Rozdział szósty

2.5K 45 7
                                    

                             

Siedzimy wszyscy razem w salonie, omawiając dzień zaręczyn.
Marcello na ten temat się w ogóle nie wypowiada tylko krótko przytakuje głową. Ojciec z Mateo, chcą jak najszybciej aby się odbyły zaręczyny a miesiąc po nich ślub.
Chyba was pojebało.

- ślub odbędzie się u Marcello w posiadłości, i tam przez jakiś czas będziesz mieszkać, bo my z Matteo musimy na jakiś czas wyjechać  - wypowiada się ojciec patrząc tym swoim ostrym zwrokiem.
Przełykam śline i patrzę to na niego to na Luca.

- ale po co? Przecież mogę zostać w Bostonie pod ochroną jednego z twoich goryli.

-kochanie.. zaczyna Conte u Marcello będziesz bardziej bezpieczniejsza niż w Bostonie - zera delikatnie na mnie i otacza mnie ramieniem wtulam się w niego, tylko dlatego że ojciec patrzy uważnie. Zaciągam się jego zapachem na co od razu zaczyna mnie swędzieć w nosie. Jak można używać tak mocnych perfum.

- jeśli tak.. to zgoda. Kiedy to ma nastąpić? Mówię tak beznamiętnym głosem jak tylko się da.
Za bardzo nie widzi mi się to, żeby z nim zamieszkać, to jak na mnie patrzy, jak pocałował moja dłoń, nadal czuję usta jego w tym miejscu.

- za dwa dni ogłosimy swoje zaręczyny na przyjęciu, będą bardzo ważni i wpływowi ludzie.

- no tak.. rzeczywiście trzeba się pokazać jak z najlepszej strony.

- co ta ma znaczy Lisa? Pyta ojciec mierząc mnie morderczym wzrokiem.

- nic tatulku, myślałam że to będzie skrome, ale czego mogłabym się spodziewać - odpowiadam lekceważąco nie patrząc nawet na ojca tylko na obraz bo zdaje mi się ciekawszy od jego mordy.

- jak odpowiadasz, to masz patrzeć na mnie rozumiesz gówniaro? Podchodzi do mnie w szybkim tempie i łapie mnie dość mocno za ramię na co zaciskam zęby by nie wyrwał mi się jęk bólu który poczułam.

- jak ty się odzywasz do cholery! Mówi tak cicho żebym tylko ja to usłyszała, później się z tobą policzę smarkulo, a teraz ładnie się pożegnaj i wynoś się do swojego pokoju. Popycha mnie lekko w stronę mężczyzn. Patrzy na mnie i widzę że mnie ostrzega. Lekko się uśmiecham do niego bo wiem że zaraz coś powiem za co przyjdzie mi słono zapłacić, ale za nim po myślę moja gęba sama się  odzywa.

- chciałabym się z wami pożegnać, bo tatusiowi nie spodobało się moje słownictwo, ale cóż bywa.
Miło było was poznać, ale.. jeśli bym miała być tak szczera to.. odwracam się w stronę Mateo i uśmiecham się słodko do niego - zmień kurwa chłopie perfumy, to śmierdzisz jak zdechła żaba. Odwracam się i kieruje się w stronę swojego tymczasowego pokoju za nim zamykam za sobą drzwi słyszę wołanie Ojca ale nie zwracam na to uwagi i zamykam drzwi.

Pocałuj mnie w dupę Morganku.

TA ZAKAZANA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz