Rozdział trzydziesty trzeci

1.5K 40 1
                                    

Minęła cała doba, odkąd Lisa jest w śpiączce, nic się nie zmieniło. Dante szykuje ludzi na wojnę. Stary Morgan zapłaci za to, przez tego skurwiela, moja żona leży podpięta pod tysiąc różnych kabli. Niewiadomo, czy wybudzi się pełni zdrowa.. kurwa mać..

Jadę do klubu, tam mam się spotkać z Dante i umówić plan. Musimy wszystko przemyśleć, zorganizować aby wyjść z tego bez szwanku. Dojeżdżam do klubu, wysiadam i od razu kieruje się stronę swojego biura. Docieram do swojej oazy, zamykam za sobą drzwi i idę w stronę barku. Wyciągam swój ulubiony burbon, nalewam do szklanki i wypijam do dna. Czuje ostre pieczenie w gardle jak alkohol spływa do żołądka, po czym ustaje, nalewam kolejną rundę i tak samo wypijam ją do dna. Gdy czuje się lekko rozluźniony, siadam za biurkiem i zaczynam przeglądać dokumenty.
Przez te całe jebane akcje, jestem w plecy grube miliony. Biorę kolejną kartkę, przyglądam się jej i kurwa nie wierzę.. ktoś mnie okrada.
Jesteś już chuju martwy.
Dzwonię do swojej sekretarki, żeby w trybie pilnym przyniosła mi dokumenty finansowe z ostatniego pół roku.
Kto do jasnej cholery odważył się na taki krok, przecież doskonale każdy wie, że mnie się nie robi w chuja. Sekretarka puka cicho do drzwi, mówię że na wejść.

- przyniosłam te dokumenty o które Pan prosił - zamyka za sobą drzwi. Przyglądam się jej, długie nogi, duży jędrny biust, beżowa sukienka podkreśla jej talie. Nie raz robiła mi loda i mogę śmiało powiedzieć, że jej pełne usta robią to doskonałe. Mój kutas staje na baczność.
Ogarnij się kurwa, masz żonę.
Sięgam po alkohol, i nawet nie wiem kiedy wypiłem prawie całą butelkę.
To wina alkoholu, że chcę wsadzić w nią swojego twardego kutasa. Prawie trzy miesiące bez pieprzenia, ja pierdole to mój chyba najdłuższy celibat..

- odłóż dokumenty i podejdź do mnie - mówię stanowczym głosem, na co dziewczyna się uśmiecha.

- tak szefie, co mam dla ciebie zrobić? - pyta, zaraz po czym oblizuje usta. Nic więcej nie muszę mówić. Sięga do rozporka, zaczyna masować go przez majtki. Wyciąga go i zaczyna delikatnie lizać. Biorę ją za włosy i przyciągam ją bliżej swojej męskości. Nadaje jej rytm, odchylam głowę do tyłu i przemykam oczy. Przed oczami miga mi twarz Lisy, jej oczy, uśmiech, pełne różowe usta. Zrywam się gwałtownie, dziewczyna upada do tyłu.

- wypierdalaj! Ale już! - wydzieram się, chowając nabrzmiałego kutasa do spodni.

- ale co się stało? Źle ci było? No chodź tu do mnie, rozluźnij się kochanie - wstaje i podchodzi do mnie.

- nie dotykaj mnie kurwa, wypierdalaj stąd! - coś mamrocze pod nosem, ale posłusznie wychodzi.

Nalewam ostatnie resztki alkoholu, i wypijam duszkiem. Co mi kurwa odjebało, że dałem jej zrobić prawie siebie loda. Kurwa, kurwa, kurwa. Idę wziąć zimny prysznic, muszę wytrzeźwieć, bo przychodzą mi durne pomysły do głowy.

Wychodzę spod prysznica, całkowicie ubrany, ale alkohol nadal we mnie buzuje. Wchodzę do biura, a w nim znajduje się już Dante, z kilkoma osobami.

- zacznę od razu, mam źle wiadomości - zaczyna Dante, a po jego minie widzę, że nie spodoba mi się to, co za chwilę usłyszę.

- nie przerywaj mi, bo nie mam czasu. Zła wiadomość jest taka, że postrzelono Flor, leży w szpitalu, ale jej stan jest stabilny. Kula delikatnie ją podrażniła to oznacza, że to jest ostrzeżenie. - biorę głęboki wdech, to kurwa nie możliwe, kto do chuja, strzela do siostry płatnego zabójcy. - kolejna zła wiadomość jest taka, że to nie stary Morgan próbował was zabić, mamy Conte w piwnicy i po jego słowach i sprawdzaniu ich czy rzeczywiście mówi prawdę. Razem ze starym byli w stanach i robili jakieś szamrane interesy. Po dzwoniłem tu i tam i Mateo nie kłamie.
Ostatnie wiadomość, ona jest trochę szokująca i zła, Stary Morgan nie jest biologicznym ojcem Lisy.

- co kurwa? O czym ty Dante pierdolisz? Jak to Morgan nie jest ojcem Lisy!

- czy ja kurwa nie wyraźnie mówię, nie jest jej biologicznym ojcem, ale za to zgadnij kto nim jest - widzę ten uśmiech na jego twarzy.

- a skąd mam to wiedzieć? Czy ja wyglądam jak pieprzona wróżka?! - podchodzę do braku, i biorę kolejną butelkę alkoholu, nalewam do szklanki mam zamiar się na pić, ale po słowach Dantego zatrzymuje ją kilka centymetrów od buzi.

- Biologicznym ojcem Lisy, jest nasz największy wróg Salvatore Esposito.

Odwracam się w stronę Dantego, nie wierząc w to co powiedział.
To jest kurwa niemożliwe.
Salvatore Esposito, jest ojcem Lisy.

- to znaczy że.. - nie jest dane mi dokończyć, bo Dante się odzywa.

- to znaczy że, Lisa jest nietykalna. Co podchodzi pod to, że sam wykopałeś sobie dół, żeniąc się z nią. On wie, że Lisa jest jego córka, ale z jakiegoś powodu oddał ją w ręce Morgana. Jeśli dowie, się że ona jest twoją żoną.. - odpowiadam za niego.

- wywołam wojnę, i to nie stary Morgan będzie mi zagrażał, tylko Esposito. Jeśli jakimś cudem się już dowiedział, to.. w takim razie on stoi za tym zamachem. - patrzę na Dantego, który kiwa głową na znak że, się zgadza. Po czym wychodzi w towarzystwie ochroniarzy.

Lisa nie może się o tym dowiedzieć, to ją zniszczy.

Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że to ja będę tą osobą, którą znienawidzi..

TA ZAKAZANA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz