Maddy i Beth zdały egzaminy na teleportacja bez większych problemów.
- W końcu - odetchnęła z ulgą Beth.
Siedziały wszystkie w Wielkiej Sali w popołudnie po egzaminie, jedząc obiad.
- Mówiłam wam, że zdacie bez problemu - powiedziała Miriel, która w głębi duszy cieszyła się, że nie musi już wysłuchiwać powtarzanych formułek na teleportację.
- Teraz zostały tylko egzaminy końcowe - westchnęła Maddy, biorąc łyk soku dyniowego. - Musimy wziąć się poważnie do powtórek.
Miriel spojrzała w zaczarowany sufit. Był błękitny bez najmniejszego śladu chmur. Pogoda była dzisiaj wspaniała.
Tak więc po obiedzie wszystkie trzy udały się na błonia, gdzie mogły w spokoju powtarzać materiał, ciesząc się piękną pogodą. Delikatny wiatr muskał ich policzki i rozwiewał włosy. Słońce świeciło wysoko na niebie, odbijając swe promienie od tafli jeziora.
Miriel powtarzała transmutację, próbując skupić swoje myśli na nauce. Trudno jednak było jej się skupić, zważywszy na to, że nie mogła przestać myśleć o Draco. Nie widzieli się sam na sam od paru dni. Nie dość, że miał na głowie egzaminy, to jeszcze zadanie, a do tego obowiązki prefekta. Co do ostatniego Miriel była sceptycznie nastawiona. Pewnie całą robotę odwala za niego Parkinson.
Dzień wcześniej posłała mu krótki liścik na eliksirach, by spotkali się dziś wieczorem w pokoju życzeń. Czekała na tę chwilę z niecierpliwością. Od czasu, gdy zaczęło się między nimi dziać coś więcej, była najszczęśliwszą osobą w Hogwarcie. Każda chwila spędzona z nim wydawała się zbyt krótka, lecz tak bardzo znacząca.
Tak więc wieczorem wyszła z dormitorium, omijając szerokim łukiem Beth, która uczyła się w salonie mocno skupione na wypracowaniu. Maddy była gdzieś z Dylanem. Jako para bardzo mało spędzali ze sobą czasu, co było nieco dziwne.
Na siódmym piętrze, gdy pojawiły się drzwi do pokoju życzeń, usłyszała donośny śmiech dwójki uczniów. Jeden z nich do złudzenia przypominał śmiech Hermiony. Wpadła więc czym prędzej do pokoju życzeń, zatrzaskując za sobą drzwi, przerażona, że może z Hermioną jest i Harry. Nie może się dowiedzieć. Nikt nie może. Pod żadnym pozorem. Tak bardzo bała się ich reakcji. Niosłoby to za sobą konsekwencje w postaci nienawistnych spojrzeć i szeptów za plecami do końca roku szkolnego.
Nasłuchiwała dłuższą chwilę ze wzrokiem wbitym w drewniane drzwi. Po chwili śmiechy ucichły. Odetchnęła z ulgą. Nagle poczuła dotyk na ramieniu i odwróciła się z wrzaskiem. Ujrzała jednak tylko Draco z dość zaskoczoną miną.
- A, to tylko ty - odetchnęła ponownie, widząc jego coraz bardziej zdziwioną minę.
- A kto niby? - spytał zdezorientowany.
Miriel miała wrażenie, że wyszła na wariatkę. Zbyt bardzo przejmuje się tym, co pomyślą inni i tym, że ktoś może się dowiedzieć. Faktem było to, że była tym wręcz przerażona.
- Nie ważne - odrzekła szybko, uśmiechając się. W końcu może z nim pobyć.
Chłopak odwzajemnjił uśmiech, lecz nie był on zbyt szczery. Wydawał się dziś nieco przygnębiony, czego wyraźnie nie chciał okazywać.
Ruszyli między stosy przeróżnych przedmiotów, które piętrzyły się niemal do sufitu, tworząc coś na kształt labiryntu.
- Gdzie idziemy? - spytała Miriel, na co Malfoy złapał ją za dłoń i pociągnął za sobą.
- Jak najdalej się da - odparł, nieco bardziej w humorze.
Dotarli do jednej z alejek, która otoczona była starymi meblami pod warstwą kurzu. Pachniało tu drewnem. W kącie stała mała skórzana kanapa, której czarna powierzchnia była mocno zdrapana i w niektórych miejscach wypłowiała.
CZYTASZ
𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐚 𝐜𝐡𝐨𝐢𝐜𝐞 | Draco Malfoy
FanfictionMiriel Feanar to szesnastoletnia czarownica. Ale czy tylko czarownica? Zaczyna swój szósty rok w Hogwarcie, a jej życie staje pod znakiem zapytania, gdy staje się celem Lorda Voldemorta po śmierci swojej babci. Jak potoczą się losy wyjątkowej dziewc...