Rozdział 22

190 19 11
                                    

Kilka dni później.

Rozmowa Neteyama z ojcem z przed kilku dni, dała mu trochę do myślenia. Chłopak postanowił, że musi poważnie porozmawiać z Ri'sieną, dlatego też przez ostatni czas intensywnie się do tego przygotowywał. Kilka razy próbował podjąć się tej konwersacji, jednak za każdym razem zawracał, bo nie był do końca pewny czy poradzi sobie z presją oraz wszystkimi uczuciami i myślami, które w nim siedziały. Często też widywał dziewczynę w towarzystwie Ao'nunga, co mu krzyżowało trochę plany. Dostrzegł również, że ta dwójka nawet dobrze się dogaduje, przez co jeszcze bardziej się dołował, że może Ri'siena naprawdę tylko go nie lubi.

Dla reszty domowników ten czas również nie należał do najlepszy. Lo'ak odczuwał brak Tsireyi i zaczął kwestionować to czy, aby na pewno ona też go lubi, tym bardziej po tym co jej zrobił. Kiri również nie była w humorze, ponieważ trochę posprzeczała się z Pająkiem oraz Tuk ciągle chciała ją gdzieś wyciągnąć z domu, nawet wtedy gdy dziewczyna chciała pobyć po prostu sama. Natomiast Neytiri trochę była podenerwowana i zmęczona małymi sprzeczkami jej dzieci oraz ich humorami.

Jake widząc to małe zamieszanie postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i wybrał się z całą rodziną na wspólne wyjście, dlatego też z samego rana zarządził zbiórkę, po czym wszyscy razem podążyli na pobliską plażę. Oczywiście nie obyło się bez podmrukiwań pod nosem, jednak Sully starał się nie zwracać na to uwagi. Wiedział, że takie wyjście i wspólne spędzenie czasu, jest im potrzebne. Jednak najtrudniej było jemu przekonać Neytiri, która chciała zostać w domu i przygotować obiad dla rodziny. Jake obiecał jej, że wszystkim się zajmie, lecz jego żona upierała się, że zostanie. Mężczyzna wiedział, że głównym powodem dla którego nie chce iść jest woda, a raczej pływanie w niej. Pomimo tego, że już dosyć długo mieszkają w Awa'atlu, Neytiri jeszcze nie do końca pogodziła się z tą rzeczywistością. Wciąż tęskniła za lasem, w którym spędziła całe swoje życie. Tam się wychowała i nauczyła się wszystkiego. We wiosce nie żyło się jej źle, ale wiedziała, że to miejsce nigdy nie zastąpi jej poprzedniego domu. Dlatego też większość swojego czasu przebywała w Marui. To nie tak, że nie lubiła wody, po prostu nie czuła takiej potrzeby, aby eksplorować ją jak jej dzieci, a w dodatku jako jedyna nie podjęła się oswojenia Tsuraka czy Ilu.

- Może jednak powinnam zostać w domu i przygotować coś do jedzenia - mówiła Neytiri podczas drogi na plażę.

- Mówiłem ci już, żebyś się o to nie martwiła, wszystkim się później zajmę - oznajmił spokojnie Jake.

- A może jednak..

- Neytiri - przerwał jej mąż, zatrzymując ich, po czym spojrzał jej głęboko w oczy. - Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Pamiętaj, że jestem przy tobie, a takie wyjście dobrze nam wszystkim zrobi. Ostatnio mało czasu spędzamy wszyscy razem, dlatego tym bardziej powinniśmy to zmienić.

Kobieta jedynie głęboko westchnęła, aby się trochę uspokoić, po czym pokiwała głową na znak, że zgadza się z mężem. Złapała go za ramię, po czym wspólnie ruszyli ku docelowemu miejscu.

Będąc już na plaży dzieci Sullych skierowały się od razu w stronę morza. Jake chciał za nimi podążyć jednak zauważył, że jego żona wciąż stoi w tym samym miejscu, co świadczyło o tym, że wciąż sie waha. Mężczyzna zatrzymał się i próbował dowiedzieć się co ją tak trapi.

Międzyczasie Lo'ak, Kiri i Pająk weszli do morza i zaczęli w nim pływać, natomiast Neteyam stał do pasa zanurzony w wodzie trzymając na rękach Tuk. Dziewczynka bardzo chciała dołączyć do reszty rodzeństwa jednak jej straszy brat nalegał, aby poczekali na rodziców.

Pająk trochę niepewnie podpłynął do Kiri i znienacka ochlapał ją wodą. Dziewczyna na początku wyglądała na zdenerwowaną, jednak jak ujrzała rozśmianą twarz chłopaka, wiedziała że nie puści mu tego płazem.

- Chodź tu głąbie - rzuciła szybko i zaczęła za nim płynąć ochlapując go przy każdym zderzeniu jej ręki z wodą.

Przez jeszcze chwilę bawili się w taki sposób, zapominając o ich wcześniejszych sprzeczkach, gdy nagle Małpoludek wpadł na pewien pomysł.

- Chodź, podtopimy Lo'aka - powiedział z nutką podekscytowania, na co Kiri z uśmiechem pokiwała głową.

Oboje zanurzyli się pod taflą wody i podpłynęli do brata, a gdy byli już wystarczająco blisko, chwycili go za nogi ciągnąc go w dół. W pierwszym momencie Lo'ak był totalnie zaskoczony i lekko przestraszony, jednak gdy dowiedział się kto za tym stoi, uśmiechnął się zadziornie i podążył za rodzeństwem, w celu rozprawienia się z nimi.

Po chwili do wody wszedł Jake wraz z Neytiri, którą udało mu się namówić na wspólne pływanie. Zawołał wszystkie dzieci i opowiedział o pomyśle zrobienia wycieczki na Ilu w celu eksplorowania rafy i oczywiście spędzenia tego czasu razem. Dzieciaki dosyć chętnie zgodziły się na ten pomysł, po czym każdy z nich przywołał swojego Ilu. Najbardziej podekscytowana tą podróżą była Tuktirey, która bardzo lubiła pływać na tym zwierzaku.

W pewnym momencie podczas eksploracji Lo'ak natrafił na dziwny czarny naszyjnik, który leżał na dnie morza pośród piasku. Miał wrażenie, że gdzieś go już wcześniej widział. Nie zastanawiając się dłużej wziął go do ręki i popłyną za resztą rodziny.

Po ukończonej wycieczce rodzinna Sullych wyszła na brzeg i usiadła na jednym z pobliskich głazów. Każdy z nich wyglądał naprawdę radośnie, co bardzo ucieszyło Jake'a. Jego plan powiódł się jeszcze lepiej niż tego oczekiwał. Nawet na twarzy Neytiri zagościł szeroki uśmiech, którego tak dawno nie widział. To wyjście naprawdę dobrze im wszystkim zrobiło.

Po powrocie do domu, Jake tak jak obiecał, zajął się przygotowaniem obiadu. Po zjedzonym posiłku, który jakoś szczególnie smakował dziś lepiej niż zazwyczaj, wszyscy zajęli się swoimi sprawami. Pająk i Kiri intensywnie rozmawiali o dzisiejszym eksplorowaniu rafy. Chłopak od razu zauważył jak bardzo dziewczyna jest podekscytowana tym światem i zwierzętami, które w nim żyją. Miał wrażenie, że przyjaciółka czuje się jednością z tym światem. Międzyczasie Tuk poprosiła Neteyama, aby wspólnie porobili nowe naszyjniki z koralików, które niedawno przygotowała z mamą. Starszy brat zgodził się, widząc jak bardzo zależy na tym siostrze. Jake widząc, że jego dzieci znalazły sobie zajęcie, zaprosił Neytiri na spacer, aby wspólnie delektować się tym udanym dniem. Tak bardzo chciał widzieć jej uśmiech, który był dla niego tak bardzo wyjątkowy i przepiękny. Sully chyba pierwszy raz odkąd na Pandorze drugi raz pojawili się ludzie, poczuł się jak dawniej. Kiedyś nie musieli się martwić o jakieś poważne niebezpieczeństwa. Żyli szczęśliwie z całą rodziną w lasach Pandory. Nie było wojen i aż tylu śmierci, które przyniosły ostatnie wydarzenia. Miał wrażenie, że od tamtego czasu, kiedy to jego dzieci znalazły się w niebezpieczeństwie szalonego Quaritcha, nie zaznał wewnętrznego spokoju. Ciągle obawiał się, że znów coś nieprzyjaznego może się wydarzyć, jednak miał wrażenie, że jeszcze bardziej przyjmuje się tym Neytiri, która wciąż żyła w strachu o rodzinę.

Kiedy rodzice wyszli z domu Lo'ak również postanowił wyjść i kogoś odwiedzić, kogoś z kim w ostatnim czasie mało co się widział.


_________________________________________

Hejka wszystkim, jak tam wasze samopoczucie? Pamiętajcie, żeby dbać o siebie!

Mam nadzieję, że nowy rozdział się wam podoba <3

Do następnego, love you all! xx

𝙸 𝚜𝚎𝚎 𝚈𝚘𝚞 || 𝙰𝚟𝚊𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz