Nikt nie był na to gotowy...

Ri'siena pewnym krokiem poruszała się coraz bardziej w głąb wioski. Wyglądała jak w jakiejś mani, tak jakby nie do końca była świadoma tego co robi.

- Ri'siena! Co ty robisz? - złapał ją za rękę Neteyam.

- Tam jest moja matka, muszę ją odnaleźć - powiedziała stanowczo, po czym na jej twarz wkradło się przerażenie. - Uważaj! - krzyknęła popychając Neteyama w bok.

Chłopak zdezorientowany upadł na ziemię, po czym ujrzał dziewczynę, która pchnęła nożem jedną z Sir'en. Przerażony błyskawicznie wstał i znalazł się tuż obok dziewczyny. Spojrzał jeszcze szybko na stworzenie, które wiło się z bólu.

- To cholerstwo ma skórę ze skały - rzuciła szybko Ri'siena, po czym nie zastanawiając się ruszyła dalej.

Na jej twarzy malował się gniew. Była zdeterminowana zmierzyć się z każdym, kto stanie jej na drodze. Neteyam obawiał się o jej stan.. Właśnie przed chwilą dźgnęła nożem osobę, z którą jeszcze niedawno żyła wspólnie w grocie. Chłopak bał się, że jej wrzące od wściekłości emocje są w stanie przysłonić jej oczy i sprawić, aby posunęła się do czynów, których nie powinna.

- Może powinniśmy pójść górą - rzekł szybko Neteyam, aby choć trochę odciągnąć ją od pomysłu rzucenia się w sam środek wojny. - Ominiemy większość Sir'en i będziemy mieć lepszą widoczność na miasto - dodał z nadzieją, że dziewczyna zgodzi się na ten pomysł.

Ri'siena gwałtownie zatrzymała się spoglądając na niego śmiertelnie poważnym wzrokiem.

- Prowadź - rzuciła szybko, po czym oboje skierowali się do górnej części wioski, która znajdowała się bliżej lasu.

Kiedy byli już na miejscu, zauważyli że sytuacja ma się coraz gorzej. Sir'eny opanowały praktycznie całą wioskę, a wojska z całych sił starały się odeprzeć ich atak.

- Jaki jest twój plan? - zapytał się nagle Neteyam. - Odnajdziesz matkę i co?

- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Rozprawie się z nią tak jak należy - powiedziała przerażająco, co jeszcze bardziej zaniepokoiło chłopaka.

- Proszę, tylko nie rób nic głupiego.. Nie daj się ponieść tym emocjom... - rzekł zmartwiony.

- Jakim emocjom?! - powiedziała głośniej wściekła. - Czy ty mi coś sugeru...

Nie dokończyła zdania, ponieważ Neteyam przysłonił jej usta dłonią, po czym wskazał głową na Sir'eny, które znajdowały się niedaleko nich. Chciał ją uciszyć, aby stworzenia nie zlokalizowały ich kryjówki. Ri'siena spojrzała, w tamtą stronę, po czym zrzuciła z ust rękę chłopaka. Nagle jej oczy niepokojąco zabłyszczały.

- Emere... - szepnęła, po czym zacisnęła usta i szybko ruszyła do przodu.

Neteyam chciał ją złapać za rękę i ją zatrzymać jednak nie zdążył tego zrobić. Ruszył za dziewczyną obawiając się o jej kolejny ruch..

- Ri'siena! - krzyknął za nią chłopaka, jednak jego przyjaciółka nie miała zamiaru się zatrzymywać.

Pewnym krokiem szła przed siebie, powalając na ziemię każdą napotkaną Sir'ene. Umiała przewidzieć każdy ich ruch, każde uderzenie i zachowanie.. bo w końcu wychowała się oraz żyła z nimi przez tyle lat. Z sekundy na sekundę, była coraz bliżej swojego celu, a jej oczy wyglądały jak nieobecne, jak pochłonięte gniewem i żądzą zemsty..

- Emere te Thaka Hāriata'ite! - krzyknęła Ri'siena, zwracając się pełnym imieniem jej matki. Głos dziewczyny był wypełniony niebezpieczne wyczuwalnym gniewem, a jej spojrzenie było nieprzenikliwe.

Nagle w okół wszystkie bitwy oraz pojedynki na chwilę ustały, po czym każdy spojrzał w stronę dobiegającego ich głosu dziewczyny. Ri'siena miała wrażenie, że czas na chwilę się zatrzymał. Czuła na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych, jednak to jej nie zatrzymało, ani krzyki Neteyama, ani przewaga liczebna Sir'en.. Szła pewnym krokiem w stronę osoby, której ufała nade wszystko, którą kochała.. a teraz... czuję się tak jakby była dla niej tylko obcą, do czasu kiedy ich spojrzenia się nie napotykały..

Nagle Ri'siena gwałtownie się zatrzymała, a jej oddech lekko zadrżał. Jej pewność siebie właśnie została wystawiona na próbę. Sekundę później dostrzegła na twarzy matki uśmiech, uśmiech pełen pogardy i dumy...

Pomiędzy zgromadzonymi zapada nagle śmiertelna cisza. Nikt nie miał odwagi się odezwać czy nawet pisnąć słówka, ponieważ każdy odczuwał narastające napięcie oraz gotującą się złość. Nagle grobową ciszę przerywa nie kto inny, jak Emere.. we własnej osobie...

- Ri'siena te Emere'ite..


_________________________________________

Hejka, jak tam u was?

Spotkanie Ri'sieny z Emere.. ciekawe jak się zakończy... Jak myślicie jak się zachowają obie panie?

Do następnego, love you all! xx

𝙸 𝚜𝚎𝚎 𝚈𝚘𝚞 || 𝙰𝚟𝚊𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz