Rozdział 2

105 8 14
                                    

Przez bardzo długą chwilę Lo'ak siedział na brzegu pogrążony w całkowitej ciszy. Nie miał pojęcia ile dokładnie minęło czasu, ale tak naprawdę nie bardzo go to obchodziło. Zamknął oczy, wsłuchując się w szum fal. Z jakiegoś powodu ów dźwięk zawsze działał na niego uspokajająco. Wydawało mu się, że jest sam, dopóki gdzieś zza jego pleców nie rozległ się znajomy głos.

- Lo'ak!

Obróciwszy się chłopak od razu dostrzegł swoją siostrę, zmierzającą w jego stronę.

- Kiri? - zdziwił się.

- A kogo się spodziewałeś, głupku? - odparła nastolatka, gestykulując przy tym rękoma.

Podeszła bliżej wymachując na boki ogonem, widocznie zdenerwowana, a następnie kucnęła obok niego na piasku. Lo'ak przez cały czas wpatrywał się w nią zaskoczony.

- Co tu robisz....? - wymamrotał, ani trochę nie rozumiejąc co się dzieje.

- A zgadnij! - zasyczała oburzona Kiri. Gdy jej brat nie odpowiedział, kontynuowała - Gdzieś ty był?! Wszyscy szukamy cię od kilku godzin, martwimy się o ciebie, a ty siedzisz tu sobie jakgdyby nigdy nic?!

Czternastolatek wzdrygnął się, gdy ta nagle zaczęła na niego krzyczeć. Nie spodziewał się z jej strony tak żywiołowej reakcji, szczególnie, że na codzień sprawiała wrażenie raczej opanowanej osoby. Nie śmiał jej przerywać, więc tylko gapił się na nią rozszerzonymi ze strachu i zdumienia oczami. Dopiero gdy skończyła mówić Lo'ak niepewnie zabrał głos:

- Czekaj..... Co masz na myśli, mówiąc "wszyscy" ?

- No wszyscy! - wrzasnęła Kiri, machając mu rękami przed twarzą - Ja, mama i tata, Tuk, Pająk, Tsireya...

Lo'ak przez cały czas słuchał jej słów, nie ukrywając zaskoczenia. Jego rodzice, rodzeństwo, Tsireya...... Oni naprawdę się o niego martwili. Naprawdę go szukali.

- Przepraszam. - odszepnął i zawstydzony wbił wzrok w ziemię. To przecież takie oczywiste. Jak mógł chociaż na chwilę w to zwątpić? - Wiem, że się o mnie martwicie. Po prostu potrzebowałem chwili dla siebie. I.... ja chyba..... - urwał, czując jak przy ostatnich słowach głos zaczyna mu drżeć.

Spojrzenie jego siostry momentalnie złagodniało, położyła dłoń na jego ramieniu.

- Wciąż myślisz o Neteyamie? - spytała cicho, choć w głębi duszy dobrze znała odpowiedź. Kiedy Lo'ak tylko potrząsnął głową, odezwała się ponownie - Nie musisz rozmawiać o tym ze mną, jeżeli nie chcesz. Ale wiedz, że jestem tutaj gdybyś jednak zmienił zdanie.

Po tych słowach zamilkła, cierpliwie czekając na reakcję brata. Przez długą chwilę na plaży nie było słychać nic, poza głośnym szumem fal, a dwójka młodych Na'vi siedziała obok siebie w całkowitej ciszy. Lo'ak bił się z myślami, lecz w końcu uznał, że ukrywanie prawdy przed siostrą nie ma sensu. Zdawał sobie sprawę, że nawet gdyby próbował ją okłamać, ona i tak nie dałaby się na to nabrać. Była na to zbyt sprytna.

- Przyszedł do mnie, Kiri. Rozmawiał ze mną.

Kiri spojrzała na niego poważnie i ze zrozumieniem skinęła głową, czekając aż będzie kontynuował.

-..... mówił, że to co się stało, to nie była moja wina. Że chce, żebym był szczęśliwy..... Ale ja po prostu nie potrafię. To tak cholernie boli.

- Wiem. - odpowiedziała nastolatka - Ale będzie lepiej, zobaczysz. Potrzebujesz tylko czasu.

Mówiła tak łagodnie i kojąco, że Lo'ak ledwie był w stanie rozpoznać w niej tą samą wściekłą Kiri, która jeszcze nie tak dawno na niego naskoczyła. Jej słowa przyniosły mu chwilową ulgę, jednak nie zagłuszyły wyrzutów sumienia.

Avatar 3: Dalsze Losy (FANFICTION) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz